Urodziłem się, gdy komunizm w Polsce chylił się już ku upadkowi. Ale wiem, że panująca wtedy bieda prowokowała wiele sytuacji tak strasznych, że aż śmiesznych. Szalejąca w 2022 roku w Polsce drożyzna i związane z nią szukanie na gwałt oszczędności zaczynają generować podobne sytuacje. Jak bowiem inaczej nazwać… limitowane toalety w starostwie w Wołowie?
Limitowane toalety w starostwie w Wołowie
Wołów to niewielkie, 12-tysięczne miasto w województwie dolnośląskim. Jest ono stolicą powiatu wołowskiego, którym rządzi starosta Janusz Dziarski, członek Prawa i Sprawiedliwości. Samorząd ten, jak wiele innych, boryka się z ogromnymi problemami finansowymi. Dlatego starostwo postanowiło przygotować plan oszczędności. Trochę na zasadzie „na czym tylko się da”. W planie jest osiem punktów. To między innymi branie pod uwagę likwidacji zespołu szkół specjalnych, zagospodarowanie parkingu czy oszczędności energii cieplnej i elektrycznej oraz wody. Ten ostatni punkt starostwo wzięło sobie do serca… chyba za bardzo.
Otóż wyobraźcie sobie, że w toaletach starostwa pojawiły się niecodzienne karteczki. To, co na nich napisane, swoją absurdalnością przebija chyba nawet słynną instrukcję do Ławek Z Polską Flagą. Zobaczcie zresztą sami:
W związku z wdrażanym programem naprawczym powiatu, wizyty w toalecie mogą odbywać się wyłącznie za zgodą bezpośredniego przełożonego!!!
Dalej jest też dodatkowa informacja, że „jednocześnie w godzinach porannych uprasza się o korzystanie z toalet we własnych lokalach mieszkalnych”. Sprawę nagłośnili politycy opozycji, którzy – co oczywiste – porównali tę sytuację do filmów Stanisława Barei. Nie zauważyliście, że ostatnio co rusz mamy takie porównania?
Kiedy oszczędzanie wejdzie za mocno
Jasną sprawą jest to, że samorządy muszą zaciskać pasa. Niedawno pisałem, że na Warmii i Mazurach szykują się na sześciokrotny wzrost cen prądu i rozważają unieważnienie przetargu na jego zakup. Tak, jest bardzo ciężko i faktycznie trzeba szukać oszczędności gdzie się da. Nie jest więc niczym nadzwyczajnym przygotowywanie planów naprawczych, awaryjnych czy jak je tam zwą. No ale panie starosto wołowski – pana wyobraźnia musi być wyjątkowo uboga, jeśli uważa pan że reglamentacja korzystania z kibli w urzędzie przyniesie jakiekolwiek istotne oszczędności.
Skądinąd skoro panu staroście tak przeszkadzają urzędnicy korzystający z toalet w zarządzanym przez niego budynku, i woli ich odsyłać do domowych ubikacji, to może niech całkiem zamknie urząd i przejdzie na pracę zdalną, jak za starych dobrych czasów lockdownu? Przypominam tylko, że koledzy pana starosty z Prawa i Sprawiedliwości cały czas mówią, że niczego nie zabraknie i wszystko będzie cacy. No to jakie to cacy, skoro nawet o zgodę na spuszczenie wody inspektorzy i podinspektorzy ze starostwa muszą teraz pytać swoich naczelników?