Gdy tylko przez parlament przeszła ustawa o zakazie handlu w niedziele, wiadomo było, że uruchomi ona nieodkryte dotąd pokłady kreatywności wśród naszych przedsiębiorców i prezesów. Swój pomysł na obejście niedzielnego zakazu ma na przykład Orlen oraz Biedronka. Coś jeszcze ciekawszego rozważa firma odzieżowa Top Secret. Być może salony tej marki będą otwarte, choć nic w nich nie kupimy.
Top Secret ma pomysł na obejście niedzielnego zakazu?
Jak zauważył Grzegorz Lipnicki, prezes Top Secret, w wywiadzie dla Property News, nie jest do końca tak, że prawo nakazuje zamykać sklepy w niedzielę.
Prawo mówi o zakazie handlowania, a nie otwieraniu sklepów, więc prawdopodobnie niektórzy otworzą swoje salony w niedziele na zasadzie konceptów typu „show room”.
Oczywiście nie chodzi o to, by salony były otwarte tylko po to, aby zdenerwować prawodawców;
Będzie w nich [w otwartych salonach – przypomina autor] można na przykład tylko przymierzyć ubrania, a zamówienie złożyć przez Internet. My również rozważamy taki ruch – dodał prezes Lipnicki.
Czy prezes ma rację? Jeśli tak, to niewykluczone, że idea zamykania sklepów w niedzielę znów zostanie (znowu) skompromitowana, a handel jeszcze szybciej będzie przenosić się do sieci. Jednak wbrew temu, co mówi szef Top Secret, nowe prawo wcale nie jest tu takie oczywiste.
Ustawa bowiem nie mówi tylko o zakazie handlu w wyznaczone niedziele, ale też o zakazie „wykonywania czynności związanych z handlem”. Według ustawy, chodzi tu przede wszystkim o magazynowanie towaru oraz o jego inwentaryzację. Czy jest to więc luka w prawie, która faktycznie jest furtką do otwierania „show roomów”? A może odpowiednie służby, na przykład Państwowa Inspekcja Pracy, uznają jednak, że sprzedawcy w niedziele de facto sprzedają klientom określony towar, nawet jeśli cały proces odbędzie się przez internet? Na pewno państwo będzie miało twardy orzech do zgryzienia.
Czy naprawdę ustawę trzeba było wprowadzać ekspresem?
To, że ustawa ma sporo niedoróbek, raczej nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Niektórzy idą dalej i nazywają ją po prostu bublem. Sprawa „show roomów” doskonale pokazuje, że tempo pracy nad tą ustawą odbiło się bardzo na jej jakości. Ktoś w końcu mógł przewidzieć, że przedsiębiorcy zdecydują się na taki ruch, jaki rozważa prezes Lipnicki. Można się było na to przygotować, przedstawiając jednoznaczne przepisy – albo zakazując takie działania, albo na nie pozwalając.
Tym bardziej, że Lipnicki wcale nie jest pierwszą osobą, która otwarcie o tym mówi. O czymś podobnym dywagował jeszcze w listopadzie 2017 roku Piotr Voelkel, prezes salonów meblowych VOX. Jeszcze zanim ostatecznie widzieliśmy, jak będzie wyglądać ta ustawa, Voelkel w TOK FM stwierdził, że niedzielne „show roomy” zamiast sklepów mogą być dobrym pomysłem. Wystarczyło się więc tylko trochę słuchać w głos przedsiębiorców… Ale dzisiejsze stanowienie prawa przypomina raczej jazdę Pendolino i nikt nie ma czasu, by zastanowić się, czy to wszystko ma przypadkiem ręce i nogi.