Ponoć kto oszczędza, ten dwa razy płaci. Niestety, właśnie na własnej skórze przekonałem się, że coś w tej ludowej mądrości jednak jest. Przekonałem się też, że dobra pościel powinna kosztować jednak nieco więcej niż 30 złotych. A właśnie tyle kosztowała mnie pościel z Tesco.
Pościel za 30 złotych. Okazja, ale…
Tesco to sieć budżetowych marketów, które są jednak pozycjonowane jednak sporo wyżej, niż najpopularniejsze w Polsce dyskonty, czyli przede wszystkim Biedronka i Lidl. Słowem – może nie ma tam tak wielkich cenowych okazji, jak w najpopularniejszych marketach, ale jednak od produktów z Tesco wymaga się nieco więcej. Ucieszyłem się więc, gdy na sklepowej półce pościel, która kosztowała po rabacie niecałe 30 złotych.
Oczywiście, jakaś lampka mi się w głowie zaświeciła. Cena była w końcu bardzo atrakcyjna. Wzór również – „żywe”, niebieskie kolory od razu mi się spodobały. – Być może jest sztuczna – przeszło mi przez myśl. Ale nie, było niemal 100 procent bawełny. Dodatkowo, pościel była flanelowa, a mam wrażenie, że ten materiał jest teraz wyjątkowo modny. – Nic tylko się cieszyć – pomyślałem.
Pościel z Tesco – i jestem cały niebieski
Pościel z Tesco po rozłożeniu wyglądała jeszcze lepiej, niż w opakowaniu. Nie jestem ekspertem od pościeli, ale poczułem, że to był autentycznie dobry zakup. Po jakiś dwóch lub trzech nocach zauważyłem jednak, że moje ręce są… nienaturalnie niebieskie. Pomyślałem nawet najpierw, że to choroba, ale na szczęście błękit dało się szybko zmyć ze skóry. Początkowo jednak nie wiązałem tego z pościelą z Tesco. Potem jednak zauważyłem, że niebieska farba odbiła się też na prześcieradle. Te było jasne, więc pewnie nie da już się go łatwo uratować. A i wzór na samej pościeli trochę dziwnie się rozmazał. – A więc bardzo atrakcyjna cena pościeli musiała się wziąć z farby o bardzo kiepskiej jakości – pomyślałem.
Przyznam, że jednak dopiero się zdenerwowałem, jak ktoś mnie zapytał, czemu mam taką niebieską głowę. Nie mogłem uwierzyć, że farba z poduszki może przejść na kark i włosy, a jednak… Dopiero wtedy uznałem, że miejsce pościeli z Tesco jest jednak na śmietniku.
Morał z tej historii jakoś bardzo zaskakujący nie jest – jeśli coś jest zbyt tanie, to pewnie jest takie z jakiegoś powodu. I nie zawsze warto oszczędzać na jednak istotnej rzeczy, w której codziennie się śpi.
Ktoś powie, że sam jestem sobie winny i wylewam tu swoją frustrację. Winny sam sobie oczywiście jestem, bo pewnie za bardzo przyoszczędziłem. Ale ten tekst nie wziął się z frustracji, a raczej z zaskoczenia. Bo w życiu bym się nie spodobał, że przez farbę o kiepskiej jakości na pościeli będę chciał sobie podśpiewywać dawny hit grupy Eiffel 65. W marketach zdarzają się na pewno okazję, zresztą w Tesco można znaleźć mnóstwo świetnych produktów, także tych marek własnych sieci. Jednak jak świeci się komuś w takich momentach lampka ostrzegawcza, to nie zawsze warto ją ignorować.