Rząd w populistyczny sposób chce się rozprawić z bankami i firmami pożyczkowymi, ale nie wiadomo czy rozwiązanie to nie przyniesie aby więcej szkody, niż pożytku.
Świadomość ekonomiczna Polaków jest tragiczna. Jak się okazuje, większość rodaków nie rozumie nawet kredytów hipotecznych, które często brała nawet na setki tysięcy złotych. Na skutek podwyżek stóp procentowych pojawiają się teraz lamenty na temat tego, jak bardzo wzrosły raty kredytu, że praktycznie nie spłaca się kapitału i „banki oszukały”. Być może rząd powinien w pierwszej kolejności zrezygnować z lekcji propagandy politycznej w szkołach i dorzucać kolejne godziny ekonomii tak, by wkraczający w dorosłość ludzie rozumieli czym jest hipoteka, stopa procentowa, WIBOR czy RRSO.
CRIF, Federacja Konsumentów i Fundacja Rozwoju Rynku Finansowego przygotowały wczoraj w siedzibie PAP spotkanie dla mediów, gdzie punktowały pomysły rządu na walkę z bankami, SKOK-ami i firmami pożyczkowymi. Argumentów było kilka, ale takim najbardziej dobitnym i niewypowiedzianym wprost było to, że rząd pcha Polaków w ręce mafii, która za nieoddane długi ucina palce.
Raport „Dlaczego Polakom grozi wykluczenie finansowe”
Raport „Dlaczego Polakom grozi wykluczenie finansowe” stara się przedstawić, że świat nie jest tak czarno-biały, jak zwykle brzmi to w ustach polityków. „Gdyby nowe regulacje dla limitu obowiązywały w sierpniu 2022 r. to aż trzech na czterech konsumentów, którym udzielono wówczas pożyczki, nie otrzymałoby finansowania” – czytamy w dokumencie. „To oznacza, że tylko w tym jednym miesiącu liczba Polaków wykluczonych finansowo, czyli bez dostępu do legalnego źródła pieniędzy, wyniosłaby 235 tys.”
Raport wskazuje też, że Polacy chcą sięgać po pożyczki, ponieważ coraz trudniej jest im zaspokajać podstawowe potrzeby życiowe w kraju, którego gospodarka się sypie – na skutek nieudolnej władzy i czynników zewnętrznych. „Co trzeci badany planuje wziąć pożyczkę na bieżące wydatki. Aż 22 proc. respondentów mających taki zamiar chce przeznaczyć pieniądze na zakup opału na zimę.”
Eksperci zgodni – ustawa antylichwiarska to odcinanie Polaków od taniego pieniądza
Nieodpowiedzialne zaciąganie pożyczek to prosta droga do wpadnięcia w problemy finansowe. Ale w podobny sposób działają przecież karty kredytowe czy konta z możliwością debetu. Tymczasem eksperci wyrażają zaniepokojenie, że za chwile przeciętny człowiek w tarapatach będzie miał problem nawet z odpowiedzialnym zaciągnięciem pożyczki, bo na skutek populistycznej legislacji mocno zmniejszy się dostępność tego typu produktów finansowych na rynku.
Istnieje silna obawa, że w wyniku ponownego drastycznego obniżenia limitu kosztów pozaodsetkowych, bez jakichkolwiek wyliczeń jak to wpłynie na dostępność oferty kredytowej z legalnych źródeł, czyli banków, SKOK-ów i firm pożyczkowych, duża część polskich konsumentów zostanie wypchnięta poza regulowany rynek, cofając poziom ochrony konsumentów o lata – komentuje Agnieszka Wachnicka, prezeska Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego.
Nasze doświadczenie uczy, że gdy nie znajdą go w legalnym źródle, trafią do szarej strefy. To z kolei sprawi, że poziom ich ochrony drastycznie spadnie, ponieważ w szarej strefie nikt nie przestrzega obowiązujących od 2011 r. przepisów ustawy o kredycie konsumenckim – mówi Michał Herde, prezes warszawskiego oddziału Federacji Konsumentów.
Populistyczna legislacja, a życie życiem
Nie zaskoczę chyba przesadnie czytelników Bezprawnika poglądem, że nie jestem przesadnym entuzjastą życia na kredyt. Szczególnie, że często szeroka dostępność pożyczek, płatności odroczonych czy kart kredytowych prowokuje nie zawsze przemyślaną konsumpcję.
Eksperci trafnie jednak wskazują, że politycy kolejny raz skupiają się na tym, co dobrze wygląda w przekazach medialnych, a niekoniecznie musi sprostać konfrontacji z rzeczywistością. Szczególnie niebezpieczna jest wizja powrotu pożyczkowej szarej strefy, która mojemu pokoleniu nieuchronnie kojarzy się ze słusznie już minionymi mrokami lat 90.