Najnowsze orzeczenie Sądu Najwyższego powinno być małym sygnałem ostrzegawczym dla wszystkich kredytobiorców. W ostatnich latach nieważność umowy kredytowej to najczęstsze rozstrzygnięcie sporów sądowych, a konsumenci są pewni swego jeszcze przed rozpoczęciem sprawy. Tymczasem SN przypomniał, że nawet wystąpienie klauzul abuzywnych nie oznacza od razu unieważnienia całej umowy.
Skarga nadzwyczajna Prokuratora Generalnego odrzucona
Zbigniew Ziobro przegrywa przed Sądem Najwyższym. W środowym wyroku SN oddalił bowiem jego skargę nadzwyczajną od wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Sąd drugiej instancji oddalił apelację pozwanej stwierdzając, że to ona działając jako konsumentka wybrała walutę, w której chce spłacać kredyt. Co więcej, początkowo przez okres 4 lat kredytobiorczyni spłacała raty w złotówkach. Dopiero od 2011 roku samodzielnie podjęła decyzję o przekazywaniu bankowi pieniędzy w walucie udzielonego kredytu.
Choć skład orzekający faktycznie przyznał, iż część postanowień umownych zwierała klauzule abuzywne, to jednak nieważność umowy kredytowej byłaby w tym przypadku zbyt daleko idącym rozstrzygnięciem. Co ważne, przyczyną wypowiedzenia umowy nie były podnoszone przez konsumentkę zarzuty do umowy, a zaprzestanie spłacania przez nią rat kredytu.
Z rozstrzygnięciem Sądu Apelacyjnego w Krakowie nie zgadzał się Prokurator Generalny. W przedstawionych zarzutach wskazano, że taki wyrok godzi w interesy konsumenta jako słabszej strony stosunku prawnego. Ponadto Zbigniew Ziobro zwracał uwagę na liczne uprawnienia banku do samodzielnego przeliczania kursu. Jego zdaniem istotna też była konieczność spłacania przez pozwaną comiesięcznych rat kapitałowo-odsetkowych w dwukrotnej wysokości. Jak się jednak okazało, wszystkie te okoliczności nie były wystarczające do zwycięstwa.
Nieważność umowy kredytowej nie zawsze jest konieczna
W uzasadnieniu omawianego wyroku Sąd Najwyższy nie miał wątpliwości co do istnienia niedozwolonych postanowień umownych. Skład orzekający podzielił jednak niemal w całości poglądy wyrażone przez sąd drugiej instancji. SN wskazał, że nie można z automatu mówić o nieważności umowy kredytowej w przypadku, gdy po wyeliminowaniu klauzul abuzywnych możliwe jest dalsze wykonywanie przez strony ich praw i obowiązków.
Chyba najistotniejszym twierdzeniem, które można wyczytać z najnowszego wyroku jest jednak przypomnienie, że ochrona konsumenta, a więc słabszej strony stosunku prawnego, nie ma charakteru nieograniczonego. Nie można dopuścić do sytuacji, w której z tego powodu niejako zwalnia się jedną ze stron z obowiązku przestrzegania prawa. W przedmiotowej sytuacji swoboda wyboru w kształtowaniu formy wykonywania świadczenia, a nawet waluty spłaty kredytu, uniemożliwiał przyjęcie, że metoda przeliczenia rat prowadziła do nieważności całej umowy.
Przedstawiony wyrok Sądu Najwyższego na pewno diametralnie nie zmienia sytuacji frankowiczów. Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie duża część sporów z bankami kończyła się inaczej niż unieważnieniem umów, gdyż zazwyczaj jest to jedyne słuszne rozwiązanie. Nie mniej jednak środowe orzeczenie powinno być sygnałem ostrzegawczym dla tych, którzy chcą pozywać banki bez gruntownej analizy własnej sytuacji prawnej. Sprawy frankowiczów nie zawsze są bowiem prawniczym samograjem, który kończy się pełnym sukcesem.