Tanie wakacje (najlepiej w znanym kurorcie i ze wspaniałym standardem) są marzeniem każdego łowcy wakacyjnych okazji. Dotychczas, aby znaleźć noclegi w najniższej cenie, wystarczyło wejść na portal booking.com i wybrać interesujące nas miejsce. Niestety, teraz sprawa nie będzie już taka łatwa i aby znaleźć tanie oferty wyjazdowe, trzeba będzie przeglądać rozmaite serwisy. Wszystko za sprawą wycofania klauzuli najniższej ceny.
Klauzula najniżej ceny zdaniem Unii Europejskiej może naruszać unijne prawo konkurencji
Klauzula najniższej ceny, znana również jako „most-favoured-nation clause” (MFN) to zapis w umowie pomiędzy platformą oferującą noclegi a poszczególnymi hotelami, czy pensjonatami. Na mocy tego zapisu hotel zobowiązuje się do wystawiania swoich pokoi na danej platformie internetowej w najniższej cenie, dostępnej w Internecie.
Hotel, chcąc skorzystać z możliwości oferowania noclegów na booking.com, dotychczas zobowiązywał się, że oferta na tej platformie będzie najniższa w sieci – oznacza to więc, że hotelarze nie mogli oferować niższych cen na innych platformach, co z punktu widzenia klientów było wygodne. Wygodne, ponieważ po znalezieniu interesującego noclegu, nie trzeba było porównywać jego cen na różnych platformach, ponieważ wiadomo było, że najkorzystniejsza jest ta na bookingu.
Ta praktyka oczywiście nie podobała się innym platformom internetowym, oferującym noclegi. Sprawa wielokrotnie trafiała na sądową wokandę – przykładowo, w 2021 w Niemczech klauzula najniższej ceny została uznana za niegodną z prawem. Podobna sprawa toczy się również w Europejskim Trybunale sprawiedliwości. I chociaż do ogłoszenia wyroku w tej sprawie jeszcze daleko, bloking.com już w czerwcu podjął decyzję o wycofaniu klauzuli najniższej ceny ze swoich umów. Prawdopodobnie przyczyną takiego stanu rzeczy jest właśnie presja regulacyjna i linia orzecznicza, która uznaje takie działanie za sprzyjające powstawaniu monopoli.
Tanie wakacje już niekoniecznie na booking.com
Klauzula najniższej ceny przestaje więc obowiązywać na booking.com i chociaż niektóre środowiska (m.in. platform rezerwacyjnych) uznają tę decyzję za dobrą, to z punktu widzenia poszukiwacza wakacyjnych okazji sytuacja przedstawia się dużo gorzej. Klienci mogą spodziewać się większej różnorodności cenowej, co nie zawsze jest dobre. Dotychczas poszukiwanie najlepszej oferty było stosunkowo proste, teraz, aby znaleźć faktycznie najtańszą ofertę, trzeba będzie przeszukać wiele platform. Sytuacja więc nieco się skomplikuje.
Oczywiście można znaleźć również plusy tej sytuacji – być może będzie to szansa na znalezienie jeszcze korzystniejszych cen (na przykład w niewielkich lokalnych serwisach, czy na stronach internetowych hotelu). Wszystko będzie się jednak wiązało z koniecznością mozolnego porównywania ofert i szukania tej najkorzystniejszej.
Sytuacja może nieszczególnie się zmienić. Ceny oferowane na booking.com w dalszym ciągu mogą być najniższe (klauzula najniższej ceny nie jest jedynym sposobem na skłonienie hotelarzy do oferowania konkurencyjnych na konkretnej platformie), poszukiwacze okazji jednak nie będą mieć gwarancji, że faktycznie mają przed oczami cenę najniższą. To może irytować, jednak w ogólnym rozrachunku niewiele zmieni.
Ta sytuacja może być również bodźcem dla rozwoju porównywarek ofert noclegowych (na zasadzie ceneo dla noclegów), gdyż większość Polaków szukając ofert noclegów, w pierwszej kolejności bierze pod uwagę właśnie cenę.