W marcu Sąd Najwyższy pochylił się nad nietypową sprawą. Sędziowie orzekli, czy zabójstwo w odwecie za zamordowanie psa, może być czynem popełnionym w afekcie. Skład sędziowski stwierdził, że to, że oskarżona działała z pobudek emocjonalnych, nie oznacza, że działała w afekcie. To trudna sprawa, ponieważ pokazuje, że nie zawsze prawo idzie ramię w ramię z poczuciem sprawiedliwości społecznej ogółu.
Sprawa od początku budziła wiele emocji, ponieważ wszystko zaczęło się od śmierci zwierzaka. Pies Denis został zabity przez 36-latka, który następnie zwierzę miał przetopić na smalec i sprzedać, jako leczniczy wyrób z borsuka. Kobieta w odwecie miała zbić mordercę swojego zwierzaka. Zwłoki 36-latka zostały odkryte, a sprawa Justyny K. trafiła do sądu.
Zabiła mężczyznę, który zabił jej psa
Sąd pierwszej instancji orzekł, że kobieta nie tylko zabiła 36-latka, ale również sprofanowała jego zwłoki (według medialnych doniesień kobieta wraz z partnerem miała usiłować poćwiartować zwłoki swojej ofiary, a następnie wywieźć je do lasu). Za ten czyn Justyna K. została skazana na karę 25 lat więzienia.
Sprawa trafiła do sądu drugiej instancji, który orzekł, że kobieta odpowie tylko za zabójstwo i złagodził wyrok – Justyna K. miała trafić do więzienia na 16 lat. Sprawa trafiła więc do Sądu Najwyższego, który jednak nie przychylił się do stanowiska oskarżonej, podnoszącej, że działała w afekcie.
Zabicie psa mogło wzbudzić silne emocje
Obrońca oskarżonej podnosił, że kobieta zabijając 36-latka, działała w afekcie. I na pierwszy rzut oka trudno się z nim nie zgodzić – przecież to, jak zabity mężczyzna obszedł się z psem Denisem, wzbudza emocje nawet wśród osób postronnych. Nietrudno sobie wyobrazić, co przeżywała właścicielka psa, jaka złość musiała się w niej zrodzić i jak wielki był żal za zwierzakiem.
Jako że prawo ma być ludzkie, ustawodawca przewidział, że czasem człowiek może popełnić zbrodnię pod wpływem silnych emocji, które poniekąd usprawiedliwiają takie działanie (ale tylko trochę – żeby nie było, że usiłujemy zrównać życie ludzie z życiem zwierzęcia). W związku z tym w artykule 148 kodeksu karnego, który opisuje przestępstwo zabójstwa, w § 4 możemy znaleźć informację, że:
Kto zabija człowieka pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Emocje nie zawsze sprawiają, że działa się w afekcie
To właśnie na ten przepis powoływał się obrońca oskarżonej, usiłując wywalczyć możliwie najkrótszy wyrok. Niestety (dla oskarżonej) działanie pod wpływem emocji, nawet najsilniejszych, nie zawsze jest warunkiem uznania działania w afekcie. Jak dokładnie sądy definiują afekt? Sąd Apelacyjny w Warszawie opisuje go w następujący sposób (II Aka 331/15):
Oceny okoliczności usprawiedliwiających afekt trzeba dokonywać z dwóch punktów widzenia: psychologicznego i etycznego, przy czym ten pierwszy dotyczy kwestii usprawiedliwienia zaburzeń procesu motywacyjnego, drugi związany jest z właściwą oceną samych okoliczności dokonaną przez pryzmat wartości akceptowanych społecznie, niezbędnych do oceny, czy w powszechnym odczuciu reakcja sprawcy zasługuje na uwzględnienie, czy nawet wybaczenie.
Z kolei Sąd Najwyższy w 2011 stwierdził, że (II KK 71/11):
Tzw. afekt stanowi nagła, niemalże odruchowa reakcja na zdarzenie stanowiąca szczególny, trudny do opanowania impuls sprawczy dla zachowania niezgodnego z prawem.
Patrząc na to orzecznictwo chyba już łatwo się domyślić, co w tej sprawie przyświecało Sądowi Najwyższemu, który w sprawie Justyny K. nie przychylił się do kasacji, również podkreślając, że nie każde działanie pod wpływem emocji jest afektem.
Po pierwsze, kobieta nie dźgnęła mężczyzny nożem, kiedy dowiedziała się o tym, co zaszło. Poprosiła osobę trzecią o wsparcie. Zresztą, być może gdyby po sprawie przyznała się do swojego działania i usiłowała wezwać do ofiary pomoc, afekt by się jeszcze obronił. Jednak kobieta usiłowała ukryć zwłoki i uniknąć odpowiedzialności. To już wygląda na działanie przemyślanie (niekoniecznie dobrze, ale jednak), co wyklucza afekt.
Co więcej, zdaniem Sądu Najwyższego, zabicie psa nie usprawiedliwia zabójstwa człowieka. Wartość jaką ma życie ludzkie, jest wartością nadrzędną, a życie zwierzaka w systemie prawnym traktowane jest jako dobro zdecydowanie niżej wagi niż ludzkie. Tak więc działanie oskarżonej nie było działaniem w emocjach, usprawiedliwionych okolicznościami.
Sprawa pokazuje, że kary za znęcanie się nad zwierzętami powinny zostać zaostrzone
Oczywiście, nie twierdzę w tym momencie, że ofiarę spotkał zasłużony los. Jednak rozumiem silne wzburzenie, gdy zwierzęciu (jakiemukolwiek, a zwłaszcza mojemu) miałaby się stać krzywda. Zwierzęta względem ludzi często są bezbronne, a los, który spotkał psa Denisa, jest naprawdę przerażający. Obecnie psy, czy koty (a nawet papugi, kanarki, czy żółwie) są traktowani, jak równoprawni domownicy. Zwierzę potrafi być najwierniejszym przyjacielem i towarzyszem życia. Więc trudno się dziwić, że w takiej sytuacji kogoś poniosły emocje.
Może to jest bodziec, który sprawi, że kary za znęcanie się nad zwierzętami zostaną zaostrzone? Warto pamiętać, że obecnie mało która sprawa, w której pokrzywdzony został zwierzak, kończy się karą bezwzględnego pozbawienia wolności dla sprawcy. A szkoda. Nie chodzi nawet o to, że wszyscy muszą kochać zwierzęta. Bardziej należy się zastanowić, do czego zdolna jest osoba, która za nic ma życie słabszej od siebie istoty