Resort finansów obiecał, że jeszcze w lutym poznamy nowe założenia podatku od zysków kapitałowych. Na razie przygotowane rozwiązania są ściśle chronione, jednak już teraz możemy założyć jedno – na całkowite zniesienie podatku Belki nie ma szans. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wprowadzenie kilku progów uzależnionych od osiągniętego zysku.
Rząd obiecał zniesienie podatku Belki, ale nie w całości
W kampanijnym kotle obietnic Koalicji Obywatelskiej promowanych hasłem „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów!” obecnie rządzący zobowiązali się do zniesienia podatku od zysków kapitałowych dla oszczędności i inwestycji do 100 tysięcy złotych, powyżej 1 roku. Zmiany miały objąć także inwestujących na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Od samego początku założenie było więc takie, że należy spodziewać się reformy, a nie likwidacji podatku Belki.
W podobnym tonie od początku swojego urzędowania wypowiadał się zresztą minister Andrzej Domański, który wielokrotnie mierzył się z pytaniami dotyczącymi zniesienia spornej daniny. Z ostatniej wypowiedzi szefa resortu finansów dla TVN24 dowiedzieliśmy się, że ostateczne rozwiązania mamy poznać jeszcze w tym miesiącu.
Trudno jednak oceniać, czy kampanijna obietnica KO zostanie faktycznie zrealizowana. Nie wynika to bowiem z ostatniej odpowiedzi Jarosława Nenemana, podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów do Rzecznika Praw Obywatelskich. Marcin Wiącek w swoim wystąpieniu poprosił Andrzeja Domańskiego o stanowisko w sprawie ewentualnych zmian w podatku Belki, zwracając uwagę na zgłaszane od lat przez Polaków wątpliwości co do zasadności pobierania podatku od zysków kapitałowych.
Odpowiedź z resortu finansów jest niezwykle lakoniczna. Dowiedzieliśmy się jedynie, że ministerstwo nadal prowadzi prace w kierunku kształtu zmian. Na obecnym etapie ich przedstawienie nie jest jednak możliwe. Jednocześnie wątpliwości może budzić poniższy fragment odpowiedzi skierowanej do RPO „założeniem rozważanych rozwiązań jest ograniczenie ich do oszczędności lub inwestycji kapitałowych do 100 tys. zł.”. Czy to oznacza, że zyski do kwoty 100 tysięcy złotych nadal będą w jakiś sposób opodatkowane?
Progi podatkowe to najbardziej prawdopodobny scenariusz
Zgodnie z obowiązującymi od 2002 roku regulacjami podatek wprowadzony przez prof. Marka Belkę ponoszony jest w formie ryczałtu i wynosi 19%. Pobierany jest on od osób fizycznych, które osiągają zyski kapitałowe, czyli przychody z przysługujących im praw majątkowych. Stąd też nie ważne ile zarobisz, zawsze trzeba liczyć się z daniną w jednolitej wysokości.
Wydaje się, że w chwili obecnej scenariusz, do którego realizacji jest rządowi najbliżej zakłada uzależnienie wysokości zobowiązania podatkowego od osiągniętego zysku. Chodzi zatem o wprowadzenie progów podatkowych, które w innych państwach funkcjonują od wielu lat. Całość wyglądałaby zatem dość podobnie do rozwiązań przyjętych w przypadku PIT.
Za takim scenariuszem opowiada się część ekspertów. Jednym z nich jest Piotr Kuczyński, analityk domu inwestycyjnego Xelion, który w tekście dla Money.pl zaznacza, że podatek Belki wciąż mylnie kojarzony jest z opodatkowaniem oszczędności, a nie zysków. Zwolnienie do 100 tysięcy złotych byłoby dobrym impulsem dla GPW i funduszy akcji. Będzie to także dobre rozwiązanie dla mniej zamożnych osób, które szukają zabezpieczenia swoich oszczędności na przykład przez skutkami inflacji.
Za całkowitym wyrugowaniem podatku jest z kolei Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl. W jego ocenie jest to danina szkodliwa, niemoralna, a dla większości z nas nie oznacza opodatkowania dochodu, lecz przychodu. Uzyskując oprocentowanie poniżej inflacji nadal tracimy, co oznacza, że podatkiem objęte są właściwie straty. Co więcej, podatek Belki nie stanowi istotnej części dochodów budżetu państwa. Zwykle wpływy z niego to ok. 10-15% całości.
W chwili obecnej zniesienie podatku Belki nie wydaje się jednak możliwe. Dyskusje trwają nad tym w jakim sposób go zreformować. Pozostaje mieć nadzieję, że pomimo niezbyt precyzyjnej, być może niefortunnie sformułowanej wypowiedzi z resortu finansów do Rzecznika Praw Obywatelskich, rząd zrealizuje swoją przedwyborczą obietnicę.