Gdy wirus SARS-CoV-2 zawitał do Polski wiosną 2020 roku, nikt nie spodziewał się, jak poważne konsekwencje niesie ze sobą ta nieznana choroba. Zamykanie granic, ograniczenia w przepływie towarów i usług oraz konieczność pracy zdalnej – to tylko niektóre z wyzwań, przed jakimi stanęły polskie firmy.
Dane pokazują, że wiele przedsiębiorstw doświadczyło spadku obrotów, podczas gdy inne – takie jak branże e-commerce czy IT – zyskały na znaczeniu. Ale jak pandemia wpłynęła na kontrolę podatkową w Polsce?
Zaostrzenie kontroli podatkowej w okresie pandemii
Dane Ministerstwa Finansów są jasne: w 2022 roku przeprowadzono o 20% więcej kontroli podatkowych niż w 2020. Co ciekawe, mimo zaostrzenia kontroli, wysokość uszczupleń podatkowych spadła. Może to wskazywać na poprawę kultury podatkowej w Polsce i świadczyć o tym, że przedsiębiorcy dbają o terminowe i prawidłowe rozliczenia.
Jednak tak duża liczba kontroli podatkowych w kontekście pandemii budzi pytania. Czy to próba nadrobienia zaległości z poprzednich lat, czy też sposób na zwiększenie wpływów do budżetu państwa w chwilach kryzysu?
Kontrole vs czynności sprawdzające
W latach 2020-2021, kiedy obowiązywały ścisłe obostrzenia pandemiczne, kontrolerzy często decydowali się na przeprowadzanie czynności sprawdzających zdalnie. W efekcie przeprowadzono ich o wiele więcej niż tradycyjnych kontroli podatkowych. Choć liczba czynności sprawdzających spadła w 2022 roku, stały się one bardziej efektywne. To może świadczyć o lepszej adaptacji urzędów do zdalnego sposobu pracy oraz o większym doświadczeniu w wykrywaniu nieprawidłowości zdalnie.
Mimo większej liczby kontroli podatkowych maleje liczba uszczupleń. Może to oznaczać, że rośnie poziom poprawności rozliczeń podatników. W 2020 roku, gdy kontroli było mniej, zaobserwowano najwyższą wartość uszczupleń – średnio 254 743 zł na jedną. W 2022 roku, mimo że procesów weryfikacji przeprowadzono znacznie więcej, wartość uszczupleń była niższa: średnio 175 480 zł. – wylicza Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w InFakcie.
Blokada STIR – konieczność czy nadużycie?
Mechanizm blokady STIR w polskim systemie prawnym budzi wiele kontrowersji. Jego celem jest walka z wyłudzeniami podatkowymi, ale czy nie krzywdzi przy tym uczciwych przedsiębiorców? Zablokowanie dostępu do środków bez informowania właściciela o tym fakcie to duże ryzyko dla biznesu. Wielu przedsiębiorców może nie być świadomych blokady aż do chwili, gdy próbują przeprowadzić transakcję.
W mojej ocenie, mechanizm blokady STIR jest narzędziem o dużym potencjale w walce z przestępczością podatkową, ale jego funkcjonowanie wymaga korekt. Przedsiębiorcy powinni być informowani o wszczęciu blokady, by móc się do niej odpowiednio przygotować i unikać niepotrzebnych problemów wizerunkowych czy zatorów płatniczych.
Pandemia COVID-19 zmieniła funkcjonowanie wielu sfer życia, w tym również kontrolę podatkową w Polsce. Z jednej strony, większa liczba kontroli może świadczyć o chęci zapewnienia większych wpływów do budżetu państwa w trudnych czasach. Z drugiej – poprawa efektywności czynności sprawdzających wskazuje na zdolność adaptacji instytucji państwowych do nowych realiów. Niemniej jednak, dla wielu przedsiębiorców, zwłaszcza tych, którzy musieli mierzyć się z blokadą STIR, to wyzwanie, które wymagało od nich dodatkowej czujności i elastyczności w działaniu.