Zainteresowanie Bezpiecznym Kredytem nieustannie jest wysokie – w bankach do rozpatrzenia wciąż jest ponad 30 tys. wniosków, przez co część osób obawia się, że nie zdąży uruchomić kredytu w terminie wskazanym w umowie przedwstępnej kupna-sprzedaży nieruchomości. Problemów z Bezpiecznym Kredytem jest jednak więcej, a jednym z nich jest potencjalna możliwość utraty dopłat. Warto mieć świadomość, że teoretycznie mogą przyczynić się do tego „życzliwi” sąsiedzi.
Utrata dopłat do Bezpiecznego Kredytu przez sąsiadów. Teoretycznie jest to możliwe
Osoby, które zaciągają Bezpieczny Kredyt muszą mieć świadomość, że w niektórych sytuacjach możliwa jest utrata dopłat do kredytu. Dzieje się tak m.in. w momencie, gdy kredytobiorca nadpłaci kredyt w pierwszych trzech latach trwania umowy kredytu lub gdy okaże się, że nie prowadzi gospodarstwa domowego w nowej nieruchomości. Dopłaty traci się również w przypadku wynajęcia mieszkania czy domu sfinansowanego Bezpiecznym Kredytem.
Teoretycznie możliwość przeprowadzenia kontroli, czy dopłaty są wypłacane zgodnie z prawem, a kredytobiorca wywiązuje się z obowiązków przewidzianych w ustawie, przypadła bankom. Ustawodawca jednak nie sprecyzował, jak mają odbywać się takie kontrole i czy np. banki mają obowiązek prowadzić je regularnie; tym samym rządzący zostawili bankom spore pole manewru. Eksperci natomiast już wcześniej wskazywali, że banki mogą niespecjalnie chętnie wszczynać takie kontrole; brak odpowiednich zasobów to tylko jeden z powodów potencjalnej niechęci instytucji bankowych do sprawdzania, czy kredytobiorca np. nie wynajmuje mieszkania. Dodatkowo dopłaty są kosztem budżetu państwa, a nie banków – tym bardziej zatem motywacja do przeprowadzania kontroli nie powinna być zbyt wysoka.
Co jednak w sytuacji – jak rozważa bankier.pl – gdy np. sąsiad kredytobiorcy poinformuje bank, że w mieszkaniu, którego zakup sfinansowano Bezpiecznym Kredytem, przebywa najemca, a nie właściciel nieruchomości? Można bowiem podejrzewać, że takie donosy wkrótce się pojawią (chociaż „życzliwy” sąsiad musiałby jeszcze wiedzieć, do którego banku zgłosić swoje podejrzenia – lub próbować skontaktować się bezpośrednio z BGK). Nie wiadomo jednak, jak banki zachowają się w takiej sytuacji; z jednej strony powinny sprawdzić, czy faktycznie kredytobiorca nadal jest uprawniony do otrzymywania dopłat. Z drugiej – czy mogą opierać się jedynie na sąsiedzkich donosach, jeśli chodzi o przeprowadzenie kontroli?
Przepisy będą musiały zostać doprecyzowane
Na ten moment kwestia potencjalnych kontroli kredytobiorców wydaje się zatem dość odległa. Nie zmienia to jednak faktu, że przepisy, które stanowią podstawę do przeprowadzania kontroli przez banki, są nieprecyzyjne – i prawdopodobnie ustawodawca prędzej czy później będzie musiał zająć się tą kwestią.