Jeśli ma to jakieś znaczenie, w finale Ligi Mistrzów kibicowałem Liverpoolowi. Ich gra, choć nieporadna w obronie (i – jak się okazało – również w bramce), przywróciła mi radość z oglądania piłki, skutecznie mordowaną od lat przez hiszpańską, zabójczo skuteczną szkołę gry w dziada.
Nie uważam jednak, by prawnik Mohameda Salaha działał w interesie swojego klienta. Powiem wręcz, że swoimi absurdalnymi roszczeniami finansowymi troszkę ośmiesza „sprawę” swojego klienta, która – cóż – przynajmniej w tym moralnym, publicystycznym wymiarze, nie jest zupełnie nieuzasadniona.
A to było tak. Sergio Ramos to obrońca Realu Madryt słynący z bezpardonowej gry – kolekcjonuje naprawdę dużo kartek za swoje brutalne zagrania. Jest też znany z cynicznych kalkulacji i wyrachowania w kwestii gry na boisku. Przykładowo w 2010 roku wraz z Xabim Alonso słuchał poleceń Jose Mourinho i celowo faulował zawodników rywala, by dostać kartkę. Na skutek kary wprawdzie opuszczał kolejny, mało istotny, mecz Ligi Mistrzów, ale jego konto „zerowało się” na dalszy etap rozgrywek. UEFA ostatecznie uznała, że tak cyniczne wyrachowanie nie godzi się na tym poziomie i ukarała piłkarza.
Finał Ligi Mistrzów 2017/18 nie stronił od kontrowersji
Kiedy więc czytam teorie, że Sergio Ramos celowo chciał wyeliminować z gry Mohameda Salaha – niekwestionowane serce i płuca Liverpoolu – uważam je za całkiem wiarygodne. Potem Ramos przydzwonił jeszcze łokciem w głowę Kariusa i bramkarz Liverpoolu faktycznie do końca spotkania bronił, jakby wcześniej zderzył się z hiszpańską ciężarówką.
Kiedy na polskich portalach czytałem, że prawnik Salaha pozywa, łapałem się za głowę: gwiazda ligi włoskiej, supergwiazda ligi angielskiej, a pełnomocnik wyciągnięty gdzieś spod piasków Sahary. Nie oszukujmy się bowiem – roszczenie 1 miliarda euro odszkodowania/zadośćuczynienia od Ramosa jest kwotą absurdalną, a i trudno spodziewać się dla niej jakiegoś logicznego uzasadnienia. Możliwość odniesienia kontuzji to – cóż – ryzyko zawodowe. I zdarza się w sporcie, na skutek zachowań umyślnych, jak i nieumyślnych.
Ewentualne ukaranie Ramosa jest oczywiście możliwe, jednak moim zdaniem – choć do kontuzji doszło – był to faul jakich w sporcie wiele. To na pewno nie był faul na wyrzucenie Ramosa z boiska (choć przy kolejnej okazji z Kariusem Hiszpan zdecydowanie powinien już je opuścić), więc nie spodziewam się, by UEFA zdecydowała się na ukaranie piłkarza, nawet jeśli następstwa jego brutalnej gry były dla Liverpoolu i reprezentacji Egiptu tragiczne.
Egipt vs Ramos
No właśnie – Egipt. Wciąż ważą się losy tego czy Mohamed Salah pojedzie na Mistrzostwa Świata, a nieznających się na futbolu zapewniam, że rola Roberta Lewandowskiego na tle roli Mohameda Salaha w reprezentacji ich krajów, to mały pikuś. Wyobraźmy sobie, że popularny „Lewy” zostałby otoczony zgrają przeciętnych polskich ligowców, takich niezbyt nawet znanych z nazwiska i, no, powiedzmy, Linettym (Elneny).
Nie dziwi więc, że w Egipcie trwa żałoba narodowa. I w tym miejscu dochodzimy do sedna całego (i tak już absurdalnego) pozwu. Otóż prawnika nie znalazł gdzieś na środku Nilu Mohamed Salah. Prawnik działa z własnej inicjatywy, a – choć samozwańczo – w imieniu narodu egipskiego(!!!) i będzie się domagał, by roszczona kwota 1 miliarda euro trafiła na konto jakiejś egipskiej fundacji.
Mecenasa Bassema Wahbę witamy w bezprawnikowej (bezprawniczej?) galerii ludzi pozytywnie zakręconych.