Hazard w hollywoodzkiej wersji kojarzy się przede wszystkim ze świecącym Las Vegas, luksusowymi kasynami, ruletką i męską grą w pokera. Koniecznie w hasz komorze i koniecznie z drogim cygarem w jednej dłoni i jeszcze droższym alkoholem w drugiej.
W polskiej wersji zgodnie z raportem CBOS, typowy hazardzista (w neutralnym znaczeniu), to raczej mężczyzna w wieku 18-24 lat i ze średnim wykształceniem, który korzysta z usług Totalizatora Sportowego.
56% ankietowanych przez CBOS potwierdziło, że w przeciągu ostatnich 12 miesięcy przynajmniej raz zagrało w którąś z oferowanych przez Totalizator Sportowy gier. Poza tym jedną z popularniejszych form hazardu są zakłady bukmacherskie. Typowy Polak hazardzista stosunkowo rzadko uprawia hazard prywatnie i prawie nigdy nie odwiedza żadnych salonów gier.
Z innej beczki – czy typowy Polak gra w gry komputerowe? Tak, można chyba tak stwierdzić, skoro szacuje się, że w Polsce jest około 16 mln graczy, z czego 63% posiada nawet myszkę do grania. Czyli poważnie.
Co ma jedno do drugiego? Otóż w międzynarodowym środowisku graczy trwa zacięta dyskusja na temat loot boxów i ich potencjalnie hazardowego charakteru. Kto gra ten wie, czym są loot boxy, ale ten, kto nie gra pewnie nie, więc pozwolę sobie wytłumaczyć. Są to skrzynki zawierające różne, mniej lub bardziej przydatne dla gracza przedmioty, w jakiś sposób związane z rozgrywką.
Debata na temat rozgorzała ostatnio w Wielkiej Brytanii, kiedy jeden z członków Parlamentu zadał dwa pytania, dotyczące hazardu w grach, brytyjskiej Minister kultury, mediów i sportu. Jedno z nich brzmiało:
„Jakie kroki Minister zamierza podjąć, aby pomóc chronić wrażliwych dorosłych i dzieci przed nielegalnym hazardem, hazardem w grach komputerowych oraz hazardem w postaci loot boxów w grach komputerowych?”.
Z odpowiedzi nie wynika nic konkretnego poza tym, że:
„Ochrona dzieci i osób wrażliwych przed niebezpieczeństwami, jakie niesie za sobą hazard, jest bardzo ważna. Rząd zdaje sobie sprawę z problemu, jakim jest rosnąca konwergencja pomiędzy hazardem i grami komputerowymi. Komisja ds. hazardu nieustannie monitoruje rozwój sytuacji na rynku”.
Obecnie brytyjskie prawo nie klasyfikuje loot boxów jako hazardu, ponieważ, jak tłumaczy Komisja ds. hazardu przedmioty nabyte w grze komputerowej nie mają żadnej wartości majątkowej. Jest to jednak stwierdzenie tak śmiałe, jak i nieprawdziwe.
Dlaczego jednak można by uznać loot boxy za formę hazardu? Po pierwsze, dlatego, że aby otworzyć taką skrzynkę, często należy za tę przyjemność zapłacić. Po drugie, ponieważ gracz nigdy nie wie, co też się mu takiej skrzyni trafi. Czyli teoretycznie występuje element ryzyka.
Teoretycznie, bo też o to toczy się spór. Osoby, które nie uznają loot boxów za formę hazardu, podnoszą argument, że gracz za każdym razem coś w skrzynce otrzyma. Niekoniecznie, to na czym mu zależy i niekoniecznie będzie to coś „wartościowego”, jednak nigdy nie odejdzie z pustymi rękami, jak to zdarza się w kasynach.
Gdzie w takim razie jest ryzyko?
Czy jednak sam fakt świadomości, że „coś” się otrzyma, jest wystarczający? Czy nie jest tak, że skoro „jakość” wyniku jest niepewna, to występują charakterystyczne dla hazardu emocje? Czy nie jest też tak, że jeżeli otworzymy skrzynkę z niezbyt wartościową zawartością, to chcemy otworzyć kolejną i kolejną, żeby tym razem trafić na cenniejszy przedmiot?