Polacy od ponad dekady emigrowali na Wyspy – w poszukiwaniu lepszych zarobków, ale też w ucieczce przed bezrobociem. I o ile o brytyjskich zarobkach nad Wisłą jeszcze długo będziemy mogli co najwyżej pomarzyć, to wszystko wskazuje, że w przyszłym roku będzie u nas mniej bezrobotnych niż w Królestwie.
Według prognoz OECD, w 2018 roku stopa bezrobocia ma wynieść nad Wisłą 4,3 procent. To minimalnie mniej niż w Wielkiej Brytanii – tam bez pracy ma być 4,4 procent osób. Ale później ma być już tylko lepiej z naszego punktu widzenia. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju przewiduje, że w 2019 bezrobocie spadnie u nas do zaledwie 4 procent, podczas gdy na Wyspach wzrośnie do 4,6. Prognozy organizacji są więc dla nas bardzo korzystne, chociaż jeśli się spełnią, to wcale nie będziemy liderami w regionie. Według OECD, w Czechach bez pracy w 2019 będzie zaledwie 2,7 procent osób w wieku produkcyjnym. Nieco mniejsze bezrobocie niż u nas będzie też na Węgrzech i w Niemczech.
Bezrobocie w Polsce spada
Jednak według wielu ekonomistów oraz ekspertów do rynku pracy, stopa bezrobocia w granicach 4 procent oznacza jedno – nie pracują właściwie tylko ci, którzy zwyczajnie nie chcą pracować. Zawsze więc będą ci, którzy będą się wzbraniać przed pracą poniżej swoich kwalifikacji, zawsze będzie jakiś Mateusz Kijowski. Ale na naszych oczach stała się w Polsce rzecz niesamowita – właściwie zniknęło bezrobocie. Może nie robi to wrażenia na ludziach, którzy właśnie wchodzą na rynek pracy, ale na mnie robi ogromne.
Pod koniec lat 90-tych byłem jeszcze w podstawówce. Sytuacja na rynku pracy była tragiczna, a ludzie byli tak zdesperowani, że wychodzili z Lepperem na ulicę. Do dziś pamiętam, jak podczas podróży do innego miasta brałem koce, bo się bałem, że protestujący zablokują trasę na dobre. Na początku XXI wieku było jeszcze gorzej. W styczniu 2002 roku stopa bezrobocia po raz pierwszy oficjalnie przekroczyła 20 procent. A nie byliśmy wtedy jeszcze w Unii, więc nie tak łatwo było gdzieś wyjechać i pracować za euro czy funty. I choć w tym czasie polskie również PKB wzrastało w przyzwoitym tempie, to nastroje były beznadziejne. Dzisiaj nasza gospodarka ma ciągle wiele problemów, ale warto docenić, że powoli znika chyba najważniejszy z nich.