Lepiej być fryzjerem niż ekonomistą, wynika z raportu ministerstwa

Praca Dołącz do dyskusji (128)
Lepiej być fryzjerem niż ekonomistą, wynika z raportu ministerstwa

– W Polsce nie ma bezrobocia, w Polsce jest rynek pracownika – coraz częściej można usłyszeć takie stwierdzenia. Jednak podstawy, by tak mówić, mają na przykład fryzjerzy, dekarze, murarze, pielęgniarki oraz ślusarze. A co do ekonomistów, historyków czy politologów, cóż, powinni pomyśleć nad przekwalifikowaniem się. Tak przynajmniej wynika z raportu Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Czy warto być fryzjerem, nawet jak trzeba się przekwalifikować?

Czy warto być fryzjerem? Warto sprawdzić!

Ministerstwo opublikowało właśnie interaktywny raport Barometr zawodów 2018. Jest o tyle ciekawy, że można w nim sprawdzić, które zawody są obecnie deficytowe, a które nadwyżkowe. Dokument ministerstwa może być cenną wskazówką dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją karierę zawodową, jak i dla tych, którzy chcą się przebranżowić. Barometr ma jeszcze jedną ciekawą funkcję – można to wszystko sprawdzić nie tylko ogólnie, ale też ze wskazaniem na poszczególne województwa. A są takie regiony w kraju, gdzie zawodów nadwyżkowych po prostu nie ma. A to oznacza, że etat może znaleźć właściwie każdy, nawet ekonomista czy filozof. Takie miejsca to na przykład województwo dolnośląskie, łódzkie, ale też lubuskie, w którym do niedawna bezrobocie było sporym problemem. Co ciekawe, na Mazowszu jest wyraźny nadmiar ekonomistów, choć już filozofowie zbyt długo bezrobotni być nie powinni.

Czy warto być fryzjerem? A może lepiej dekarzem?

Jakiś czas temu sporym echem odbiła się decyzja dziennikarki Małgorzaty Serafin, która postanowiła rzucić media i zająć się fryzjerstwem. Biorąc pod uwagę dane z Barometru, ta decyzja była całkiem słuszna. To jeden z najbardziej deficytowych zawodów, i to niemal we wszystkich województwach. Jednak najbardziej w ślady dziennikarki powinni pójść ekonomiści. Ten fach został uznany za nadwyżkowy w aż 11 województwach! Mało tego, na Mazowszu oraz w woj. warmińsko-mazurskim to jedyny zawód, który jest określany w ten sposób.

Ale zbyt wielu powodów do zadowolenia nie mają też filozofowie, którzy są „nadwyżkowi” w siedmiu województwach oraz pedagodzy i historycy. Co ciekawe, w województwie świętokrzyskim jest też wyraźny przesyt technikami informatyki oraz technikami mechaniki.

„Twoja generacja przekleństwo fryzjerów” – śpiewał Grabaż w 2000 roku. Wtedy rzeczywiście wizerunek tego zawodu nie należał do najlepszych, a fach kojarzył się z zajęciem dla niezbyt ambitnych osób. Zamiast tego, najmądrzejsi eksperci radzili licealistom, aby szli na ekonomię albo chociaż na marketing i zarządzanie. Cóż, w ciągu kilkunastu lat sytuacja obróciła się o 180 stopni. Przynajmniej jeśli o ekonomistów i fryzjerów.

Bo akurat przed karierą filozofa przestrzegano w 2000 roku i przestrzega się w 2018. Ale są też wnioski z Barometru, które brzmią dziwnie znajomo dla tych, którzy pamiętają początek wieku. – System edukacji jest niedoskonały, a zaangażowanie pracodawców w rozwój umiejętności i kwalifikacji własnych pracowników – niewystarczające – tak uważają autorzy raportu ministerstwa. – I nie zmienia się nic – można podsumować cytatem z innej znanej piosenki z tamtego czasu.