Amerykanie twierdzili, że ich piwo jest jak szampan. Europejczycy poczuli się obrażeni i kazali im je zniszczyć

Biznes Na wesoło Zagranica Dołącz do dyskusji
Amerykanie twierdzili, że ich piwo jest jak szampan. Europejczycy poczuli się obrażeni i kazali im je zniszczyć

Czy amerykańskie piwo jest niczym szampan? Właśnie to sugerowały etykiety brandu Miller High Life. Belgijskie władze uznały towar za „nielegalny”, a podobne oznaczenia – za nieakceptowalne. „Pod górkę mam” – mogą śpiewać firmy z USA. Ale przecież same na to się pisały.

W reklamach rzecz jasna firmom zdarza się mocno popłynąć. Płyn do prania może być promowany, że „jest niczym jedwab”, a jedzenie czekolady może powodować „niebiańską przyjemność”. Ale czy piwo może być niczym szampan?

Taki właśnie chwyt reklamowy zastosował koncern Molson Coors, właściciel marki piwnej Miller High Life. Puszki zawierały hasło reklamowe „szampan wśród piw”. Tego było już dla Europejczyków zbyt wiele.

Amerykańskie piwo to nie szampan, bo szampan to szampan z Szampanii

Europejskie prawo jest bardzo surowe, jeśli chodzi o dopuszczanie korzystania z nazwy „szampan”. O ile jeszcze młode piosenkarki mogą wykorzystywać nazwę do tworzenia swoich hitów, to już piwa oznaczać w ten sposób nie można.

Przeciw nazywaniu piwa Miller High Life protestowali więc przedstawiciele francuskich producentów szampana z Szampanii. Przychyliły się do tego belgijskie władze. Właśnie do tego kraju trafiło mnóstwo puszki piwa, które miało być potem sprzedawane na terenie Niemiec. Puszki trzeba było ostatecznie zniszczyć – a dokładnie aż 2,3 tys. z nich. Władze Belgii podkreślają, że „użyte oznaczenie było nielegalne”. Belgowie zaznaczają, że zniszczone puszki „będą teraz poddane recyklingowi”.

Amerykańskie koncerny piwne powinny wiedzieć, że lokalne produkty to świętość dla Europejczyków, a już zwłaszcza dla Francuzów. Zatem – amerykańskie piwo teraz wylewa się, Francuzi toast mogą wznieść. Nikt nie będzie podszywał się pod ich narodową świętość – nawet w reklamach. Amerykanie pewnie wyciągną z tego wnioski, choć szkoda tylko tego całego wylanego piwa.

Po co w ogóle amerykańskie piwo ucieka się do takich reklam? Cóż, Miller jest popularny w swojej ojczyźnie, ale w Europie już niekoniecznie. Zresztą, w ogóle na Starym Kontynencie niespecjalnie ceni się złocisty napój z USA. Zmiana tego stanu rzeczy to wielkie wyzwanie marketingowe. Ale najwyraźniej zadzieranie z producentami szampana nie tu jest najlepszą drogą.