Santander, Pekao, ING i mBank to tylko niektóre z wielu polskich banków, dla których zmiana czasu jest utrapieniem.
Zacznijmy tę „przypominajkę” (bo jak inaczej określić taki typ newsa) od prostej łamigłówki. Co robią ludzie nierzadko w nocy z sobotę na niedzielę? Otóż: imprezują, bawią się, wiodą życie towarzyskie. A każda z tych aktywności wymaga nieskrępowanego dostępu do pieniędzy, kont bankowych, operacji kartą, bankomatów. Co pół roku jednak czeka nas weekend pełen przygód i nerwowych reakcji, ponieważ banki zapadają w sen na kilka godzin. Winny jest jeden: zmiana czasu.
Zmiana czasu czyli „pogoda zaskoczyła drogowców”
Jeżeli zbliżamy się do zmiany czasu, to pewne jest tylko to, że polskie media z regularnością godną szwajcarskiego zegarka opublikują artykuł z wyliczeniami tego ile tracimy/zyskujemy na zmianie czasu, przedstawią kontekst historyczny zmiany czasu, napiszą (piszą co roku od 2012 roku), że to już ostatnia zmiana czasu, bo Unia Europejska ją zdelegalizowała, a na końcu zrobią wywiad z jakimś europosłem, który jest oczywiście ojcem sukcesu tejże zmiany (a która przecież i tak nie nastąpi).
O ile sama zmiana czasu nie jest aż tak wielkim utrapieniem, to jednak wszystkie organizacyjne kwestie, które są z nią związane, potrafią być utrapieniem. A najbardziej irytują banki, klientów banków i pracowników banków. Wszystko dlatego, że ilekroć zmieniamy czas, to w systemach bankowości robi się bałagan. Albo pojawia się godzina „widmo”, albo przeciwnie – godzina „2.00” trwa dwukrotnie. To jednak nie jest przesadnym przyjacielem skrupulatnej bankowości. Dlatego też największe instytucje finansowe w celu uniknięcia błędów, pomyłek, kreatywnych oszustów i prób manipulowania naszymi rachunkami, ilekroć tylko dochodzi do zmiany czasu, wolą zrobić przerwę serwisową.
Santander, mBank, Pekao czy ING, ale też mniejsze banki mają dzisiaj spanko
Generalnie każda instytucja zakłada sobie własny margines bezpieczeństwa. ING na przykład zasypia dziś już koło 23.00, choć większość banków woli poczekać dopiero do 01.00 w nocy. Ale też z większości będziemy w stanie korzystać już koło 4-5 rano, choć mBank jest zdeterminowany, by przynajmniej z częścią operacji wstrzymać się aż do 9.00 rano.
Jak zabezpieczyć się przed dzisiejszą nocą? Albo zrezygnować z aktywności towarzyskich i zakupów w internecie, albo zaopatrzyć się w gotówkę. Ta na szczęście jest niewygodna, ale przynajmniej odporna na urzędnicze pomysły.