Aby kupić bilet miesięczny, czy wyrobić kartę miejską zwykle trzeba podać przewoźnikowi sporo danych. O ile zrozumiałe jest dociekanie daty urodzenia (m.in. ze względu na zniżki), to już żądanie podania numeru PESEL i w dodatku zamieszczenie go na bilecie, czy karcie miejskiej, jest zdecydowaną przesadą. Sprawą zajmuje się Rzecznik Praw Obywatelskich.
Przewoźnicy chcą zbyt wielu danych
Kupując bilet miesięczny, czy też wyrabiając kartę miejską, zwykle trzeba nie tylko dokonać odpowiedniej opłaty, ale również podać swoje dane osobowe. Fakt, że przewoźnik pyta o imię i nazwisko oraz datę urodzenia nikogo nie dziwi. Nie dziwią również pytania o miejsce zamieszkania, ponieważ (zwłaszcza dotyczy to przewoźników miejskich) te dane mogą wpłynąć na wysokość opłaty.
Co więcej, to kupujący bilet, czy wyrabiający kartę, musi zadbać o przedłożenie odpowiednich dokumentów (czy też podanie danych), które uprawniają go do zniżek. Tak więc przewoźnik ma prawo poznać dane na przykład dotyczące niepełnosprawności (ale tylko w kontekście jej występowania), czy też zobaczyć zaświadczenie, że dana osoba jest honorowym dawcą krwi. Czasem jednak przewoźnicy chcą zgromadzić znacznie więcej danych, niż jest im potrzebne.
Bilet miesięczny i karta miejska bez numeru PESEL
Żyjemy w czasach, kiedy trzeba szczególnie chronić swoje dane osobowe. Dlatego podawanie w określonych instytucjach, czy firmach, powinno być ograniczone, a w niektórych przypadkach podlegać szczególnym regulacjom. Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich, takie regulacje powinny być wprowadzone do prawa transportowego. Jak podkreśla RPO:
RPO zna przypadki gromadzenia nie tylko nr PESEL czy adresu, ale także zamieszczania tych danych bezpośrednio na karcie miejskiej. Znacząco zwiększa to niebezpieczeństwo nieuprawnionego wykorzystania danych w przypadku utraty karty.
Rzecznik zajmuje się tą sprawą od 2015 roku. Niestety, Ministerstwo Infrastruktury nie jest szczególnie zainteresowane wprowadzaniem zmian w tym zakresie. W związku z tym RPO po raz kolejny apeluje o podjęcie stosownych działań. Działań, które mają chronić dane osobowe pasażerów. Obecnie bowiem nie ma żadnej konstrukcji prawnej, która w jakikolwiek sposób ograniczałaby zakres danych, o jakie może pytać przewoźnik. To niestety ryzyko, że dane wrażliwe wpadną w ręce niepowołanych osób.
Konieczne jest uszczelnienie przepisów w tym zakresie
Omawiany problem dotyczy art. 16 prawa przewozowego. Zgodnie z nim umowę przewozu zawiera się przez nabycie biletu, a na bilecie mogą być umieszczane dane takie jak nazwa przewoźnika, relacja lub strefa przejazdu, wysokość należności za przejazd i zakres uprawnień pasażera do przejazdu ulgowego. Problemem jest ust. 3, gdyż zgodnie z nim:
Na bilecie mogą być umieszczane inne informacje, w tym dane osobowe pasażera, jeżeli jest to niezbędne dla przewoźnika lub organizatora w regularnym przewozie osób.
I tu właśnie jest problem – nigdzie nie sprecyzowano, o jakie dane dokładnie chodzi. A w dobie RODO to bardzo istotna kwestia. Oczywiście sprawa dotyczy głównie osób z wyrobionymi kartami miejskimi (będącymi środkiem płatniczym w komunikacji miejskiej w danej miejscowości), czy też posiadaczy biletów miesięcznych. To na nich zwykle znajduje się więcej danych niż wynikałoby z logiki i rozsądku.
Zdaniem Rzecznika Prawo Obywatelskich konieczne są zmiany w przepisach, które zapewnią lepszą ochronę danych osobowych pasażerów. W związku z tym zwrócił się ponownie do Ministerstwa Infrastruktury o podjęcie odpowiednich prac legislacyjnych.