Jedno z największych przedsiębiorstw w kategorii sprzedaży mebli na świecie znów wywołuje kontrowersje. Media obiegła bowiem informacja, że przed wycofaniem się z Białorusi, szwedzki gigant regularnie wykorzystywał pracę więźniów. Tym samym po niemal równo 10 latach temat wykorzystywania więźniów powrócił.
IKEA współpracowała z najcięższymi więzieniami w Białorusi
Ponad tydzień temu dziennikarze śledczy francuskiego portalu Disclose ujawnili szokujące fakty dotyczące listy dostawców IKEI z Białorusi. Jak się okazuje, jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie, a więc zanim Szwedzi wycofali się z kraju kierowanego przez reżim Łukaszenki, koncern prowadził regularną współpracę z pięcioma najcięższymi więzieniami w Białorusi. Tym samym istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że osadzeni byli wykorzystywani jako siła robocza.
Kooperacja miała trwać nawet 20 lat, co oznacza, że IKEA właściwie nie mogła nie wiedzieć o tym procederze. Zwłaszcza, że w tym czasie Białoruś stała się drugim największym dostawcą drewna dla giganta meblowego. Trudno oczekiwać, by Szwedzi nie domyślali się, dlaczego kupowany przez nich surowiec jest tak tani.
Oficjalnie IKEA odcina się od wszelkich zarzutów i wskazuje, iż nie uznaje żadnej pracy niewolniczej ani przymusowej. Ponadto w oświadczeniu sieci możemy przeczytać, że dostawcy mają być regularnie sprawdzani przez koncern. Jednocześnie firma prowadzi wewnętrzne śledztwo, które odpowie na pytania zadawane przez dziennikarzy z Francji. Na ten moment żadnych dowodów na stawiane zarzuty nie znaleziono.
Praca niewolnicza dla IKEI – najpierw NRD, a teraz Białoruś?
Niestety ewentualne potwierdzenie doniesień medialnych oznaczałoby, że pomimo czarnej przeszłości IKEA nie zamierza wyciągać żadnych wniosków. Równo 10 lat temu koncern oficjalnie przyznał bowiem, iż w latach 70. i 80. ubiegłego wieku kooperujące z nim fabryki zlokalizowane na terenie NRD zmuszały do pracy więźniów politycznych. Z doniesień medialnych wynikało, że problem mógł dotyczyć nawet 65 ośrodków w Niemczech Wschodnich.
Od razu trzeba zaznaczyć, że w omawianych czasach tego typu praktyki stosowały także inne duże przedsiębiorstwa. Wydawało się jednak, że w tym zakresie biznes rozliczył się już z przeszłością. Jak pokazuje przykład IKEI nie zawsze tak jest. Doniesienia francuskich dziennikarzy są tym bardziej przykre, że dotyczą firmy, która już raz przepraszała za współpracę z niewłaściwymi dostawcami. I choć wiele decyzji IKEI, jak choćby ta o porzuceniu planów powrotu do Rosji, zasługuje na pochwałę, to przedsiębiorstwo wciąż ma wiele do zrobienia na innych polach. Pytanie tylko czy widok wysokich zysków znów nie przysłoni związanych z tym problemów.