Po świętach sklepy internetowe kuszą nas świetnymi promocjami i noworocznymi wyprzedażami. Styczniowe przeceny sięgają nawet 90 procent! A może… to wszystko tylko marketingowa bujda? Raczej to drugie – tak przynajmniej wynika z badania „Świąteczny Barometr Cenowy” szanowanej firmy Deloitte.
Firma Deloitte postanowiła porównać ceny z 17 listopada 2017 roku i z 18 stycznia 2018. Skąd te daty? 17 listopada przypadł na tydzień przed Black Friday – i był to czas, w którym Polacy już ruszyli na świąteczne zakupy. W połowie stycznia z kolei sklepy internetowe chciały przyciągnąć klientów wyprzedażami. To logiczne – w końcu wiadomo, że początek roku jest dla handlu tradycyjnie kiepski, a w sklepowych magazynach zalegają niesprzedane rzeczy ze świąt. Więc handlowcy w internecie muszą ceny opuszczać. Pytanie, czy faktycznie opuszczają, czy tylko mówią, że opuszczają.
Styczniowe przeceny to ściema?
Według Deloitte, w styczniu wobec listopada ceny średnio spadały o 7-8 procent. Do takich wniosków ta prestiżowa firma analityczna doszła po zbadaniu ponad 800 ofert. Były to najczęściej rzeczy, które są zwykle przeceniane na wyprzedażach, czyli gry komputerowe, konsole, perfumy, drobne akcesoria AGD, zabawki, smartfony czy zegarki. Można powiedzieć, że 7 czy 8 procent to zawsze coś. Problem w tym, że nijak ma się to do reklam z „90-procentowymi upustami”.
– Podobnie jak w ubiegłym roku, właściciele sklepów online prowadzili bardzo intensywną komunikację marketingową, informującą o obniżkach sięgających nawet 90 procent. Klienci byli przyciągani również ofertami obniżek z okazji ferii czy promocji producenckich. Analiza pokazała, że w większości wypadków były to jedynie zabiegi marketingowe – komentuje badania Magdalena Jończak z Deloitte.
Z analizy wynika też, że te sklepy, które najmocniej starały się przekonać klientów o „70-procentowych rabatach”, przeceniały jedynie pojedyncze produkty. I to zwykle nie o 70 procent, ale raczej o połowę.
Styczniowe przeceny – czy mimo wszystko to się opłaca?
Czy zatem w ogóle najlepiej omijać styczniowe wyprzedaże w internecie? Niekoniecznie – w końcu jakieś rabaty zwykle tam są, choć nie są tak wysokie, jak szumnie ogłaszają to reklamy. Według Deloitte są też niektóre kategorie produktów, które można naprawdę dostać w styczniu taniej. Są to przede wszystkim gry komputerowe – to właśnie one jako jedyne produkty, bywały przecenione o 50 procent.
Ale generalnie, jak to podsumował Mariusz Chmurzyński, dyrektor w Deloitte;
– [W badaniu] Nie zaobserwowano wyraźnych zależności między rzeczywistymi ruchami cenowymi a przekazami reklamowymi.
Okazuje się więc, że zasada ograniczonego zaufania obowiązuje nie tylko na drogach i w warsztatach samochodowych. Powinna obowiązywać również, a może przede wszystkim, podczas kupowania artykułów „w promocyjnych cenach”.