Konfederacja od kilku miesięcy pozycjonuje się jako partia przede wszystkim niskich podatków oraz wolności gospodarczej. Tę wolność potrafi rozumieć specyficznie. Kandydaci partii Sławomira Mentzena uważają na przykład, że wolność oznacza, że każdy może jeść psy.
Nie było trudno zgadnąć, że w kampanii padnie sporo bzdur – i szansa, że padną one z ust „konfederatów” była całkiem spora. Cóż, dokładnie tak się stało.
To była jedna z wielu debat wyborczych – Andrzej Rozenek zmierzył się z całkiem popularnym politykiem i posłem Konfederacji Dobromirem Sośnierzem. Dziennikarz „Super Expressu” zaczął dopytywać o poglądy niezbyt znanej polityczki partii, Natalii Jabłońskiej, która ma startować z odległego miejsca w Koninie.
Pani Jabłońskiej nie podoba się odgórnie wprowadzony zakaz uboju psów, gdyż „mięso to mięso”. Co na to Sośnierz?
Kandydaci Konfederacji o psach. To polityczny samobój jakich mało
Co ciekawe Sośnierz, w końcu doświadczony polityk, bynajmniej nie odciął się od wypowiedzi. Stwierdził natomiast, że właściwie to się zgadza z tezami kandydatki z Konina.
„Ja też tak uważam, że nie jest pies w niczym lepszy od krowy. To takie tylko nasze przyzwyczajenie. Nie uważam, że powinno regulować nasze uczucia wobec zwierząt” – stwierdził. Można zresztą wysłuchać całej wypowiedzi:
Żeby być sprawiedliwym, trzeba oddać, że Sośnierz dodał potem argumenty wolnorynkowe – w Polsce nie ma rynku na mięso psów, więc pewnie problemu i tak nie będzie. To, że Konfederacja nie zawsze jest tak wolnorynkowa, to już inna kwestia.
No, trudno będzie się z tego Konfederacji wygrzebać. Chyba jeszcze trudniej niż ze słów o „piątce Konfederacji” Sławomira Mentzena. Wtedy jeszcze sporo wyborców kupiło narrację, że Mentzen tak naprawdę wcale nie powiedział tego, co powiedział. Teraz będzie trudniej. Również dlatego, że Konfederacja już nie ma tego efektu świeżości, a Polscy po prostu kochają psy. Rozenek zresztą odpowiedział Sośnierzowi w rozmowie, że dla niego jedzenie psa to jak jedzenie przyjaciela. I to jest po prostu podejście przygniatającej większości Polaków w tym temacie.
Można rzecz jasna prowadzić akademickie tudzież kawiarniane dyskusje o tym, czy powinniśmy w ogóle jeść mięso, a jak tak, to dlaczego jemy jeden gatunek zwierzęcia, a inny już nie. Tylko taki protip dla Konfederacji – kampania wyborcza absolutnie nie jest momentem na takie rozmowy, przynajmniej jeśli chce się uzyskać dobry wynik. Dlatego Dobromir Sośnierz wygrywa konkurs na największą bzdurę kampanii. Naprawdę, trudno będzie to pobić. I mamy tylko nadzieję, że w tym momencie inni politycy „Konfy” nie krzyczą: Dobromir, potrzymaj mi piwo.