Prezydent Rosji uważa kryptowaluty za sprzyjające obchodzeniu prawa. Bank centralny tego kraju chce blokować strony umożliwiające handel nimi. Od miesiąca w Rosji mówi się „uregulowaniu” kryptowalut, ale to i tak może oznaczać znaczne ograniczenie dostępu do nich.
Rosja vs „cyfrowe złoto”
Jeszcze we wrześniu na II Forum Finansowym w Moskwie rosyjski minister finansów Anton Siluanow powiedział, że państwo rozumie, iż kryptowaluty są prawdziwe, nie ma sensu ich zakazywać i trzeba je uregulować (cytat za Russia Today). Zapowiedziano przygotowanie odpowiednich rozwiązań prawnych do końca roku i inwestorzy byli dobrej myśli jeśli chodzi o przyszłość Bitcoina i podobnych walut w Rosji. Niestety teraz kurs jakby się zmienił.
Wczoraj w Soczi Władmir Putin stwierdził, że kryptowaluty stają się pełnoprawnym środkiem płatności, ale jednocześnie wiążą się z ryzykiem. Prezydent Rosji powiedział też, że kryptowaluty są wydawane przez nieograniczoną liczbę anonimowych źródeł, a więc w razie problemów z „działaniem systemu” lub z „bańkami” nie będzie nikogo kto by za to odpowiadał.
Ze strony Putina padły także argumenty o tym, że kryptowaluty są wykorzystywane do prania pieniędzy, unikania podatków i finansowania terroryzmu.
Putin wspomniał także, iż jest świadom stanowiska Centralnego Banku Rosji w tej sprawie. Tymczasem przedstawiciel tego banku – Siergiej Szwecow – na konferencji w Moskwie nazwał kryptowaluty „wątpliwymi instrumentami”, do których nie można dawać bezpośredniego i łatwego dostępu inwestorom detalicznym. Szwecow porównał kryptowaluty do piramid finansowych i stwierdził, że nawet uczestnicy tego rynku wiedzą, że nie ma w tym systemie tak wielu pieniędzy ile wynikałoby z kursu waluty. Zdaniem Szwecowa atrakcyjność kryptowalut polega głównie na tym, że ludzie liczą na wysokie zwroty przy stosunkowo małym wysiłku.
Szwecow powiedział także – i to jest szczególnie istotne – że Centralny Bank Rosji będzie blokował strony pozwalające inwestorom detalicznym na dostęp do giełd Bitcoinów. Zdaniem banku są one zbyt ryzykowne i przypominają piramidy finansowe.
Rosja zakaże Bitcoina?
Jeśli porównamy różne doniesienia prasowe na temat stanowiska rosyjskich władz wobec Bitcoinów to wyłoni nam się następujący obraz. Rosja jest generalnie przeciwna idei „prywatnego pieniądza”, choć niektórzy politycy wydają się dostrzegać, że trudno jest całkowicie pomijać w prawie coś tak powszechnego. Przedstawiciele władz i banku centralnego wyrażają swoje zdania, natomiast wiele będzie zależeć od Władimira Putina, który też wydaje się nieufny wobec Bitcoinów i podobnych wynalazków.
Pytanie tylko, czy Rosja może powstrzymać swoich obywateli przed korzystaniem z kryptowalut? Nadal będą oni mogli kopać kryptowaluty sami, a później teoretycznie mogą ich używać jako środka płatniczego (nawet jeśli wymiana na zwykłą walutę będzie ograniczana).
Przestępcy używają różnych walut
Wydaje się, że w dyskusjach na temat kryptowalut niepotrzebnie łączy się dwie rzeczy – możliwość ich „nielegalnego” używania oraz bezpieczeństwo całego systemu.
Bitcoin nie jest jedyną walutą, której przestępcy używają do anonimowego płacenia za nielegalne towary. Taką walutą jest również… polska złotówka. Dolar też i rubel też. Bitcoin pod wieloma względami przypomina tradycyjną gotówkę i dlatego właśnie jest tak atrakcyjny. Owszem, przestępcy go używają, ale oni używają wielu innych rzeczy, które same w sobie nie są złe. Przykładowo wielu przestępców chodzi w spodniach.
Trzeba natomiast przyznać, że potrzebna jest dyskusja o bezpieczeństwie obrotu kryptowalutami. Dobrze jest też dograć kwestie podatkowe. Czy rozwiązaniem jest tworzenie prawa ograniczającego dostęp do kryptowalut? Raczej nie, bo brak opcji legalnych może skierować ludzi spragnionych zysku ku opcjom nielegalnym, gdzie o żadnej regulacji nie będzie mowy.
Kryptowaluty a wolność
Jest jeszcze jedno zagadnienie związane z kryptowalutami. Chodzi o wolności obywatelskie. Technologie takie jak Bitcoin nie muszą być wyłącznie „wirtualnymi pieniędzmi”. Teoretycznie mogłyby być także „wirtualnymi akcjami”, albo „wirtualnymi bonami” wydawanymi przez dowolną osobę lub instytucję. Pytanie brzmi, w jakim stopniu państwo może ingerować w sposoby zamieniania własności na cyfrową i odwrotnie? Oczywiście państwa takie jak Chiny czy Rosja mają generalnie zastrzeżenia do nadmiaru wolności u obywateli. Pytanie brzmi, gdzie kończy się „dbanie o bezpieczeństwo obywatela” a zaczyna się „chęć ograniczenia cyfrowej wolności”? To jest dobre pytanie, którego w kontekście kryptowalut trudno nie zadawać.
A tymczasem…
…warto odnotować, że cena 1 BTC oscyluje w granicach 4,8 tys. dolarów. Wykres poniżej pokazuje jak zmieniała się cena w ciągu ostatnich 7 dni.