Walka o ten wyrok trwała 10 lat! Czytanie prywatnej korespondencji pracownika może być naruszeniem praw człowieka, jeśli ten pracownik nie został należycie ostrzeżony przed monitoringiem. Tak orzekła Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Monitorowanie pracowników to drażliwy temat. Owszem, bywa konieczne, ale nie powinno być przykrywką dla zwykłego godzenia w czyjąś godność osobistą. Przypomina o tym dzisiejszy, niezwykle ważny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie dotyczącej Bogdana Bărbulescu, obywatela Rumunii. Jeśli interesujecie się prawem do prywatności to zgaduję, że już znacie to nazwisko.
Sprawa Bărbulescu w pigułce – czytanie maili przez pracodawcę
Zacznijmy od początku, czyli od zwolnienia Bogdana Bărbulescu z pracy 10 lat temu (dokładnie w lipcu 2007 roku).
Pan Bărbulescu na prośbę swojego pracodawcy uruchomił konto na komunikatorze Yahoo Messenger. To konto miało być używane do kontaktu z klientami. Niestety pracodawca odkrył, że Bărbulescu używał konta także w celach prywatnych – do rozmowy z bratem i żoną. Gdy to naruszenie zasad współpracy wyszło na jaw, pracodawca pokazał pracownikowi dowód w postaci zapisów jego rozmów. Część z nich miała charakter intymny.
Bărbulescu poszedł do sądu zarzucając pracodawcy nie tylko nieuzasadnione zwolnienie, ale też zbytnią ingerencję w prywatność. Niestety krajowe sądy w Rumunii nie przyznały mu racji. Sąd pierwszej instancji odrzucił jego skargę jeszcze w roku 2007. Sąd Apelacyjny zrobił to samo w roku 2008.
Sprawa trafiła do Trybunału Praw Człowieka pod koniec 2008 roku. Bărbulescu podniósł zarzut naruszenia art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Artykuł 8 mówi o prawie do poszanowania życia rodzinnego, domu i korespondencji.
12 stycznia 2016 roku zapadł wyrok w Izbie Trybunału. Takie wyroki wydaje skład 7 sędziów i z tego aż 6 uznało, że w przypadku Bogdana Bărbulescu nie doszło do naruszenia prawa do poszanowania życia rodzinnego, a środki kontroli zastosowane przez pracodawcę były proporcjonalne. To orzeczenie zostało skrytykowane w niejednej gazecie, a niektórzy nazwali je nawet „śmiercią prywatności w miejscu pracy”. Część prawników uważała wyrok za słuszny zwracając uwagę na to, że pracodawca zabraniał wysyłania prywatnej korespondencji z miejsca pracy (choć z drugiej strony nie ostrzegał, że będzie ją czytał).
W czerwcu 2016 sprawa została skierowana do tzw. Wielkiej Izby Trybunału Praw Człowieka. W tej Izbie 17 sędziów, rozpatruje m.in. „odwołania” od orzeczeń Izb.
Dzisiejszy wyrok korzystny dla prywatności
Wielka Izba uznała, że w przypadku Bogdana Bărbulescu doszło do naruszenia prawa do poszanowania życia rodzinnego, a sądy krajowe nie zadbały wystarczająco o ochronę tego prawa.
Zdaniem Trybunału sądu krajowe nie zbadały wystarczająco dokładnie tego, czy Bărbulescu został ostrzeżony przed możliwością monitorowania jego korespondencji oraz przed tym, do jakiego stopnia to monitorowanie może być wścibskie.
Poza tym – zdaniem Trybunału – sądy krajowe powinny lepiej ocenić powody stosowania monitoringu oraz to, czy pracodawca mógł użyć mniej inwazyjnych metod do osiągnięcia swojego celu. Istotne było także dokonanie oceny, czy możliwe było sprawdzanie treści korespondencji bez wiedzy monitorowanego pracownika.
Tak się złożyło, że Bogdan Bărbulescu nie został jednoznacznie ostrzeżony przed monitorowaniem korespondencji. Dodajmy że zanim go zwolniono, doszło do zwolnienia innego pracownika, który używał internetu i fotokopiarki w celach prywatnych. Ten fakt był odnotowany przez sądy krajowe jako coś w rodzaju ostrzeżenia, ale… czy to naprawdę było uczciwe ostrzeżenie?
Pracownikom zabroniono używania zasobów firmy w celach prywatnych. To prawda, ale taki zakaz również nie jest równoznaczny z powiedzeniem komuś: „wiedz, że możemy przeczytać wszystko co do kogoś wyślesz”.
Śledzisz pracowników? Bądź uczciwy
Jest takie powiedzenie: „Jeśli nie wiesz jak się zachować, na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie”. Tę właśnie zasadę powinni stosować wszyscy pracodawcy, którzy chcą monitorować swoich pracowników. Monitoring nie powinien być bardziej wścibski niż to konieczne, ale przede wszystkim pracownik powinien mieć 100% informacji o sposobie monitorowania i to jeszcze zanim te środki zaczną być stosowane. Nie ma sensu tworzenie takich systemów monitoringu, które są potajemne. Bo co niby można tym zyskać? Monitoring powinien mieć także działanie prewencyjne i ten efekt będzie mocniejszy, jeśli pracownik będzie wiedział co i jak.
Dzisiejszy wyrok jest o tyle istotny, że nie pozostawia w tej kwestii wielu wątpliwości. Pracownicy powinni wiedzieć o monitorowaniu ich korespondencji.
Jeśli interesuje was wyrok w całości, znajdziecie to na stronie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jak zwykle przy takich sprawach przypomnijmy, że choć wyrok nie musi wpływać na polskie orzecznictwo w podobnych sprawach to jednak może być pewnym drogowskazem dla sędziów.