Smutni panowie pojawiający się przed budynkiem, a następnie segregatory z płytami CD wyfruwające z okien, kojarzą się z pierwszą dekadą XXI wieku i legendarnymi już kontrolami legalności oprogramowania. Warto pamiętać, że nie jest to przeszłość, a przedsiębiorca może mieć problem nawet dzisiaj. I to poważny.
Kontrola legalności oprogramowania
Nawet dziś usłyszeć można wspomnienia pracowników i przedsiębiorców o kontrolach oprogramowania. Nagły nalot, a następnie poszukiwanie w pocie czoła licencji, dowodów zakupów, ukrywanie podejrzanych, koślawo podpisanych czarnym markerem płyt – to nie jest taka zupełna przeszłość. Zanim jednak o samej kontroli, warto wyjaśnić, czym jest nielegalne oprogramowanie. Bo program komputerowy nie spełnia definicji rzeczy, więc nie można go ukraść, a kopiowanie, to jedynie powielanie – prawda?
No na szczęście (dla twórców oprogramowania) tak do końca nie jest. Program komputerowy podlega ochronie prawnoautorskiej, ale także karnej. Abstrahując od utrwalania i rozpowszechniania programu komputerowego, samo pobranie i zainstalowanie pirackiej wersji jest jedną z form kradzieży, ujętej w Kodeksie karnym. Zgodnie z treścią art. 278 §2 k.k.,
Kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5
Przyjmuje się, że wolą uzyskania korzyści majątkowej nie musi być żadna chęć sprzedaży, ale sama wola zaoszczędzenia: skorzystania z oprogramowania za darmo, by za nie nie płacić. Oprócz tego nabycie nielegalnej kopii od osoby trzeciej jest traktowane jak paserstwo, także paserstwo nieumyślne. W tym ostatnim przypadku chodzi o sytuację, w której z okoliczności nabywca powinien przypuszczać, że ma do czynienia z towarem pochodzącym z przestępstwa – np. z uwagi na niską cenę, czy też podejrzane opakowanie, albo niskiej jakości nadruk na płycie.
Oprócz sfery karnej, uprawniony podmiot może żądać odszkodowania na podstawie przepisów ustawy prawnoautorskiej.
Kto może zapukać do firmy?
Kontrola legalności oprogramowania może mieć jedynie charakter czynności procesowych w ramach postępowania karnego. Co istotne, nie musi to nastąpić jedynie na mocy postanowienia wydanego przez sąd lub prokuratora. Przeszukanie – bo najczęściej o takiej czynności w kontekście kontroli oprogramowania mówimy – można także przeprowadzić bez nakazu, gdy jego wydanie nie jest z jakichś względów możliwe. Podlega ono potem zatwierdzeniu.
Warto pamiętać też o art. 308 k.p.k., zgodnie z którym w wypadku m.in. ryzyka utraty dowodów, można przeprowadzić czynności jeszcze przed wszczęciem postępowania, gdy są ku temu odpowiednie przesłanki
Przeszukania dokonuje prokurator, policja, a także – na mocy ustawy o KAS – Krajowa Administracja Skarbowa. Samo przeszukanie, mimo że przeprowadzane w firmie, może w praktyce objąć także prywatne urządzenia. Warto pamiętać, że fiskus ma dostęp do m.in. faktur, a zatem podejrzane zakupy w sferze oprogramowania mogą poskutkować wszczęciem postępowania.
Nielegalne oprogramowanie to pojęcie niezwykle szerokie. Nie chodzi tutaj jedynie (w pewnym uproszczeniu) o pirackie kopie programów, ale jakiekolwiek sprzeczne z licencją wykorzystywanie oprogramowania. Wchodzi w grę tutaj także komercyjne wykorzystanie programu, co do którego konkretna licencja nie przewiduje takiego zastosowania.
Na rynku istnieją też prywatne firmy zajmujące się audytami legalności oprogramowania. Taki raport nie jest oczywiście dokumentem uniemożliwiającym postawienie zarzutu, ale daje pewien pogląd i pozwala ocenić ryzyko.