Sytuacja w polskich mediach publicznych jest niezwykle dramatyczna. Postawienie TVP w stan likwidacji stanowi kolejne już w tej grze wywrócenie stolika. Minister Bartłomiej Sienkiewicz jednym prostym ruchem ograł Prawo i Sprawiedliwość. Spółką będzie zarządzać likwidator, którego wyznaczy Skarb Państwa. Decyzja Sienkiewicza to reakcja na prezydenckie weto w sprawie ustawy okołobudżetowej.
Postawienie TVP w stan likwidacji może stanowić rozwiązanie wielkiej schizmy telewizyjnej
Kontrola nad Telewizją Polską zaczyna powoli przypominać tzw. wielką schizmę zachodnią z historii katolicyzmu. Mamy dwa zarządy, prezesa Telewizji Polskiej, antyprezesa oraz poprzedniego antyprezesa, wymienionego przez usłużną wobec PiS Radę Mediów Narodowych. Teraz będziemy jeszcze mieli likwidatora lub likwidatorów. Wszystko przez postawienie TVP w stan likwidacji, o którym zdecydował w środę minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz. Z uzasadnieniem tak drastycznego kroku możemy się zapoznać na portalu X, znanym niegdyś jako Twitter.
W związku z decyzją Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych podjąłem decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek Telewizja Polska S.A., Polskie Radio S.A. oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A.
W obecnej sytuacji takie działanie pozwoli na zabezpieczenie dalszego funkcjonowanie tych spółek, przeprowadzenie w nich koniecznej restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień zatrudnionych w ww. spółkach pracowników z powodu braku finansowania.
Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela.
W oczy rzuca się wskazany bezpośredni powód likwidacji spółek mediów publicznych. Mowa o zawetowaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy okołobudżetowej. Przypomnijmy: głowie państwa nagle zaczęły przeszkadzać 3 miliardy złotych w obligacjach, które stanowiły rekompensatę za utracone dochody abonamentowe. Ustawa okołobudżetowa zakładała, że rząd te pieniądze mógł przekazać TVP i Polskiemu Radiu, ale wcale nie musiał tego robić. Obecna władza deklaruje jednak, że w ogóle nie miała takiego zamiaru.
Teraz okazuje się, że jedyną ofiarą prezydenckiego weta stali się nauczyciele, policjanci i inni pracownicy budżetówki. Zamieszanie związane z ustawą okołobudżetową opóźni wypłatę podwyżek, które mieli otrzymywać od 1 stycznia. Jaki to ma jednak związek z likwidacją TVP? Sprawa jest bardzo prosta: wspomniane 3 mld zł nagle wyparowały z budżetu mediów publicznych, co dodatkowo uzasadnia ich likwidację i zarazem ułatwia rządowi wyrwanie ich z rąk instytucji kontrolowanych przez PiS.
Zamieszanie z obsadzaniem władz spółki TVP S.A. to wyłączna wina nieudolności legislatorów z Prawa i Sprawiedliwości
Co dokładnie oznacza postawienie TVP w stan likwidacji? Przede wszystkim dotychczasowy zarząd zastąpią likwidatorzy. Stanie się to nie zależenie od tego, który zarząd TVP uważamy za „ten prawdziwy”. To likwidatorzy reprezentują spółkę w okresie likwidacji. Wygasa także prokura udzielona 13 grudnia Przemysławowi Herburtowi przez poprzedniego prezesa Mateusza Matyszkowicza. Likwidatorów wyznaczy teraz „walne zgromadzenie akcjonariuszy”, czyli minister Bartłomiej Sienkiewicz. Telewizja Polska S.A. jest bowiem jednoosobową spółką Skarbu Państwa.
Na wypadek próby dokonania likwidacji TVP próbował się przed zmianą władzy przygotować poprzedni minister kultury Piotr Gliński. Chciał zmienić statut spółki w taki sposób, by likwidatorami automatycznie zostawały osoby wskazane przez Radę Mediów Narodowych. Chodziło właśnie o to, by uniknąć opisanego wyżej scenariusza w postaci „nadpisania” władz TVP przez nowy rząd. Glińskiemu się nie udało, bo zmiany w statucie zablokował sąd.
Zgodnie z przepisami kodeksu spółek handlowych, likwidatorami teoretycznie powinni być członkowie zarządu spółki, o ile nie postanowi inaczej uchwała wspólników. W tym wypadku zastępuje ją decyzja ministra Sienkiewicza.
Brzmi skomplikowanie? Wszystko przez chaos prawny, do którego doprowadziło zwyczajowe legislacyjne niechlujstwo poprzedniej władzy. Otóż teoretycznie to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powinna mieć wpływ na obsadzanie zarządów i rad nadzorczych w mediach publicznych. PiS stwierdził jednak, że przeniesie te kompetencje w całości na ministra skarbu, co w 2016 r. za niekonstytucyjne uznał Trybunał Konstytucyjny.
Prawdę mówiąc, orzeczenie wydaje się wątpliwe, bo w art. 216 ustawy zasadniczej zapisano jedynie, że „KRRiT stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji”. Nie zmienia to faktu, iż Zjednoczona Prawica musiała rozwiązać jakoś ten problem. Przeniosła więc uprawnienia z ministra skarbu na nowy organ w postaci Rady Mediów Narodowych, co nijak nie rozwiązało problemu niezgodności z konstytucją.
Postawienie TVP w stan likwidacji przez Bartłomieja Sienkiewicza jak najbardziej jest zgodne z prawem
Co nas interesuje z tego krótkiego rysu historycznego to to, że teoretycznie ustawa o radiofonii i telewizji nadaje prawo do wyznaczania rad nadzorczych oraz zarządów spółek mediów publicznych właśnie Radzie Mediów Narodowych. W tej większość mają posłuszni funkcjonariusze partyjni PiS, podobnie zresztą jak w KRRiT. Ustawa o radiofonii i telewizji nie odnosi się jednak w ogóle do ewentualnego postawienia TVP w stan likwidacji. Jakby tego było mało, w art. 26 ust. 4 znajdziemy odesłanie do kodeksu spółek handlowych:
Do spółek wymienionych w ust. 2 i 3 stosuje się, z zastrzeżeniem art. 27–30 ustawy, przepisy Kodeksu spółek handlowych z wyjątkiem art. 312 i 402.
Tymi spółkami jest Telewizja Polska – Spółka Akcyjna oraz Polskie Radio. Art. 27-30 ustawy określają właśnie sposób wyłaniania rad nadzorczych, zarządów i rad programowych oraz relacjami tych organów z walnym zgromadzeniem oraz Radą Mediów Narodowych.
Art. 312 kodeksu spółek handlowych dotyczy badania przez biegłego rewidenta sprawozdania założycieli spółki akcyjnej. Z kolei art. 402 określa tryb zwoływania walnego zgromadzenia w spółce akcyjnej. Tak skonstruowane odesłanie oznacza tylko jedno: przepisy dotyczące likwidacji spółki akcyjnej obejmują Telewizję Polską w całości.
Warto wspomnieć, że także w statucie TVP S.A. nie znajdziemy żadnych wskazówek dotyczących likwidacji. Z przyczyn wskazanych w art. 459 kodeksu spółek handlowych zostaje nam ogłoszenie upadłości spółki oraz decyzja walnego zgromadzenia, czytaj: ministra Sienkiewicza, o rozwiązaniu spółki. Trzeba przy tym pamiętać, że postawienie TVP w stan likwidacji różni się od jej ewentualnej upadłości. Likwidacja to decyzja przedsiębiorców, która najczęściej wiąże się z poważnymi problemami finansowymi.
Prezydent Duda wystawił ministrowi Sienkiewiczowi czystą okazję do podjęcia decyzji o likwidacji
Wątpliwości co do uzasadnienia ministra kultury rozwiewa właśnie prezydenckie weto, które formalnie rzecz biorąc, zabiera mediom publicznym astronomiczną kwotę 3 miliardów złotych. O tym, że tak naprawdę TVP nie dostałoby tych pieniędzy, wiem ja, wiecie wy drodzy czytelnicy, wiedzą też Andrzej Duda i Bartłomiej Sienkiewicz. Nasza kolektywna wiedza do tej pory nie miała jednak odzwierciedlenia w stanie prawnym.
Tym samym prezydent wyświadczył sporą przysługę nowemu rządowi. Andrzej Duda jest doktorem nauk prawnych, który co prawda zajmował się prawem administracyjnym, ale powinien zdawać sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów. Dlatego wciąż jestem przekonany, że chodziło raczej o wrogie przejęcie zawetowanych podwyżek dla nauczycieli, które ostatecznie również się naszemu prezydentowi pewnie nie uda.
Jeśli jednak przyjmiemy czarny scenariusz, w którym głowa naszego państwa posłusznie wykonuje decyzje prezesa Prawa i Sprawiedliwości, to najwyraźniej Jarosław Kaczyński znowu strzelił sobie w stopę. Najprawdopodobniej pełna legalność postawienia TVP w stan likwidacji nie przeszkodzi „telewizji na uchodźctwie” i politykom PiS w kreowaniu alternatywnej rzeczywistości. Na dobrą sprawę nie ma się co dziwić. Taka już ich natura.
Zamieszanie z mediami publicznymi unaocznia tylko to, w jak głębokim kryzysie prawnym jest Polska. Mamy dzisiaj dwa zwalczające siebie nawzajem porządki prawne, z czego jeden był klecony na ślinę i wolę Partii. Teraz ponosimy skutki ośmiu lat ignorowania litery prawa za każdym razem, gdy sprawiała ona władzy choćby minimalną niewygodę. Dlatego nie ma sensu żałować PiS, które teraz jest w szoku, że jednak nie udało jej się zabetonować niektórych instytucji. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że media publiczne stanowią jedynie wierzchołek góry lodowej.