Norweski rząd planuje prawnie uregulować fizyczne interwencje wobec uczniów podejmowane przez nauczycieli. Jest to odpowiedź na wzrastającą agresję w szkołach, której ofiarami są nie dzieci, a właśnie pedagodzy. Gdyby jednak takie przepisy wprowadzić w Polsce to w praktyce nic by one nie zmieniły.
Agresja w norweskich szkołach przybiera na sile
Ze statystyk prowadzonych przez Norweski Instytut Środowiska Pracy (STAM) wynika, że nauczyciele uczący w klasach 1-10 są ponad czterokrotnie bardziej narażeni na przemoc i groźby niż inne grupy zawodowe. W 2019 roku to zjawisko dotknęło aż 56% pedagogów. Efekt jest taki, że coraz mniej osób garnie się do zawodu, a inni decydują się na jego porzucenie.
W Norwegii przemoc fizyczna i psychiczna względem dzieci jest karana niezwykle surowo. W ramach programu Nulltoleranse od najmłodszych lat dzieci uczone są braku tolerancji dla mobbingu, przemocy, dyskryminacji i molestowania. Problem w tym, że zwykle działa to w jedną stronę. Uczniowie wiedzą czym jest przemoc wobec nich oraz jak zgłaszać przypadki, gdy padną jej ofiarą. Tymczasem coraz częściej to oni stają się agresorem. Nauczyciele narzędzi do obrony już nie mają.
Może się wydawać, że ustawodawca bardzo chciał zabezpieczyć prawa uczniów kosztem praw nauczycieli jako pracowników – stwierdził w rozmowie z gazetą Razem Norge profesor na Uniwersytecie Metropolitarnym w Oslo Børge Skåland.
W USA rozwiązaniem ma być powrót kar cielesnych do szkół. Norwegowie wpadli na inny pomysł.
Norweski rząd chce uregulować fizyczne interwencje nauczycieli wobec uczniów
Odpowiedzią na przedstawione problemy ma być nowelizacja ustaw o systemie oświaty i o szkołach niepublicznych. Jak informuje portalsamorzadowy.pl propozycje mają sprawić, że cały personel szkoły uzyska uprawnienie do fizycznej interwencji w celu zapobieżeniu obrażeniom ludzi lub znacznym uszkodzeniom mienia. W przypadku zaistnienia takiej sytuacji niezbędne też będzie sporządzenie stosownej dokumentacji.
Założenie jest takie, by ewentualna interwencja była odpowiednia, a więc możliwie krótka i delikatna. Nauczyciel zyska więc możliwość rozdzielenia bijących się uczniów, jednak ucisk nie powinien trwać dłużej niż jest to potrzebne. Nadużycia będą karane. Kontrole nad interwencjami będą miały gminy i rada powiatu. Na ich barkach spoczywać też będzie prowadzenie profilaktyki, by sytuacje, w których używana będzie siła fizyczna były rzadkością.
W propozycji Ministerstwa Edukacji Narodowej zamieszczono wymóg każdorazowego dokumentowania interwencji fizycznej wobec uczniów. Nauczyciel będzie miał po prostu przedstawić swój punkt widzenia, który pozwoli zrozumieć powód interwencji dyrektorowi, rodzicom, czy gminie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to przepisy zaczną obowiązywać od sierpnia 2024 roku.
W Polsce takie przepisy nic by nie zmieniły, bo już je mamy
Analizując przepisy, które chce wprowadzić norweski rząd nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że uchwalenie ich w Polsce nie miałoby większego sensu. Przesłanie płynące z projektu ustawy jest bowiem mocno zbliżone do rozwiązań, które u nas już obowiązują. Problem leży raczej w ich stosowaniu w praktyce.
Dbanie o bezpieczeństwo jest jednym z podstawowych obowiązków spoczywających na nauczycielu. Stanowi o tym art. 6 pkt 1 Karty Nauczyciela, a więc najważniejszego aktu prawnego dla wszystkich pedagogów. Pytanie jednak jak to robić w sytuacji, która wymaga użycia siły fizycznej. Często bowiem samo upomnienie na nic się zda. Czy nauczyciel może podjąć interwencję, która wiązałaby się z naruszeniem nietykalności?
Tak, jeżeli działanie to mieściłoby się w granicach obrony koniecznej. Zgodnie bowiem z art. 25 §1 Kodeksu karnego nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem. W takich przypadkach nie może być też mowy o odpowiedzialności na gruncie Kodeksu cywilnego. Według art. 423 kto działa w obronie koniecznej, odpierając bezpośredni i bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro własne lub innej osoby, ten nie jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną napastnikowi.
Istotnym jest, by użycie siły fizycznej było współmierne do zagrożenia. Obroną konieczną będzie zatem ochrona siebie lub podopiecznego przed atakiem innego dziecka, lecz już nie oddanie ciosu po uspokojeniu sytuacji. Najważniejszy jest zatem zdrowy rozsądek, o który zwykle najtrudniej. Nauczyciele boją się bowiem ewentualnych konsekwencji i odmiennej oceny sytuacji przez rodziców, czy dyrekcję. Odbudowy wymaga zatem sam autorytet pedagogów, który pozwoliłby im na poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie w placówkach edukacyjnych. Do tego nie są jednak potrzebne kolejne przepisy, lecz budowanie świadomości na temat roli nauczycieli w życiu młodych ludzi.