Rynek używanych aut w Polsce przypomina dziś pole minowe. Z najnowszych danych CARFAX wynika, że już 80 proc. pojazdów dostępnych w sprzedaży ma w swojej historii odnotowane uszkodzenia – to aż o 6 punktów procentowych więcej niż rok temu. Import równo podzielił się z krajowymi ofertami, a auta z zagranicy w połowie przypadków też mają swoje rysy na życiorysie.
To nie jest jakaś krucjata przeciwko używanym samochodom. Ale faktem jest, że dosłownie kilka kwadransów temu analizowałem dane od Superauto.pl – Koniec z używaną Astrą, Polacy rzucili się do salonów samochodowych. Na naszych oczach dokonuje się chińska rewolucja godności.
Statystyczny samochód z drugiej ręki w Polsce ma dziś 11 lat i 164 tysiące kilometrów przebiegu. Niby standard, ale gdy zaglądniemy głębiej, widać wyraźny dryf w kierunku hybryd kosztem benzyniaków – te ostatnie spadły z 45 proc. do 43 proc., hybrydy podskoczyły z 4 do 5 proc. Diesle nadal stanowią 37 proc. rynku, a elektryki nie wychylają się ponad 1 proc.
Najpopularniejsze marki? Wciąż te same – BMW, Audi, Volkswagen, Mercedes i Ford. Zmieniła się jednak hierarchia – liderem zostało BMW, spychając Audi i Volkswagena niżej. Średni wiek beemki to 12 lat, z przebiegiem 177 tys. km, a Audi – 11 lat, ale już 186 tys. km na liczniku. Mercedesy są najstarsze (13 lat), za to Fordy najmłodsze (10 lat).
To, co jednak szczególnie zwraca uwagę, to rosnąca liczba pojazdów, które swoje już przeszły
W pierwszym kwartale 2025 r. do 80 proc. wzrósł w Polsce odsetek samochodów używanych, w których historii odnotowano uszkodzenia – w pierwszym kwartale ubiegłego roku było to 74 proc. Wśród samochodów importowanych udział tych z uszkodzeniami wzrósł z 46 proc. do 51 proc. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy spojrzymy na najchętniej kupowane marki: odsetek uszkodzonych Audi wzrósł z 62 do 70 proc., Mercedesów z 63 do 75 proc., a Volkswagenów z 53 do 61 proc. Królem „po przejściach” pozostaje Mercedes, ale w ogonie są też BMW (72 proc.) i Ford (63 proc.).
Dlaczego mimo to Polacy nadal kochają auta klasy premium? Wyjaśnienie podsuwa Robert Lewandowski z CARFAX Polska: – To połączenie mitu o lepszej jakości, rzeczywistego komfortu jazdy i… potrzeby prestiżu. Dziesięcioletnie Audi A3 za 57 tys. zł? Dla wielu to okazja, bo w tej cenie kupimy co najwyżej o 1,5 roku młodszego Passata czy 3,5 roku młodszą Octavię. Wygrywa logo na masce.
Problem w tym, że za tym logotypem często kryją się wyższe koszty utrzymania, o których kupujący nie myślą. Auta premium może i mają wspólne podzespoły z modelami z niższej półki (jak w przypadku Grupy VW), ale serwis kosztuje jak w klasie biznes. Nierzadko drobna naprawa przekracza wartość zakupu oszczędnej Skody.
CARFAX zwraca też uwagę na rosnącą liczbę pojazdów z tzw. ryzykiem w historii – mogą to być dziwne wskazania licznika lub inne niejasne epizody. W pierwszym kwartale 2025 r. odsetek takich aut sięgnął 58 proc., rok wcześniej było to „zaledwie” 50 proc. Czy to wszystko oznacza, że na rynku wtórnym nie ma już nic godnego uwagi? Niekoniecznie. Ale zakup auta z drugiej ręki bez sprawdzenia jego historii to dziś gra w ruletkę. I raczej nie z tymi szansami, jakie byśmy sobie życzyli.