Unieważnienie kredytu złotowego. Taka fraza najprawdopodobniej stanie się niezwykle popularna. Z jednej strony dlatego, że coraz więcej kredytobiorców ma dość. Z drugiej – sprawy już trafiają do sądów, a rozstrzygnięcie na korzyść kredytobiorców jest przecież możliwe.
Unieważnienie kredytu złotowego
Sprawy kredytów frankowych, zarówno indeksowanych, jak i denominowanych, zaczynają być coraz bardziej oczywiste. Korzystne jest europejskie orzecznictwo, a sądy krajowe nie utrudniają sprawy frankowiczom. Raczej oczywista jest abuzywność szeregu postanowień umów kredytów CHF, a sam mechanizm waloryzacji w co do zasady każdej umowie skonstruowany jest wadliwie. Banki też wadliwie informowały o ryzyku kursowym.
Często frankowicze słyszeli przytyki, w stylu „trzeba było wziąć kredyt złotowy” – no i problem, choć oczywiście mniejszy, dotknął także złotówkowiczów. Jak czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, pojawiają się pierwsze pozwy, w których żąda się unieważnienia (stwierdzenia nieważności) umów kredytów w złotówkach. Argumentacja nie omija także braku odpowiedniej informacji o ryzyku kursowym: banki powinny wyraźnie wskazać, jak kształtuje się saldo oraz raty kredytu w wypadku wzrostu stawki WIBOR – wraz z symulacją.
Dr Mariusz Korpalski w rozmowie z „DGP” także wyjaśnia, że powinno się o ryzyku kursowym poinformować klienta. Porusza też kwestię pewnej niereprezentatywności wskaźnika WIBOR. Dodaje jednak, że należy wykazać jakiś związek, pomiędzy tym, a samą nieważnością umowy kredytowej. Z kolei adwokat Wojciech Wandzel – także na łamach „DGP” – zwraca uwagę na to, że szansę na powodzenie w wypadku sporu są niskie.
Dodam, że nie jest to jedyny sposób argumentacji. Wiem, że do jednego z pozwów trafił co najmniej jeden pozew, w którym powołano się na instytucję błędu z art. 84 k.c. Wszystkie próby działania, to jednak pewne eksperymenty. Podejrzewam, że żelaznej argumentacji, skutkującej unieważnieniem umowy (i zwrotem wpłaconych rat, z obowiązkiem zwrotu wypłaconej kwoty kredytu, czy też „odWIBORowieniem”), nie uda się zbudować w najbliższym czasie.
Co mogą zrobić kredytobiorcy?
Myślę, że – w pierwszej kolejności – liczyć na pomoc rządu, której frankowiczom (z wyjątkiem ustawy tzw. antyspreadowej) całkowicie zabrakło. Zastosowanie wskaźnika WIBOR co do oprocentowania kredytu jest w orzecznictwie uznane za praktykę poprawną. Warto pamiętać, że główny ciężar argumentacji w przypadku unieważniania umów frankowych odnosi się przede wszystkim do tego, że banki w zasadzie dowolnie kształtują kursy, po których następuje określenie wysokości zobowiązania.
W serwisie „Franknews.pl” możemy przeczytać doniesienie o jeszcze jednym pozwie dotyczącym kredytu złotówkowego, w którym argumentacja powoda odniosła się do tego, że formuła zmiennego oprocentowania oparta o WIBOR jest sprzeczna z prawem unijnym, a także – w kontekście samego mechanizmu ustalania tego wskaźnika – przejawia niemalże takie same wady, jak w sprawach frankowych.
Kredytobiorcy znaleźli się w trudnej sytuacji. Oczywiście, można powiedzieć, że są „sami sobie winni”. Jestem jednak daleki od takich stwierdzeń, bo w rodzimych warunkach jest to często jedyna możliwość zakupu np. mieszkania.
Czy unieważnienie kredytu złotowego jest możliwe? Na to pytanie odpowiedzą nam sądy, które będą w tej materii orzekać. Na razie trudno wskazać nie tylko na konkretne rozwiązanie, a nawet przewidywany kierunek rozstrzygania.
Pewne jest jedno: jeżeli komuś uda znaleźć się skuteczny sposób na unieważnienie umowy opartej o WIBOR, znowu rozpocznie się lawina pozwów. Szczególnie, że opłata przy wartości przedmiotu sporu przekraczającej 20 tys. zł (a w sprawach o unieważnienie wskazujemy m.in. wartość kredytu) wynosi jedynie 1000 zł.