Jeden ze startupów, Telly, zapowiada rewolucję na rynku telewizji na miarę przejścia z obrazu czarno-białego na kolorowy. Urządzenie można dostać całkowicie za darmo. Jest jeden haczyk – cena istnieje i jest nią prywatność. Czy to powinno aż tak bulwersować?
Darmowy telewizor od Telly
Firma Telly ogłosiła, że zacznie rozdawać telewizory. Cena wynosi zero dolarów, a urządzenie wyposażone jest w soundbar, a taże dodatkowy, mniejszy ekran, znajdujący się pod 55-calowym głównym wyświetlaczem (funkcjonującym w rozdzielczości 4K).
Mniejszy ekran może działać niezależnie od głównego, ale stanowi jego przedłużenie. Znajdują się na nim przydatne informacje, dodatkowe interfejsy aplikacji, ale przede wszystkim – reklamy. Te są wyświetlane na mniejszym wyświetlaczu bez przerwy.
Telewizor wyposażony jest w odpowiednie aplikacje, w tym asystenta głosowego, aplikacje do fitnessu, czy kamerę oraz mikrofon, które umożliwiają uczestniczenie w wideorozmowach. Sama firma Telly została stworzona przez współzałożyciela platformy Pluto TV, Ilyę Pozina. Ten w oświadczeniu zamieszczonym w „The Verge” wskazuje:
W Pluto TV stworzyliśmy zupełnie nowy model, polegający na oferowaniu widzom treści telewizyjnych za darmo. Teraz, dzięki Telly, darmowy jest również sam również telewizor.
W całej ofercie jest pewien haczyk – cena jednak istnieje. Jest to prywatność użytkownika, której ten – świadomie – pozbywa się w bardzo szerokim zakresie.
Dallas Lawrence, odpowiedzialny za strategię firmy, wskazuje, że reklamy wyświetlane na urządzeniu mogą wykorzystywać oba ekrany. Nawet wtedy, gdy urządzenie jest wyłączone. Darmowy telewizor od Telly zamienia się wówczas w 55′ + (plus powierzchnia mniejszego ekranu)-calowy ekran reklamowy. Sam Lawrence dodaje, że może to być jeden z lepszych kanałów reklamowych, jakie dotychczas wymyślono.
Urządzenie wyposażone jest w dedykowany system operacyjny TellyOS. „Sprzedawca” dodaje jednak przystawkę Android TV, dzięki której uruchomić można różne platformy streamingowe. Telewizor posiada także wejścia HDMI, a port USB i klasyczny tuner.
Ceną jest sam użytkownik
A co w końcu z prywatnością? Dokumenty znajdujące się na stronie firmy wskazują, że firma zbiera dane o oglądanych treściach, historię wyszukiwarek, zakupów, aplikacji. Historia aktywności obejmuje także to, kto ogląda telewizję, jak się zachowuje, jaką ma orientację seksualną, poglądy polityczne, czy też co mówi. Te wszystkie informacje mogą być przekazywane dalej.
Rezygnacja ze szpiegowania skutkuje obowiązkiem oddania urządzenia albo zapłaty 500 dolarów. Generalnie dane osobowe zbierane są w jak najszerszym zakresie i mogą być wykorzystywane w niemal dowolny sposób.
Firma w dokumentach prawnych sprawnie przemyca, że warunki korzystania z darmowego telewizora mogą się zmienić. Niewykluczone więc, że użytkownik będzie miał zakaz odłączania telewizora od prądu, czy też konieczne będzie oglądanie reklam przez odpowiedni czas, by skorzystać – na przykład – z urządzenia podłączonego przez HDMI.
A oglądanie reklam łatwo jest zweryfikować, gdy telewizor ma wbudowaną kamerę, a producent sam stwierdza, że domownicy są bez przerwy nagrywani i podsłuchiwani. Projekt wygląda jak scenariusz jednego z odcinków „Black Mirror”, ale pewnej racji nie można firmie Telly odmówić. Wszyscy inwigilują, ale oni przynajmniej się dzielą (telewizorem).