Ceny nośników energii i szalejąca inflacja coraz bardziej uderzają w polskich przedsiębiorców. Nie pozostaje to bez wpływu na handel online. Okazuje się jednak, że ecommerce w czasie kryzysu zwiększa swój udział w rynku. Tym samym branża jakoś sobie radzi. Można by wręcz rzec, że całkiem nieźle jak na okoliczności.
Inflacja i problemy z nośnikami energii odbiją się także na handlu online
Kondycja branży ecommerce w Polsce w tych czasach stanowi cały czas pewną niewiadomą. Nie da się ukryć, że sytuacja gospodarcza Polski jest trudna. Mamy problemy z nośnikami energii i surowcami. Dotyczy to zwłaszcza przedsiębiorców, w których zbliżające się podwyżki cen prądu i gazu uderzą szczególnie boleśnie. Stosunkowo drogie jest także paliwo. Z tymi wszystkimi czynnikami związana jest wysoka inflacja przekraczająca już 16 proc. Ta z kolei przekłada się na oczekiwania płacowe po stronie pracowników i wzrost płacy minimalnej narzucany przez przepisy prawa.
Nie da się ukryć, że wszelkie możliwe koszty prowadzenia działalności gospodarczej w całej Polsce rosną. Trudno byłoby się spodziewać, by kryzys nie uderzył także w ecommerce. Dotyczy to zarówno szeroko rozumianej logistyki, jak i poszczególnych sklepów internetowych. Można więc spodziewać się, że także handel online czekają trudne czasy. Pytanie jednak jak bardzo trudne w porównaniu z całą resztą gospodarki?
Dane opublikowane przez portal dlahandlu.pl sugerują, że sprzedaż w kanale internetowym ostatnio się umocniła. Jej udział w rynku na koniec sierpnia wzrósł z 8,4 proc. do 8,9 proc. To również nie powinno dziwić. Sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia po ogłoszeniu zniesienia covidowych obostrzeń, chyba przechodzi już powoli do historii. Wówczas Polacy wrócili do sklepów stacjonarnych po długich miesiącach wszelkiej maści ograniczeń w normalnym funkcjonowaniu. Teraz drożyzna zmusza ich do bardziej intensywnego poszukiwania okazji.
Mało tego, także po stronie kosztów ecommerce w trakcie kryzysu ma więcej atutów niż tradycyjne formy prowadzenia działalności. Wzrost cen nośników energii oznacza, że utrzymanie fizycznego sklepu stanie się jeszcze droższe niż do tej pory. To samo dotyczy stale rosnących kosztów pracy. Handel online ma z kolei do dyspozycji szereg narzędzi pozwalających zaoszczędzić pieniądze. Platformy internetowej nie trzeba ogrzewać. Magazynowanie, pakowanie towarów, wysyłkę i zwroty można zawsze powierzyć partnerowi biznesowemu w ramach usługi fufillmentu. Automaty paczkowe i punkty odbioru ułatwiają dostarczanie towaru do klienta.
Ecommerce w czasie kryzysu ma dużo większe szanse niż tradycyjny handel i inne gałęzie gospodarki
Można się spodziewać, że w nadchodzących miesiącach do Internetu przeniosą się ci przedsiębiorcy, którzy jeszcze tego nie zrobili. Przynajmniej w jakiejś części. Istnieje w końcu sprawdzony model wielokanałowego prowadzenia działalności gospodarczej. Ecommerce i bez kryzysu staje się coraz istotniejsze w relacjach pomiędzy partnerami biznesowymi. Ten trend również powinien się utrzymać.
Nie oznacza to jednak, że ecommerce w czasie kryzysu nie będzie musiało dokonać jakichś wyrzeczeń ani borykać się z różnego rodzaju zagrożeniami. W przypadku tych pierwszych znamienny wydaje się powrót do koncepcji rezygnacji z całkowicie darmowych zwrotów. Takie rozwiązania to nic innego jak poszukiwanie jakiejś formy oszczędności przez poszczególne sklepy internetowe. Ten konkretny przypadek ma związek z rosnącymi kosztami działalności operatorów logistycznych, które wprost przekładają się na oferowane w tej branży ceny.
Najważniejszym zagrożeniem wydaje się skala problemów gospodarczych, jaka może nas czekać. Nastroje najlepiej chyba oddają słowa prezesa i założyciela InPost, Rafała Brzoski. W wywiadzie dla portalu wirtualnemedia.pl stwierdził:
Takim, jakiego – moim zdaniem – światowa ekonomia jeszcze nie doświadczyła. Będzie stagflacja, czyli najbardziej niepożądany efekt gospodarczy – wysoka inflacja i brak wzrostu PKB. Do tego dochodzą zaburzone łańcuchy dostaw, co już dzisiaj widzimy w wielu obszarach gospodarki
Wskazał on także na to, które przedsiębiorstwa mają szansę wyjść z kryzysu obronną ręką. Mowa o firmach, które dysponują odpowiednimi zapasami gotówki i przygotowanych na najgorsze. Poważne problemy mogą mieć te firmy, które rozwijały się na kredyt i w oparciu o kolejne rundy finansowania. Brzoska potwierdza jednak, że ecommerce w trakcie kryzysu będzie się rozwijał szybciej niż handel tradycyjny.
W przeciwieństwie do covidu zbliżające się załamanie gospodarcze nie stanowi szansy dla handlu online na dynamiczny rozwój. Stagflacja i recesja z pewnością przyniosą i tutaj spowolnienie. Równocześnie jednak to ecommerce jest jedną z tych branż, która może przez kryzys przejść w miarę łagodnie w porównaniu do reszty gospodarki.