Czy Tytus, Romek i A’Tomek to tak naprawdę zboczeni dealerzy, którzy nieodpowiedzialnie propagują wrzucanie pigułek na serce do obiadu? Do takiego wniosku można dojść, kiedy czyta się skargę, która spłynęła do Komisji Etyki Reklamy.
Komisja Etyki Reklamy czuwa, a wraz z nią piewcy moralności. Tym razem na warsztat trafia reklama Media Marktu, w której użyto znanych i lubianych postaci z komiksu Papcia Chmiela. Zdaje się jednak, że komuś nie odpowiadał sposób, w jaki rozmawiali o bananach… i tabletkach. W zasadzie to, co wychodzi z ludzkich głów przy tych wszystkich skargach to iście pasjonująca autoprojekcja ludzkich skojarzeń i wyobraźni. Niech ktoś zrobi nowy eksperyment stanfordzki, z reklamami zamiast strażników.
Poszło o ten spot:
Skarga na reklamę Media Markt
Do Komisji Etyki Reklamy wpłynęła kolejna skarga. Zawiedzie się jednak ten, który będzie poszukiwał w niej zdrowego rozsądku. Wszystko rozbija się bowiem o nieszczęsną pigułkę:
Znani wszystkim bohaterowie bajki «Tytus, Romek i Atomek» rozmawiają między sobą. Jeden z nich jest wyjątkowo miły. Drugi jako powodu tego stanu podaje «dodanie mu do banana » pigułki uroku osobistego.
Wydaje mi się, ze wykorzystanie jako elementu reklamy dodawania do czegokolwiek (w tym wypadku jedzenia) jakichkolwiek pigułek jest bardzo szkodliwe społecznie. Po pierwsze umniejsza to randze problemu jakim jest dostawanie pigułek gwałtu do napojów, poprzez obracanie tego w żart.
Nie wiem, ile trzeba złej woli, żeby w takim postawieniu sprawy znaleźć owe umniejszanie. Bohater nie dostaje do banana leku nasennego, tylko „pastylkę uroku osobistego”. Co prawda faktycznie nie powinno się innym wrzucać do jedzenia tego, czego ci sobie w danym momencie nie życzą, tym niemniej nie wydaje mi się, by reklama zachęcała do masowego dodawania ludziom dragów do spożywanego posiłku. Zwłaszcza, że Tytus wygląda na takiego, któremu bardzo ten stan rzeczy odpowiada, co nakierowuje nas na taką – może nieco szaloną – teorię, że zgodził się na farmakoterapię?
Po drugie, takie lekkie zaprezentowanie może spowodować niepożądane zachowania u mniej świadomych odbiorców jakimi są dzieci. Proszę sobie wyobrazić sytuacje w której dziecko, kierowane wzorem z reklamy, dorzuca rodzicom do jedzenia przypadkowy lek (np. Na serce) wyobrażając sobie, że jest to „tabletka uroku osobistego”.
Potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której rodzice chowają takie leki przed dziećmi. Ba, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że większość rodzin uświadamia swoje pociechy o tym, że są rzeczy, których dotykać nie wolno. Dzieci ludzi, którzy nie bawią się w podobną prewencję połkną (albo podadzą komuś) taką tabletkę nawet bez reklamy.
Dlaczego skarga została odrzucona?
Ten pełen rozpaczy apel został przez Komisję Etyki Reklamy potraktowany jako bezzasadny. Media Markt odpowiedziało bowiem i to dość wyczerpująco. Po pierwsze, w reklamie nie pojawia się słowo pigułka, lecz pastylka – co pozwala skojarzeniom wywędrować w innym kierunku, na przykład w stronę cukierków (tych obrzydliwie słodkich, pudrowych). Po drugie, przywołano tutaj przygody „Tytusa, Romka i A’Tomka” jako edukacyjne, pełne szalonych pomysłów głównych bohaterów, zabawne i sympatyczne. Z tego powodu Media Markt postanowił odzwierciedlić ich oryginalne charaktery, dorzucając taki dialog pomiędzy nimi.
Komisja Etyki Reklamy (choć sama w sobie nie ma możliwości wyciągać konsekwencji prawnych) zgodziła się ze stanowiskiem skarżonego i wyrzuciła skargę do kosza. A myśmy tym samym przekonali się, że Media Markt zbiera niezły plon na odsiewie wstępnym w imię swojego motto: „nie dla idiotów”.