Znak STOP to jeden z bardziej charakterystycznych znaków drogowych. Jego znaczenie jest niby wręcz oczywiste i praktycznie wprost na nim zapisane. Okazuje się jednak, że nawet niektórzy policjanci mogą mieć z nim problem. Tymczasem przepisy są bezwzględne. Zignorowanie tego znaku naraża kierowcę na mandat oraz punkty karne.
Chyba trudno o bardziej charakterystyczny znak niż B-20
Interia poinformowała w środę o bardzo ciekawym przypadku. Pewien kierowca z Giżycka zignorował znak STOP ustawiony przed przejazdem kolejowym i po prostu pojechał dalej bez zatrzymania się. Miał pecha, bo został nagrany, a życzliwy sygnalista uprzejmie doniósł o sprawie policji. W tym momencie zaczynają się niespodzianki, bo komendant powiatowy w Giżycku stwierdził, że nie doszło do wykroczenia. Czy to oznacza, że ten bardzo charakterystyczny znak drogowy stanowi jedynie niezobowiązującą wskazówkę? A może w tym konkretnym przypadku było coś, co zanegowało jego moc prawną?
Zacznijmy od początku. Znak STOP ma określone znaczenie, które bez trudu znajdziemy w §21 rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych.
1. Znak B-20 „stop” oznacza:
1) zakaz wjazdu na skrzyżowanie bez zatrzymania się przed drogą z pierwszeństwem,
2) obowiązek ustąpienia pierwszeństwa kierującym poruszającym się tą drogą.
2. Zatrzymanie powinno nastąpić w wyznaczonym w tym celu miejscu, a w razie jego braku – w takim miejscu, w którym kierujący może upewnić się, że nie utrudni ruchu na drodze z pierwszeństwem.
3. Znak B-20 umieszczony w obrębie skrzyżowania dotyczy tylko najbliższej jezdni, przed którą został ustawiony.
4. Przepisy ust. 1-3 stosuje się odpowiednio do znaku B-20 umieszczonego przed torowiskiem pojazdów szynowych lub w innych miejscach przecinania się kierunków ruchu.
5. Umieszczona pod znakiem B-20 tabliczka T-6c lub T-6d wskazuje rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie.
Jak widać, ustawienie tego znaku na drodze oznacza, że kierowca ma bezwzględny obowiązek zatrzymania się przed drogą z pierwszeństwem. Nie ma przy tym znaczenia, czy rzeczywiście nią ktoś akurat jedzie. Nie wystarczy zwolnić, czy po prostu zachować szczególną ostrożność. Możemy ruszyć dalej dopiero od momentu, gdy nasze auto faktycznie przestanie się poruszać. Warto wspomnieć, że powinniśmy się zatrzymać nie byle gdzie, lecz w wytyczonym miejscu. Jeżeli takowego nie ma, to wystarczy upewnienie się, że nie utrudnimy przejazdu kierowcom mającym pierwszeństwo.
Znak STOP postawiony przed przejazdem kolejowym sprawia, że bezwzględnie musimy zatrzymać auto
Kolejną istotną kwestią są właśnie przejazdy kolejowe. §21 ust. 4 podpowiada, że znak STOP stosuje się odpowiednio także wówczas, gdy zostanie ustawiony przed torowiskiem. W tym przypadku nie mamy drogi z pierwszeństwem, lecz tory. Pociągi siłą rzeczy pierwszeństwo mają zawsze.
Formalnie rzecz biorąc, zgodnie z art. 28 prawa o ruchu drogowym, kierujący pojazdem zbliżający się do przejazdu kolejowego nie zawsze będzie musiał się zatrzymać. Przytoczony przepis nakazuje jedynie zachowanie szczególnej ostrożności oraz przedsięwzięcie odpowiednich środków ostrożności. Kierowca musi również zwolnić tak, aby w razie czego mógł zatrzymać pojazd, zanim wjedzie on na tory prosto pod ważący kilka tysięcy ton pociąg.
Dlatego właśnie przed przejazdami kolejowymi ustawia się czasem znak STOP. Dobrą praktyką jest stawianie ich wówczas, gdy dany przejazd nie ma szlabanów. Równocześnie ma to ograniczony sens w przypadku tych przejazdów, które wyposażone są w sygnalizację świetlną oraz zapory. Może bowiem dojść do wysyłaniu kierowcom sprzecznych sygnałów. W przypadku z Giżycka sygnalizacja była uszkodzona, więc znak znajdował się tam niejako tymczasowo. Gdy znak STOP znajduje się przed przejazdem, kierowca jak najbardziej ma obowiązek zatrzymania się.
Zignorowanie tego konkretnego znaku oczywiście ujęto w obowiązującym taryfikatorze mandatów. Takie wykroczenie może nas kosztować 300 zł oraz aż 6 punktów karnych.