Małżonkowie mając wspólność majątkową, zobowiązani się do wspólnego zarządu majątkiem. Muszą jednak robić to w sposób rozsądny i gospodarny (a jeżeli już trwonią pieniądze, powinni robić to w porozumieniu ze swoją drugą połówką). Inaczej przy rozwodzie sąd może nakazać jednemu z małżonków zwrot pieniędzy, które wydał na własne, nieuzasadnione potrzeby. Rozliczenia między małżonkami nie są takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Majątku wcale nie można trwonić
Jeżeli między małżonkami trwa wspólnota majątkowa, to wszystko co wspólnie wypracują, jest ich własnością – obojga w równych częściach (poza stosunkowo rzadkimi przypadkami, gdy sąd z uzasadnionych przyczyn orzeknie o nierównych udziałach w majątku wspólnym). Nawet gdy tylko jedno z nich pracuje, a drugie zajmuje się prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci (czyli również pracą, w dodatku ciężką, która jednak nie przynosi dochodów), to pieniądze są wspólne i każdy z małżonków może nimi dysponować. Oczywiście w granicach zwykłego zarządu, do czynności przekraczających zakres zwykłego zarządu (czyli na przykład sprzedaż nieruchomości) potrzebna jest zgoda drugiego.
Pójście na zakupy to zwykle działanie mieszczące się w pojęciu „zwykłego zarządu” (o ile nie wydajemy wszystkich oszczędności), jednak małżonek musi liczyć się z tym, że powinien przede wszystkim zaspokajać potrzeby rodziny oraz własne uzasadnione potrzeby. Nie oznacza to, kobieta nie może kupić nowej torebki, które nie jest jej potrzebna, ale bardzo jej się podoba, a mężczyzna nie może namiętnie kupować gier komputerowych. Oznacza to jednak, że przy rozporządzaniu wspólnymi pieniędzmi należy zachować umiar i kierować się zasadą gospodarności.
Rozliczenia między małżonkami – za to trzeba zwrócić pieniądze
Jeżeli jednak kobieta kupuje nowe torebki od znanych projektantów w takiej ilości, że w domu trzeba dobudować pomieszczenie, aby je przechowywać, a mężczyzna wydaje pieniądze na zabawę i własne przyjemności, nie bacząc przy tym na potrzeby rodziny, to już pojawia się problem. I problem taki może znaleźć swój finał w sądzie, ponieważ pokrzywdzony działaniem drugiej strony małżonek może wystosować roszczenie o zwrot środków, zużytych na nieusprawiedliwione rozporządzenie składnikami majątku wspólnego na własne potrzeby. Czasem nawet sąd rozstrzyga te kwestie z urzędu, co zaznaczył w maju 2014 roku Sąd Najwyższy (III CZP 38/23). Zdaniem składu sędziowskiego:
W postępowaniu o podział majątku wspólnego po ustaniu wspólności majątkowej między małżonkami (art. 567 § 1 i 3 w zw. z art. 684 k.p.c.) sąd z urzędu rozstrzyga także o roszczeniach wynikających z nieusprawiedliwionego rozporządzenia składnikami majątku wspólnego przez jednego z małżonków na własne potrzeby przed ustaniem wspólności majątkowej małżeńskiej.
Oznacza to więc, że małżonek może wydawać pieniądze na własne potrzeby, jednak w sposób zasadny, a w sytuacji, gdy drugi z małżonków się temu sprzeciwia, należy szukać kompromisu (lub zakończyć małżeństwo). W przeciwnym razie, jeżeli będziemy wydawać pieniądze na zaspokojenie własnych, nieuzasadnionych potrzeb (a więc na zbędne rzeczy), sąd może uznać, że będziemy musieli uzupełnić majątek wspólny.
Na jakiej podstawie „pokrzywdzony” małżonek może domagać się uzupełnienia majątku wspólnego
Roszczenia wynikające z nieusprawiedliwionego rozporządzenia składnikami majątku wspólnego przez jednego z małżonków mają dosyć skomplikowany charakter prawny. Opiera się on bowiem na dwóch podstawach prawnych – jedna wynika z przepisów kodeksu cywilnego, druga z przepisów kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Wszystko jednak sprowadza się do tego, że małżonek nie może dowolnie dysponować majątkiem wspólnym.
Jeżeli małżonek wydaje dużo pieniędzy na „zbytki”, można stwierdzić, że drugi z małżonków poniósł szkodę. Tutaj więc zastosowanie ma art. 415 kodeksu cywilnego, który traktuje o tym, że jeżeli ktoś wyrządził drugiej osobie szkodę, zobowiązany jest do jej naprawienia. A nieuzasadnione uszczuplenie majątku wspólnego to właśnie pogorszenie sytuacji materialnej małżeństwa. Jeden małżonek wydał pieniądze, drugi więc poniósł szkodę.
Zastosowanie w tej sytuacji będzie miał również art. 45 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który stanowi, że każdy z małżonków jest zobowiązany do zwrócenia wydatków i nakładów, poczynionych z majątku wspólnego, na majątek osobisty (poza wydatkami i nakładami koniecznymi na przedmioty majątkowe, które przynoszą dochód). Małżonek, trwoniąc pieniądze, być może nie powiększa majątku osobistego, jednak przepis ten należy zastosować analogicznie.
Nawet przedmioty luksusowe mogą być zakupem uzasadnionym
Nie należy popadać jednak w panikę – o tym, co jest wydatkiem uzasadnionym, a co nieuzasadnionym, decyduje nie tylko fakt, czy ten przedmiot był nam potrzebny (jak na przykład nowe buty, ponieważ stare się zniszczyły), ale również stan majątkowy małżeństwa oraz to, w jaki sposób żyją.
Jeżeli na przykład młode małżeństwo z dwójką dzieci ledwie wiąże koniec z końcem, wyjazd męża z kolegami na Ibizę, aby przypomnieć sobie kawalerskie czasy, kosztujący kilka tysięcy złotych, z pewnością zostanie potraktowany, jako nieusprawiedliwione rozporządzenie majątkiem. To samo dotyczy szaleńczej eskapady zakupowej kobiety, która przez chęć posiadania ubrań z nowej kolekcji sprawiła, że małżonkowie nie mają teraz pieniędzy na naprawę samochodu.
Inaczej jednak wygląda sytuacja małżeństwa zamożnego. Jeżeli małżonkowie wyjeżdżają na luksusowe wakacje, a pan zaprasza na uroczyste kolacje dyrektorów z zaprzyjaźnionych firm, to zakup drogiej sukienki na wieczór nie będzie raczej wydatkiem nieuzasadnionym (chyba że panią poniosło i wydała na ten cel wszystkie oszczędności). Pan z kolei może się zdecydować na „przepicie” kilku tysięcy złotych w barze. Wszystko więc zależy od trybu życia małżonków, a także od tego, czy tylko jedno z nich „trwoni” pieniądze, czy też robią to solidarnie.