W Japonii, tak jak i w Polsce, postępująca laicyzacja wyznacza nowe standardy. Japońskie Ministerstwo Zdrowia Pracy i Opieki Społecznej opracowuje normy dla grup wyznaniowych i religijnych. Wszelkie nakazy związane z przymuszaniem najmłodszych do uczestnictwa w zajęciach religii mają być sankcjonowane. Kiedy możemy spodziewać się podobnych zmian w Polsce?
W społeczeństwie laicyzującym się z roku na rok coraz bardziej znacznie rzadziej odwołujemy się do biblijnych terminów takich jak piekło czy niebo. Określenia, których używali w stosunku do nas nasi dziadkowie odchodzą do lamusa. Zresztą nie bez przyczyny. Kościoły zaczynają świecić pustkami, zamykają się kolejne seminaria, a społeczeństwo, szczególnie to wielkomiejskie, staje w opozycji do instutucji kościoła. I to już nie tylko na zepsutym moralnie zachodzie Europy. To także realny problem polskiego Kościoła katolickiego, jak również japońskich kościołów oraz instytucji wyznaniowych.
Japonia się laicyzuje – wzbudzanie strachu u dzieci będzie karane
W Kraju Kwitnącej Wiśni religiami dominującymi są buddyzm oraz shinto. Co ciekawe i z pewnością niepopularne na tle europejskim, obie religie mają wspólnych wyznawców. Wynika to z unikalnego synkretyzmu religijnego Japończyków, który sprawiał, że w liczącej 125 mln mieszkańców Japonii było ponad 86 mln wierzących. Obecnie coraz więcej Japończyków określa się mianem agnostyków albo ateistów.
Japońskie regulacje prawno-karne rozróżniają znęcanie na psychiczne, fizyczne oraz seksualne, a także znęcanie poprzez umyślne zaniedbanie. Wzbudzanie strachu u dzieci poprzez zwracanie się do nich „pójdziesz za to do piekła, o ile nie pójdziesz na religię” będzie można zakwalifikować jako znęcanie.
Również jako znęcanie psychiczne zostaną uznane próby wpływania na dziecko, podejmowane przez rodziców, o ile będą ograniczały dzieci w zakresie decyzji o małżeństwie, nauce oraz pracy.
Obowiązkowa religia w Polsce
Obecnie w Polsce uczniów obowiązują regulacje, które zobowiązują do wyboru pomiędzy zajęciami religii albo etyki. Z tym, że ten wybór czasami jest zwyczajnie niemożliwy. W szkołach brakuje bowiem nauczycieli, którzy mogliby prowadzić lekcje etyki. Natomiast lekcje religii są organizowane przez kościoły oraz inne związki wyznaniowe. Także te instytucje odpowiadają za program nauczania oraz przygotowanie kadry nauczycielskiej.
Wydaje mi się, że problem lekcji religii mógłby zostać rozwiązany, gdyby programowo zrezygnowano z nachalnej indoktrynacji dokonywanej od lat przez dominującą religię katolicką. Innym rozwiązaniem jest zamiana lekcji religii na lekcje religioznawstwa, w ramach których uczniowie poznawaliby doktryny oraz dogmaty najważniejszych religii, a tym samym znacznie poszerzali swoją wiedzę. Byliby też znacznie świadomi, a także docelowo pozostawiona zostałaby im możliwość samodzielnego wyboru. Choć ta wizja wydaje się być utopią, to nieustanna walka o utrzymanie obecnego statusu może paradoksalnie doprowadzić do jeszcze większej oraz szybszej laicyzacji.