Jeśli chodzi o elektryki, to jesteśmy w zupełnym ogonie Europy

Biznes Moto Państwo Dołącz do dyskusji
Jeśli chodzi o elektryki, to jesteśmy w zupełnym ogonie Europy

Samochody elektryczne stały się – chyba trochę niespodziewanie – jednym z najbardziej polaryzujących wynalazków ostatnich lat. Nie brak tych, którzy naprawdę pokochali Teslę czy inne podobne auta. Ale w Polsce to absolutna mniejszość. Z najnowszego badania Eurostat wynika, że auta elektryczne w Polsce to zupełna nisza. I nie wynika to wcale z porównań z Norwegią czy Holandią.

Eurostat sprawdził, jaki procent wszystkich zarejestrowanych autach w europejskich regionach stanowią elektryki. Jak się okazało, w UE najwięcej jest ich w holenderskiej prowincji Flevoland – aż niemal 13 proc. wszystkich aut ma tam napęd elektryczny.

Tak duża popularność elektryków w tym regionie to jednak wyjątek na tle państw Unii. Na podium znalazły się też holenderski region wokół miasta Utrecht oraz szwedzki Sztokholm i okolice. Tam jednak auta „na prąd” stanowią raptem 6,6 proc. wszystkich pojazdów.

Mapa popularności elektryków w Europie. Fot.: Eurostat

Auta elektryczne w Polsce są bardzo niepopularne

Oczywiście nie ma sensu porównywanie nas z najbardziej „zelekryzowanymi” regionami Europy. Ale patrząc na mapę Eurostatu widać, że z elektrykami jest u nas kiepsko nawet na tle Rumunii czy Chorwacji – nie wspominając o Czechach czy Węgrzech.

Najbardziej „elektryczną” częścią kraju jest rzecz jasna Warszawa. Ale nawet w stolicy niespecjalnie lubią takie pojazdy. Ledwie 0,29 proc. aut w aglomeracji warszawskiej jest na prąd. W takim Budapeszcie jest to niemal 1,5 proc., a w okolicach węgierskiej stolicy – 1,1 proc. W czeskiej Pradze z kolei 0,5 proc. zarejestrowanych pojazdów to auta elektryczne.

Dodatkowo, jak podkreśla zresztą Eurostat, są w Polsce regiony, gdzie elektryki stanowią niemal 0 proc. wszystkich aut. W Warmii i Mazurach jest to na przykład dokładnie 0,06 proc. Niewiele więcej jest elektryków w woj. lubelskim czy lubuskim.

Choć więc jesteśmy samochodową potęgą w Unii, to jeśli chodzi o Teslę i podobne auta, jesteśmy zupełnie na końcu. Pewnie dlatego, że większość aut kupujemy jednak używanych, często sprowadzając ze z zagranicy. Na temat, czy używane pojazdy elektryczne mają sens, zdania są mocno podzielone. Jeśli jednak Polacy przekonają się do kilku/kilkunastoletnich elektryków z Niemiec, to pewnie za pewien czas statystyki Eurostatu będą wyglądać u nas zupełnie inaczej.