Mieliście zbędne przedmioty na studiach? Oto przyczyna

Edukacja Dołącz do dyskusji
Mieliście zbędne przedmioty na studiach? Oto przyczyna

Wielu absolwentów studiów dobrze wspomina etap nauki w szkole wyższej. Gros z nich zdobywa w ten sposób cenne umiejętności. Ale w większości relacji pojawia się też wątek zbędnych, a niekiedy wręcz dziwnych przedmiotów. Zjawisko to ma dość łatwe do wskazania przyczyny. Doskonale znają je także wykładowcy. Dziś opiszemy jedną z nich.

Uczelnie cieszą się sporą swobodą w opracowywaniu programów studiów

Szkoły wyższe mają bardzo dużą swobodę w opracowywaniu treści programów studiów. W porównaniu z tym, jak bardzo regulowana jest działalność szkół podstawowych i średnich, panuje tu niemal nieograniczona wolność.

Poszczególne przedmioty w szkołach podstawowych i średnich posiadają odpowiadającą im podstawę programową. W szkolnictwie wyższym nie obowiązują tego rodzaju dokumenty.

Stąd uczelnie mogą ze sobą konkurować różnorodną ofertą edukacyjną. Działają tutaj tylko ogólne zalecenia, jak np. zgodność z kierunkiem studiów, z ich ewentualną specjalnością czy z aktualną wiedzą.

Przedmioty tworzone na potrzeby danych wykładowców i generowanie nadgodzin

Tak rozumiana swoboda bywa jednak wykorzystywana. Zdarza się bowiem, że program studiów jest zorientowany nie na to, co powinni umieć przyszli absolwenci, a na to, jakie zajęcia chcą prowadzić wykładowcy.

Dla przykładu przedmiot „język łaciński w prawie” na wydziałach prawa może mieć uzasadnienie w niewielkim wymiarze, np. 30 godzin w jednym semestrze w ciągu całych studiów.

Jeśli jednak na danej uczelni istnieje wykładowca, który chce prowadzić z niego więcej godzin, teoretycznie może on trwać nawet przez kilka semestrów. Oczywiście jeśli wcześniej zostanie to zaplanowane. Ponadto gdy taki akademik ma na tyle duży posłuch, że przekona do tego odpowiedzialne gremium.

Może być nim np. koordynator lub kierownik kierunku oraz jego zespół programowy. Wymaga to uzasadnienia w dokumentacji, ale tu doskonale sprawdza się powiedzenie „papier przyjmie wszystko”.

Łacina w prawie ma w końcu nad wyraz rozległą tradycję. Stąd teoretycznie można powiedzieć, że bez jej dogłębnej znajomości nie da się być dobrym adwokatem czy radcą.

Ze zjawiskiem tym łączy się także zagadnienie generowania jak największej liczby godzin dydaktycznych, które stanowią później nadgodziny dla konkretnych wykładowców. Zdarza się, że nieoficjalnie planuje się je jeszcze na etapie tworzenia programów studiów.

W zewnętrznych audytach trudno wykazać takie nieprawidłowości

Wszystkie programy studiów powinny być układane w taki sposób, aby odpowiadały aktualnej wiedzy i aby żacy możliwie najbardziej na nich skorzystali. W praktyce czasami jednak zasada ta realizowana jest częściowo.

Istnieją także zewnętrze instytucje oceniające pracę poszczególnych uczelni, takie jak np. Polska Komisja Akredytacyjna. Jednak opisane tutaj mechanizmy bardzo trudno rozpoznać.

Z łatwością może zidentyfikować je ktoś z krwiobiegu danego środowiska. Ale żeby coś takiego zauważył audytor, musiałby on spędzić na uczelni co najmniej kilka tygodni – tylko w ramach jednego ocenianego kierunku. Najlepiej udając studenta. Albo rozmawiając na ten temat na stronie z kimś z grona młodych pracowników, kto nie ma posłuchu u starszyzny.