Wyższe składki ZUS to bez wątpienia największa zmora każdego przedsiębiorcy, a zwłaszcza tych, którzy balansują na krawędzi swojego budżetu. Z tego powodu każdy rząd dwoi się i troi, by te składki obniżyć. No, a przynajmniej obiecać ich zmniejszenie. Takich rozterek nie ma za to Solidarność, która ma otwarcie naciskać na rząd, aby ten zwiększył wysokość składek ZUS. Oczywiście w imię większej sprawiedliwości społecznej.
W Rządzie trwają prace nad nowymi ustawami, które mają czynić zadość niedawnym obietnicom premiera Morawieckiego. Ten zapowiadał, że wysokość składek ZUS dla najmniejszych przedsiębiorców zostanie obniżona. Zamysł był prosty – do pewnego pułapu miesięcznych przychodów, składki ZUS będą w wysokości proporcjonalnej do tych przychodów. Dzięki temu najmniejsi przedsiębiorcy mieli odetchnąć z ulgą, bo to oznaczało, że miesięcznie zapłacą mniej do wspólnej kasy.
Tymczasem Gazeta Wyborcza opisuje, że prace w rządzie zmierzają w zupełnie przeciwnym kierunku. Nowy system odprowadzania składek ZUS ma być tak skomplikowany, że jedynie 10% wszystkich przedsiębiorców skorzysta na proponowanej obniżce. Wszystko dzięki licznym ograniczeniom, które mają za zadanie działać jak wielkie sito. Według powstałego projektu niższe składki zapłacą ci przedsiębiorcy, których dochód nie przekroczy 2,5 krotności minimalnego wynagrodzenia. Rozważane są też inne warianty. Jedną z propozycji jest ustalenie, że wszystkie składki do ZUS będą w wysokości proporcjonalnej do osiąganych przychodów.
Niższe składki ZUS przyczyną masowych zwolnień? Tak twierdzi Solidarność i chce wprowadzić wyższe składki ZUS
Tym samym rząd na poważnie rozważa, aby składki ZUS zupełnie nie różniły się niczym od podatku, chociażby dochodowego. Ten też jest obliczany proporcjonalnie do osiąganych zarobków. Jak się okazuje, za takim rozwiązaniem w rządzie silnie lobbuje nie kto inny jak największy związek zawodowy w kraju, a więc Solidarność.
Trzeba rozpocząć działania na rzecz proporcjonalnego oskładkowania np. dochodów osiąganych z pozarolniczej działalności gospodarczej – mówi Gazecie Wyborczej jeden z członków Prezydium Komisji Krajowej „S”. – Jeśli przedsiębiorca zarabia 50 tys. zł, płaci składki od 50 tys. zł. Ale jeśli jego dochody to 100 tys. zł, powinien płacić proporcjonalnie więcej. Będziemy naciskać rząd, aby wprowadził takie zmiany.
Co stoi za tymi argumentami? Zdaniem związków zawodowych pracodawcy będą jeszcze bardziej zainteresowani obniżeniem kosztów pracy, a tym samym wypychać pracowników na samozatrudnienie. Ich zdaniem przedsiębiorcy powinni płacić składki tak, jak pracownicy.
Nie da się ukryć, że logika stojąca za tymi twierdzeniami jest, łagodnie mówiąc, wątpliwa. Zupełnie nie wiem, w jaki sposób podwyższanie obciążeń pracodawców i zwiększanie i tak ogromnych kosztów pracy ma zachęcić ich do tego, aby nie zwalniać pracowników i szukać w ten sposób oszczędności. Jest wręcz przeciwnie – im niższe koszty związane z zatrudnieniem pracowników, tym więcej pracowników ma szanse na znalezienie pracy. Tymczasem Solidarność zdaje się twierdzić, że obniżenie składek ZUS spowoduje, że pracodawcy będą poszukiwani jeszcze większych oszczędności. Ciekawa interpretacja podstawowych zasad prowadzenia firmy.