Inicjatywa deregulacji dotyczy nie tylko gospodarki i spraw przedsiębiorców. Jednym ze zgłoszonych pomysłów okazał się rozwód pozasądowy. Małżonkowie mogliby go uzyskać nie tylko u notariusza, ale także w Urzędzie Stanu Cywilnego. Nie jest to może rozwiązanie małżeństwa przez internet, ale i tak jestem pod wrażeniem śmiałości tej propozycji.
Nie ma żadnego powodu, by ciągnąć do sądu dwoje dorosłych ludzi, którzy nie mają dzieci i zgodnie chcą się rozwieść
Deregulacja to słowo, które od lutego tego roku odmieniamy praktycznie przez wszystkie przypadki. Trzeba przyznać, że jeśli uda się zrealizować choć połowę najważniejszych propozycji zmian w prawie, to i tak będziemy mieli do czynienia z najważniejszą inicjatywą legislacyjna od czasu niesławnego Polskiego Ładu. Ktoś mógłby pomyśleć, że inicjatywa firmowana przez szefa InPost Rafała Brzoskę skupi się wyłącznie na gospodarce oraz potrzebach przedsiębiorców. Okazuje się, że tak wcale nie jest. Wśród propozycji procedowanych już przez rząd znajdziemy także te, które ułatwią życie zwykłym obywatelom.
Przykładem może być ułatwiony rozwód pozasądowy. Cóż to takiego? W obecnym stanie prawnym rozwiązać małżeństwo może wyłącznie sąd. Wiąże się to z długą, żmudną i kosztowną procedurą. W części przypadków tak powinno być. Istnieją wówczas spory, które musi rozstrzygnąć skład orzekający. Może to być na przykład różnica zdań co do podziału wspólnego majątku, orzekanie o winie, albo kwestia opieki nad dziećmi małżonków. Są jednak także przypadki, w których jakakolwiek ingerencja z zewnątrz niczemu nie służy.
Nierzadko małżonkowie chcący się rozwieść są co do tego faktu całkowicie zgodni. Nie chcą orzekać o winie. Wspólność majątkowa w ich przypadku nie występuje. Ta konkretna para nie ma też dzieci. Na dobrą sprawę nic nie stoi na przeszkodzie, by po prostu złożyli wspólną deklarację, że chcą się rozwieść. Dzisiaj takiej możliwości nie posiadają, ale może im ją dać rozwód pozasądowy.
Wcześniejsze propozycje uregulowania tej materii zazwyczaj ciążą ku załatwieniu sprawy u notariusza. Trzeba przyznać, że jest to dobre rozwiązanie. Okazuje się, że można je ulepszyć. Propozycja przyjęta w ramach inicjatywy SprawdzaMY, którą teraz będzie się zajmować rząd, idzie o krok dalej. Jej autor sugeruje, by rozwód pozasądowy można było załatwić także w Urzędzie Stanu Cywilnego. Warto przy tym przypomnieć, że takie rozwiązanie w 2020 r. proponowała Lewica.
Rozwód pozasądowy nikomu nie szkodzi, nie generuje dodatkowych kosztów, za to ułatwia obywatelom życie
Sama propozycja dostępna na stronie internetowej inicjatywy została w przystępnych słowach opisana.
Proponujemy możliwość rozwiązania małżeństwa przed Kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego zamiast sądu, pod warunkiem zgody obu stron i braku wspólnych małoletnich dzieci. Dzięki temu procedura rozwodowa będzie szybsza i mniej stresująca, odciążając jednocześnie sądy i oszczędzając czas obywateli.
Korzyści dość łatwo dostrzec. Autorzy inicjatywy wskazują przede wszystkim na ułatwienie bieżącego funkcjonowania obywateli, którzy chcą zgodnie zakończyć swój związek małżeński w sposób sprawny i bezpieczny. Ja dodałbym od siebie jeszcze przymiotnik „godny”. Postępowanie przed sądem nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń w sytuacji, gdy sędzia nie może tak po prostu od razu uwzględnić ich żądania. Postępowanie bez orzekania o winie trwa dzisiaj kilka miesięcy, a sama rozprawa rozwodowa trwa około godziny. Tak naprawdę nikomu to nie służy.
Obecnie notariusze już i tak sporządzają małżeńskie umowy majątkowe, które wywierają skutki natychmiast i nie wiążą się z przesadnie długimi procedurami. Równie dobrze mogliby wiec rozwiązywać małżeństwa. Dlaczego więc angażować w to Kierowników Urzędu Stanu Cywilnego? W tym przypadku uzasadnienie jest dość ciekawe. Zdaniem pomysłodawców, takie sprawiłoby, że rozwód pozasądowy nie tylko byłby rozwiązaniem szybkim i wygodnym, ale także posiadającym odpowiednią rangę. Teoretycznie małżeństwa cywilne zawieramy właśnie przed tym organem, więc zamykanie tego rozdziału byłoby w tym przypadku całkiem na miejscu.
Czy jest jakiś argument przeciwko rozwodom pozasądowych w tych szczególnych przypadkach, gdy pomiędzy małżonkami nie ma żadnego sporu? Nie sądzę. Jeżeli dwoje dorosłych ludzi chce się rozwieść, to im się w końcu uda. Mówimy w końcu o osobach, które wspólnie działają dla osiągnięcia tego celu. Nieprzystępna procedura jedynie ich spowolni, wygeneruje zbędne koszty postępowania i napsuje wszystkim zainteresowanym krwi. Ewentualne względy religijne możemy ignorować, bo przecież mówimy o relacjach pomiędzy obywatelami a państwem.
Jakiś czas temu sugerowałem na łamach Bezprawnika, że rozwód przez internet na dobrą sprawę nie wyróżniałby się spośród spraw, które obywatela załatwiają online. Załatwienie sprawy u notariusza albo w Urzędzie Stanu Cywilnego może nie będzie aż tak wygodne. Wciąż jednak będziemy mieli do czynienia z dużym krokiem naprzód. Premier Donald Tusk zadeklarował, że rząd weźmie się za rozwód pozasądowy już 6 maja.