Żywym tubom propagandowym i lobbystom ciężko udowodnić konkretne przestępstwo. Agentura wpływu pozostaje często bezkarna

Prawo Zagranica Dołącz do dyskusji
Żywym tubom propagandowym i lobbystom ciężko udowodnić konkretne przestępstwo. Agentura wpływu pozostaje często bezkarna

Dezinformacja ze strony wrogich państw to poważny problem właściwie całego zachodniego świata. Agentura wpływu często pozostaje bezkarna, bo żywym tubom propagandowym i lobbystom nierzadko trudno jest udowodnić jakieś konkretne przestępstwo. Dotyczy to w szczególności zbyt wąsko zdefiniowanego szpiegostwa.

Agentura wpływu panoszy się w całym zachodnim świecie, w tym także w Polsce

Nie da się ukryć, że agentura wpływu stanowi jedną z najskuteczniejszych broni Moskwy i Pekinu wykorzystywanych przeciwko szeroko rozumianemu zachodowi. Propaganda, dezinformacja i lobbing są stosowane na masową wręcz skalę. Ujawnione przypadki wydają się jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Warto przypomnieć, że na łamach Bezprawnika opisywaliśmy, jak to poczytne konta antyszczepionkowców 22 lutego 2022 r. jak nagle okazały się trollami Kremla.

W ostatnim czasie mieliśmy kilka dość głośnych spraw, w które wplątani są także Polacy. Czeski wywiad odkrył na przykład, że dwa antyunijne portale internetowe Visegrad Post oraz Voice of Europe finansował Kreml. Ten drugi stanowił element prorosyjskiej siatki kierowanej przez Wiktora Medwedczuka, ukraińskiego oligarchę i znanego rosyjskiego kolaboranta. W portalu publikowano między innymi wywiady z jednym z polskich europosłów znanych z antyunijnych poglądów i bycia gorliwym zwolennikiem byłego prezydenta USA Donalda Trumpa.

W ramach rozpracowywania Voice of Europe zatrzymano Polaka Jacka J., który figurował w rejestrach jako właściciel firmy prowadzącej portal. Jacek J. jest powiązany z grupą tzw. Bractwem Kamrackim, grupą antyukraińskich ekstremistów, którą zajmowało się także polskie ABW. Visegrad Post ma z kolei mieć czterech polskich partnerów, w tym pewien popularny prawicowy tygodnik.

To nie koniec, bo okazuje się, że sprawcą sobotniego rozlania gnojówki pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów mógł być prorosyjski prowokator. Krążące po internecie informacje sugerują, że był nim Mirosław R., kolejny Kamrat, skazany za ataki na Ukraińców przebywających w Polsce oraz polskich urzędników. R. w trakcie zdarzenia miał mieć przy sobie kamerę internetowej telewizji MiR TV, dla której prowadził transmisję online.

Ktoś mógłby się zastanawiać, dlaczego bardzo rzadko słyszymy o stawianiu różnego rodzaju zdrajcom zarzutów szpiegostwa. Popularne wyjaśnienie sugeruje różnego rodzaju gry naszych służb prowadzonych z tymi wrogimi. Wydaje się jednak, że powód jest dużo bardziej prozaiczny. Po prostu agentura wpływu nie jest zbyt dobrze ujęta w polskim prawie karnym.

Niby wiemy, że to szpiedzy, ale udowodnienie tego konkretnego przestępstwa wcale nie jest takie proste

Art. 130 kodeksu karnego to kluczowy przepis, który penalizuje działalność wywrotową na rzecz obcych państw przeciwko Polsce. Nas interesuje przede wszystkim §1, który zawiera w swojej treści istotę tego czynu zabronionego.

Kto bierze udział w działalności obcego wywiadu albo działa na jego rzecz, przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5.

Na pierwszy rzut oka agentura wpływ jak najbardziej spełnia przesłanki zastosowania tego konkretnego przepisu, tym samym stanowi bardzo poważne przestępstwo. Problem sprowadza się jednak do dwóch kluczowych fragmentów. Ze szpiegostwem mamy do czynienia, gdy sprawca współpracuje z obcym wywiadem i równocześnie działa przeciwko Polsce. Opisane wyżej przypadki podpowiadają, że w rzeczywistości operacje wrogich państw mogą być bardziej skomplikowane.

Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę, że za działalnością rosyjskiej propagandy na zachodzie tak naprawdę stoją tamtejsze służby: FSB albo GRU. Żeby jednak skazać kogoś za szpiegostwo, trzeba by taki stan rzeczy udowodnić. Tymczasem Rosjanie nie bez powodu korzystają z usług różnego rodzaju pośredników. Siatka powiązań powinna być na tyle skomplikowana, by nie można było bezpośrednio powiązać danej tuby propagandowej Kremla z rosyjskimi służbami.

Kolejną przeszkodę stanowi gwarantowana w całym cywilizowanym świecie wolność słowa. Czy działalnością przeciwko Polsce jest propaganda wymierzona w Unię Europejską i NATO, albo nawet głoszenie skrycie prorosyjskich poglądów? Przykładem tych drugich może być radykalny pacyfizm, sprzeciwianie się wzmacnianiu obronności kraju, czy szczucie na Ukraińców przebywających w Polsce. Szpiegostwo wymaga działania świadomego. Tymczasem można głosić takie poglądy szczerze i bez gratyfikacji w rublach. Nie ma się co oszukiwać: bycie idiotą nie jest zabronione przez prawo, nawet tym „użytecznym”.

Wydaje się więc, że agentura wpływu wymaga pilnych działań ze strony ustawodawcy. Polskę trzeba aktywnie chronić przed działaniami dezinformacyjnymi i destabilizującymi uskutecznianymi przez wrogie państwa. Bez przepisów karnych umożliwiających ściganie propagandzistów i prowokatorów obce służby wciąż będą się panoszyć po naszym kraju.