Jedną z takich branż, które ewidentnie wymagają pilnego przywołania do porządku, są agenci nieruchomości.
Pomagałem wczoraj koledze znaleźć jakieś sensowne lokum w Warszawie i widzę, że pomimo upływu lat – odkąd kupowałem swoje pierwsze mieszkanie – branża agentów nieruchomości ani trochę się nie ucywilizowała.
Agenci nieruchomości są przedsiębiorcami, a to co wyczyniają w serwisach ogłoszeniowych typu OtoDom czy Morizon, to nie tylko patoagentura, ale przede wszystkim regularne naruszanie praw konsumentów.
Trudniej znaleźć uczciwie ogłoszenie dotyczące nieruchomości, niż drobne wałki
W sprzedaży zawsze się trochę koloryzuje. Ja nie będę się czepiał tego, że agent nieruchomości określił sobie pokój o powierzchni komórki lokatorskiej mianem przytulnego, bo są to kwestie czysto subiektywne i podlegające sporej dyskusji.
Ale liczba przekrętów agentów nieruchomości w ogłoszeniach jest zatrważająca. Już od samego początku – wielu błędnie wpisuje lokalizację sprzedawanego lokalu. Dlatego na przykład ja, który zawsze zawęża kryteria metrażowe, finansowe, a potem szuka po prostu po mapie, najpierw muszę odsiać kilkanaście pierwszych ofert oszustów, którzy ustawiają lokalizację „Śródmieście”, ostatecznie „Ochota” (akcja dramatu dzieje się akurat w Warszawie), by potem po wnikliwej lekturze dowiedzieć się, że to po prostu cwaniackie metody zwrócenia uwagi na Marki, Ząbki, Wawer, a jak mamy szczęście to chociaż Targówek.
Czy cena nie powinna być ceną finalną?
Być może UOKiK powinien też poświęcić trochę czasu w celu ustawienia pewnych zwyczajów prezentacji oferty. Nie musi od razu dawać milionowych kar, ale niech to się na przestrzeni roku ucywilizuje.
Bo teraz okazuje się, że coraz więcej rzeczy wyłączanych jest poza standardową ofertę. Mamy więc 11 000 zł z metra za Bemowo, przy – zresztą – metrze. Moim zdaniem bardzo dobra oferta, uwzględniając dzisiejsze realia. Ale co z tego, skoro po wnikliwej lekturze dowiadujemy się, że kolejne 100 000 złotych musimy wydać na garaż, piwnicę i prowizję agenta nieruchomości. Czasem się wspomni o PCC, ale nie zawsze.
Szczęście, jeśli jeszcze przynajmniej ten garaż jest wyceniony na standardowe 30 000 złotych, ale niektórzy agenci kombinują już z garażami po 60 000 złotych – oczywiście obowiązkowo. Nie odpowiada to wartości miejsc garażowych, po prostu w ten sposób manipulują ofertami, by zawracać głowę bardziej „konkurencyjną” ofertą i wabić porządnych ludzi.
Grzechów agentów nieruchomości jest jeszcze więcej, ukrywanie statusu gruntów, maskowanie spółdzielczego charakteru lokalu, choć zapewne nie wszystkie uda się zakwalifikować, jako naruszające interesy i prawa konsumentów. Ale część opisanych działań na pewno.
Deweloperzy też dokładają swoje
Żeby była jasność, nie tylko agencje pośrednictwa mają swoje za uszami i w koloryzowaniu specjalizują się też domy sprzedaży deweloperów. Ja jednak skupiłem się dziś przede wszystkim na rynku wtórnym, ponieważ zjawisku patodeweloperki w nadchodzących tygodniach poświęcimy na łamach Bezprawnika więcej miejsca.
Wybryki i ściemy agentów w serwisach ogłoszeniowych to niepokojące spektrum patologii, które towarzyszy nam od lat. Być może jednak UOKiK zechciałby się w końcu zająć i tym zagadnieniem?