Jak wiadomo, zobowiązania w Polsce przedawniają się po upływie 5 lat. Chyba że Skarbówka uzna, że nie zdąży domknąć postępowania na czas. Wtedy następuje zwykle przerywanie biegu przedawnienia pod pierwszym lepszym pretekstem. Po latach sądowych walk przedsiębiorców z Fiskusem Ministerstwo Finansów zamierza wreszcie zlikwidować ten mechanizm. Projekt nowelizacji ma się pojawić w pierwszym kwartale 2025 roku.
Przerywanie biegu przedawnienia od dawna jest uważane za nieczystą zagrywkę ze strony organów podatkowych
Gdy mówi się, że w życiu pewne są jedynie śmierć i podatki, nie mamy zwykle na myśli terminu przedawnienia zobowiązań podatkowych. Nie ma się co dziwić, bo ten w polskich realiach nie należy obecnie do rzeczy pewnych. Wszystko dlatego, że organy podatkowe mają sprytne sposoby, by wydłużyć sobie okres, w których wolno im zajmować się konkretną sprawą.
Rezultat takiego stanu rzeczy jest dość opłakany. W teorii zobowiązania podatkowe powinny przedawniać się po upływie 5 lat. Jeśli jednak Skarbówka stwierdzi, że potrzebuje więcej czasu na domknięcie postępowania, to może skorzystać z art. 70 §6 pkt 1) ordynacji podatkowej.
§6 Bieg terminu przedawnienia zobowiązania podatkowego nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega zawieszeniu, z dniem:
1) wszczęcia postępowania w sprawie o przestępstwo skarbowe lub wykroczenie skarbowe, o którym podatnik został zawiadomiony, jeżeli podejrzenie popełnienia przestępstwa lub wykroczenia wiąże się z niewykonaniem tego zobowiązania;
Jak się łatwo domyślić, wypełnienie przesłanek przytoczonego wyżej przepisu nie jest specjalnie wymagające dla organów podatkowych. Nie trzeba przecież faktycznie kogokolwiek ukarać, czy nawet doprowadzić samo postępowanie do końca. Nierzadko przerywanie biegu przedawnienia stanowi jedyny mający pokrycie w rzeczywistości powód jego wszczęcia.
Co ciekawe, udokumentowana liczba takich przypadków jest dużo niższa, niż mogłoby się wydawać. W 2020 r. było ich 1326. Już w 2022 r. liczba ta spadła do poziomu 409. Po drodze Naczelny Sąd Administracyjny zdążył orzec, że sądy mają prawo badać, czy przypadkiem w formułowaniu zarzutów nie chodzi właśnie o przerywanie biegu przedawnienia.
Teraz, jak podaje Rzeczpospolita, Ministerstwo Finansów zamierza zerwać z tą niechlubną praktyką. Wiceminister finansów Jarosław Neneman ogłosił, że już w pierwszym kwartale 2025 r. pojawi się projekt ustawy. W założeniu ma on wyeliminować pole do nadużyć oraz przywrócić równowagę pomiędzy państwem a podatnikami.
To aż zaskakujące, że Ministerstwo Finansów chce pozbawić Skarbówkę tak atrakcyjnej broni
Czego w zapowiedziach nie znajdziemy, to likwidacji samego art. 70 §6 pkt 1). Przepis ten wydaje się zresztą mieć realne zastosowanie w sytuacjach, gdy pojawia się faktyczne przestępstwo skarbowe. Niektóre sprawy podatkowe rzeczywiście okazują się skomplikowane. Może się też zdarzyć, że najzwyczajniej w świecie postępowanie wszczęto zbyt późno. Na przykład: organy dowiedziały się o nieprawidłowościach niejako na ostatnią chwilę. Wbrew niektórym kąśliwym uwagom, wcale nie chodzi o to, by z danej sprawy uzbierało się dostatecznie dużo karnych odsetek.
Wydaje się, że możemy liczyć co najwyżej na ograniczenie możliwości zastosowania spornego przepisu. Być może w grę wchodzi wykreślenie z jego treści wykroczeń będących w gruncie rzeczy sprawami mniejszej wagi. Rozsądne byłoby też, by przerywanie biegu przedawnienia w sprawach skarbowych obejmowało jedynie te sprawy, w których w grę wchodzą kwoty uzasadniające kontynuowanie postępowania.
Co wiemy na pewno to to, że dotychczasowe próby wzmocnienia pozycji podatnika w sporach ze Skarbówką spaliły na panewce. Z pewnością wielu z nas pamięta zasadę rozstrzygania niedających się pogodzić wątpliwości na korzyść podatnika. Jej ignorowanie nie było nawet trudne. Wystarczy, że organy podatkowe po prostu takowych nie mają.
Po raz kolejny gwarancją praw obywateli okazały się sądy. To właśnie ich orzecznictwo pozwoliło na ograniczenie instrumentalnego traktowania tej konkretnej możliwości. Władza wykonawcza do tej pory słynęła zaś raczej z wywieraniu presji na urzędy skarbowe, by w swojej pracy kierowały się przede wszystkim interesami fiskalnymi państwa.
Sama chęć zajęcia się problemem przez Ministerstwo Finansów w tym kontekście stanowi bardzo miłą niespodziankę. Pozostaje mieć nadzieję, że podatnicy nie będą już musieli się obawiać niemalże obligatoryjnej kontroli podatkowej niecałe pięć lat po jakimś zdarzeniu, którego sami mogą już nawet nie pamiętać.