Ryanair na poważnie zabrał się za mierzenie bagaży. Na lotniskach coraz częściej słychać łzy

Transport Zagranica Dołącz do dyskusji
Ryanair na poważnie zabrał się za mierzenie bagaży. Na lotniskach coraz częściej słychać łzy

Kilka tygodni temu media obiegły informacje, że Ryanair planuje zmiany w swojej polityce bagażowej. Nie będzie zaskoczeniem, że na niekorzyść pasażerów. Przewoźnik chce postawić sprawę jasno – zasady są po to, by je przestrzegać. Koniec z przymykaniem oczu na nadmiarowe kilka centymetrów lub kilogramów. Pomimo tego, że zmiany miały oficjalnie wejść w życie w listopadzie, to Ryanair już teraz postanowił pokazać, co dla nas przygotował.

Zmiany w polityce bagażowej Ryanair

Latasz na bagażu podręcznym? Dokupujesz dodatkowy bagaż kabinowy? Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że weźmiesz ze sobą tyle samo co wcześniej – wymiary i waga bagaży się nie zmienią. Zła wiadomość – irlandzki przewoźnik weźmie się za pomiar bagaży na serio. Jeśli dotychczas udawało się tobie przechodzić pomiar w niesławnej skrzynce pomiarowej lub nigdy nie przechodziłeś kontroli, to nie zdziw się, jeśli te wspaniałe czasy wkrótce przeminą.

Era skrzynek dobiega końca – pora na linie zaznaczająca maksymalne dopuszczalne wymiary bagażu. Nie będzie już upychania w skrzynce, wszystko będzie widoczne. Czy pozostanie nam liczyć na nieuwagę lub łaskawość personelu naziemnego? Jeśli obrazki, które widziano na lotnisku w Modlinie będą spotykane także w innych miejscach, to wszystko na to wskazuje.

Ale co się działo w Modlinie?

Na facebookowym profilu Steal Alert opublikowano post, w którym opisano spełnienie się najczarniejszych koszmarów klientów tanich linii lotniczych. Obsługa miała przed wejściem na pokład sprawdzać bagaże wszystkich pasażerów – nie tylko tych „standardowych”, ale także priority (pierwszeństwo wejścia na pokład + dodatkowy bagaż kabinowy). Cel był jeden – wyłapać ponadwymiarowe bagaże. Z wpisu wynika, że łowy były nadzwyczaj udane.

Dopłacali zarówno pasażerowie priority, jak i ci bez. Nie były to oczywiście małe sumy – oficjalnie dopłaty za ponadwymiarowy bagaż wynoszą nawet 300 zł. W tym samym poście pada również poważne oskarżenie – pracownicy mają otrzymywać prowizję w wysokości 5 euro za każdy wyłapany przypadek nieregulaminowego bagażu. Oficjalnie nie ma na to żadnych dowodów, jednak warto jest spojrzeć na praktyki, których Ryanair dopuszczał się w przeszłości.

Już w 2011 roku na portalu This Is Money pojawił się artykuł, w którym oskarżono irlandzkiego przewoźnika o płacenie 50 pensów pracownikom firmy Servisair obsługującej odprawy, za każde wykrycie ponadwymiarowego bagażu. Firma stwierdziła, że rzeczywiście część premii za wyniki przekazywała swoim pracownikom. Ryanair stwierdził za to, że nie ma z tym nic wspólnego – decyzja należała do firmy zewnętrznej.

Podobną kwestię poruszono w sierpniu 2013 roku na łamach Daily Mail – wtedy wspomniano wprost, że sam Ryanair zachęca operatorów naziemnych do pobierania opłat zgodnie z taryfikatorem przewoźnika. Tym razem obsługa miała dostawać 1 funta za każdy przypadek znalezionego nadbagażu.

Zero zdziwienia

Z jednej strony nie ma się czym emocjonować – wytyczne były od dawna podane. Po prostu dopiero teraz irlandzki przewoźnik zaczyna traktować je poważnie. Z drugiej, w poście zawarto kolejną, intrygującą kwestię – nowe przyrządy pomiarowe mają być mniejsze od skrzynek. Jeśli to wszystko prawda, to coś tu jest nie tak – przez wszystkie lata Ryanair szedł nam na rękę i pozwalał na ponadwymiarowe bagaże albo tak naprawdę je zmniejszył, licząc na to, że nikt tego nie sprawdzi.

Postępowanie Ryanair nie zaskakuje. Przecież Michael O’Leary, prezes irlandzkiego przewoźnika powiedział w lutym wprost, że nie chce, abyśmy latali z bagażami:

My nie chcemy waszych pieniędzy za latanie z walizkami. My chcemy, żebyście latali bez bagażu. Wasz bagaż to wrzód na d***ie.

Prawda jest taka, że nic nie wskazuje na to, że mielibyśmy przestać latać z bagażami. Bądźmy realistami. Nie wypada zatem nie skorzystać z dodatkowej opcji zarobku – nawet jeśli powie się wprost, że nie chodzi o pieniądze. Czy to koniec Ryanair jako tanich linii? Cóż, polecam sprawdzić sobie niektóre kierunki lotnicze – nierzadko okazuje się, że te „drogie” linie lotnicze kosztują mniej więcej tyle samo co „tanie”, a w gratisie zostaniemy potraktowani jak klienci, a nie króliki doświadczalne do testowania nowych „technologii” pomiarowych.