Donald Trump każdego kolejnego dnia coraz bardziej zaskakuje i coraz częściej „mówi Putinem”. Równocześnie jego administracja nie zrezygnowała z pomysłu stoczenia wojny celnej ze swoimi sojusznikami z NATO. Nie ma się co oszukiwać: w tym momencie ani Europa, ani Polska nie mogą liczyć na Stany Zjednoczone. Być może trzeba więc odpłacić Amerykanom pięknym za nadobne i na nowo ułożyć sobie partnerstwo z Chinami.
Pogłębione partnerstwo z Chinami to lepsze wyjście, niż uczepienie się spodni USA pod rządami Trumpa i Muska
W ciągu kilku dni prezydent USA Donald Trump zdążył zszokować całą Europę. Wspominałem już na łamach Bezprawnika o powielaniu po spotkaniu z Władimirem Putinem tez rosyjskiej propagandy. Mowa o bajeczkach o przepotężnej Rosji, która pokonała Hitlera i Napoleona. Pojawiły się też pierwsze sugestie, że to Wołodymyr Zełenski i Ukraina wywołały toczącą się wojnę. Teraz Trump idzie o kilka kroków dalej w spijaniu mądrości z putinowego dzióbka. Okazało się, że Zełenski jest „dyktatorem”, który ma raptem 4 proc. poparcia. Jak Trump napisał w swojej sieci społecznościowej Truth Social:
Pomyślcie: umiarkowanie udany komik, Wołodymyr Zełenski, namówił Stany Zjednoczone Ameryki do wydania 350 mld dol., aby rozpocząć wojnę, której nie można było wygrać, która nigdy nie musiała się zacząć, wojnę, której on, bez USA i Trumpa nigdy nie będzie w stanie zakończyć.
Dzielnie wtórują mu w antyukraińskich deklaracjach jego dwaj wiceprezydenci: prawdziwy w osobie J.D Vance’a oraz nieformalny w postaci Elona Muska. Vance stwierdził niedawno, że Zełenski „pożałuje wycierania sobie gęby Trumpem”. Musk z kolei stwierdził, że Ukraińcy nienawidzą prezydenta Zełenskiego i właśnie dlatego Wołodymyr Zełenski odmawia przeprowadzenia wyborów.
Nie muszę chyba dodawać, że to kompletne brednie rodem z rzeczywistości alternatywnej pisanej na Kremlu. Zełenski w rzeczywistości cieszy się poparciem w okolicach 50 proc. Wojnę zaś wywołała Rosja. Przy czym warto wspomnieć, że Stany Zjednoczone teraz nie chcą nawet poprzeć rezolucji ONZ, która określałaby Rosję mianem agresora.
To nie koniec. Donald Trump po raz kolejny wysuwa groźby wywołania wojny celnej przeciwko Europie. Dość znamienny jest pomysł doliczania do wysokości ceł stawki VAT stosowanej w państwie, które USA chce objąć cłami. Amerykański prezydent stwierdził, że podatek od towarów i usług „ma charakter dużo bardziej karny niż cła”. Oczywiście z podatku VAT korzysta praktycznie cały świat z nielicznymi wyjątkami, wśród których znajdziemy Stany Zjednoczone. Nie jest jednak tajemnicą, że ta danina jest szczególnie istotna w Unii Europejskiej.
Co w tej sytuacji powinna Europa? Jedną z koncepcji jest oczywiście zgięcie kolan przed Trumpem i na przykład udział w walce gospodarczej z Chinami. Wszystko po to, by USA nie odwróciło się do końca od naszego kontynentu. Byłby to jednak potworny błąd.
Towarzysze, ja tylko żartowałem z tym koronawirusem
Nie ma się co oszukiwać: Europa nie ma co liczyć na Stany Zjednoczone przez następne 4 lata. Trump już teraz zachowuje się tak, jakby chciał zawrzeć z Putinem plugawy sojusz narcystycznych autokratów. Byłby on wymierzony w Unię Europejską oraz właśnie Chiny. Dla USA od prezydentury Barracka Obamy absolutnym priorytetem jest Pacyfik i rywalizacja z Pekinem. Po naszej stronie Atlantyku dla Waszyngtonu liczy się tak naprawdę przede wszystkim dobro Izraela. Amerykanie nie potrzebują już tak bardzo złóż ropy naftowej z Bliskiego Wschodu. Mają w końcu swoją.
Owszem, z europejskiej perspektywy Chiny nie są partnerem idealnym. Kością niezgody pozostaje kwestia praw człowieka, traktowania mniejszości oraz troski o środowisko naturalne. Trochę nas też boli, że ich samochody elektryczne są lepsze od europejskich. Z punktu widzenia przeciętnego obywatela Unii ważne jest także to, żeby naszym politykom nie przyszło do głowy naśladować Chin w cybernetycznej kontroli populacji.
Równocześnie jednak to Pekin jest ważniejszym partnerem handlowym dla większości państw europejskich. Co ważne: chińska dyplomacja mimo wszystko jest dużo bardziej przewidywalna i zainteresowana Europą od tej amerykańskiej. Chiny interesuje przede wszystkim współpraca gospodarcza.
Przykładem może być inicjatywa Pasa i Szlaku mająca rozbudować infrastrukturę pozwalającą na ułatwioną wymianę towarów, która łączyłaby Chiny, kraje Azji Środkowej, Bliskiego Wschodu, Afryki i Europy. Nasz kontynent jest w końcu odbiorcą chińskich towarów. Na przeszkodzie inicjatywie stanęły dwa bandyckie państwa, z których jedno wywołało kryzys migracyjny na granicy z Polską. Drugie z kolei napadło na Ukrainę, która również znajdowała się w chińskich planach na szlaku.
Nie ma się co oszukiwać: partnerstwo z Chinami wymaga bardziej ostrożności i asertywności niż zaufania
W reakcji na antyeuropejski i antyukraiński zwrot Donalda Trumpa Chińczycy wyrazili gotowość do zacieśnienia relacji z Unią Europejską. Jest to zaproszenie, z którego warto byłoby skorzystać. Przy czym należałoby pamiętać o kilku kluczowych kwestiach. W przeciwnym wypadku możemy spaść z deszczu pod rynnę.
Idealnym scenariuszem dla Polski i Europy byłoby przebudzenie Starego Kontynentu i powrót do gry, z której sami na własne życzenie wypadliśmy, uzależniając się od partnerów z zewnątrz. W tym kontekście wielobiegunowy świat, do którego dążą między innymi Chiny, nie byłby złą wiadomością. Polaków interesuje przede wszystkim to, żeby biegun rosyjski miał jak najmniejsze znaczenie. To może być trudne do zrealizowania z uwagi na niechęć europejskiej klasy politycznej do podejmowania większego wysiłku. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy szukać sobie kolejnego „tatuśka”, którego utrzymankami mielibyśmy się stać.
Pogłębione partnerstwo z Chinami jest ryzykowne. Europie powinno zależeć przede wszystkim na transferze technologii w naszym kierunku. Nie powinniśmy też wyprzedawać ani dzierżawić na wiele dekad naszej infrastruktury. Powinniśmy za to stawiać na życzliwe i mniej-więcej uczciwe relacje handlowe z Pekinem. Przy czym warto cały czas pamiętać o zasadzie ograniczonego zaufania. Z drugiej strony: czy mogliśmy tak naprawdę kiedykolwiek ufać Stanom Zjednoczonym?