O rywalizacji Biedronki i Lidla słyszał każdy pięciolatek w Polsce. Rozkręca się też Dino oraz Aldi. Najmniej mówi się natomiast o innej ambitnej sieci. Sklepy Stokrotka też wyrastają w całej Polskie, a firma ma najwyraźniej gigantyczne ambicje.
W zdominowanym przez dyskonty i Żabki rynku handlowym w Polsce, Stokrotka jest pewnym fenomenem. Punkty tego formatu to bardziej delikatesy, porównywalne ze słynną, ciągle nieźle trzymającą się siecią Społem.
Sklepy Stokrotka rosną po cichu, ale ekspansja firmy robi wrażenie. W 2023 r. otwarto aż 87 nowych placówek. Jest ich już w naszym kraju ponad 900. Jest zatem ich więcej niż sklepów pod szyldem Lidla. W zeszłym roku Stokrotka ruszyła też z czwartym już centrum dystrybucyjnym, które postało w Rzeszowie. Pozwala ono rozkręcać się brandowi na południu kraju.
Czy Stokrotkę można porównać z Biedronką?
Nie jest to wcale absurdalne porównanie. Zresztą obie firmy startowały w tym samym momencie. Pierwsza Biedronka ruszyła w 1995 r., pierwsza Stokrotka pojawiła się w Lublinie rok wcześniej. Stokrotka jednak bardziej postawiła na franczyzę niż na rozwój korporacyjnych sklepów.
Dzisiaj oczywiście w handlu Biedronka nie ma sobie równych. Natomiast zarówno Stokrotka, jak i Biedronka to brandy firm ze stosunkowo małych krajów – dla których Polska ma absolutnie kluczowe znacznie. Biedronka należy do portugalskiej spółki Jeronimo Martins. A Stokrotka – do litewskiej grupy handlowej Maxima.
„W minionym roku Grupa osiągnęła 13-procentowy wzrost przychodów, koncentrując się na zapewnieniu niskich cen w swoich sklepach i ekspansji w Polsce” – czytamy w raporcie z działalności firmy za 2023 r. I tak jak nie ma potęgi Jeronimo Martins bez Biedronki, tak trudno sobie wyobrazić grupę Maxima bez Stokrotki.
Niemal połowa rocznego wzrostu wynikała właśnie ze zwiększenia obrotów sieci sklepów Stokrotka. Poza polską siecią firma ma też sklepy Maxima w krajach bałtyckich oraz T-Market w Bułgarii. Na tle tych państw polski rynek jest jednak niezwykle duży i chłonny. A zatem można mieć pewność, że Maxima będzie chciała wyrwać z niego najwięcej, jak tylko się da. A to się Polakom podoba – bo sklepy Stokrotka są jakimś kompromisem pomiędzy osiedlowymi Żabkami a dużymi dyskontami typu Biedronka czy Lidl. Można się pokusić, że Stokrotki trochę wchodzą na teren zarezerwowany dla wcześniej wspomnianych sklepów Społem. I tylko szkoda, że Społem nie umiał wykorzystać swojego momentu, by postawić na wielką ekspansję… Teraz to ten brand jest najbardziej zagrożony przez rozkręcającą się Stokrotkę.