Polska to już Iran Europy. Albo, jak wolicie, Gilead. Koszmar kobiety w szpitalu w Krakowie pokazuje to czarno na białym

Prawo Rodzina Zdrowie Dołącz do dyskusji
Polska to już Iran Europy. Albo, jak wolicie, Gilead. Koszmar kobiety w szpitalu w Krakowie pokazuje to czarno na białym

Koszmar kobiety w szpitalu w Krakowie powinien głęboko wstrząsnąć, i jestem pewien że wstrząśnie, opinią publiczną. Upokorzona przez policję pani Joanna została potraktowana jak kryminalistka, choć biorąc tabletkę poronną nie złamała prawa. Ale co z tego, skoro funkcjonariusze obecnej władzy słysząc dziś słowo „aborcja” zamieniają się w wyzute z emocji maszyny.

Koszmar kobiety w szpitalu w Krakowie

Jeśli oburzyła was, będąca skutkiem wprowadzenia w Polsce niemal całkowitego zakazu aborcji, śmierć kobiety z Pszczyny, do jakiej doszło jesienią 2021 roku, to ta historia zrobi z wami coś podobnego. Fakty TVN opisały wczoraj sprawę pani Joanny, która zgłosiła się do jednego z krakowskich szpitali po tym jak zażyła tabletkę wczesnoporonną. Jak twierdzi, ciąża zagrażała jej zdrowiu i podjęła taką decyzję, po czym o wszystkim poinformowała swoją lekarkę. Ta, nie wiedzieć czemu, postanowiła natychmiast donieść o sprawie policji. Funkcjonariusze przyjechali do szpitala, kazali się kobiecie rozebrać, robić przysiady i kaszleć. Zabrali jej laptopa i telefon. W obronie kobiety stanął jeden z lekarzy oddziału ratunkowego, który postanowił nagrać całe zajście. Następnie pani Joanna trafiła do kolejnego szpitala, gdzie również nie odstępowali jej na krok policjanci. Prokuratura przekazała jedynie, że funkcjonariusze po prostu „asystowali zespołowi ratownictwa medycznego”. A w całym prowadzonym śledztwie chodzi o sprawdzenie czy nie doszło do pomocy w aborcji i namawiania do samobójstwa.

Przypomnijmy, bo chyba lekarka, prokurator i policjanci zupełnie o tym zapomnieli. W Polsce nie istnieje coś takiego jak penalizacja dokonania aborcji przez będącą w ciąży kobietę. Skazanym można zostać jedynie za jej przeprowadzenie albo wspomnianą pomoc w doprowadzeniu do przerwania ciąży. A zatem policjanci upokorzyli kobietę, wobec której nie ma możliwości, by przedstawiono jej jakiekolwiek zarzuty. Nie było zatem mowy o tym, by w którymkolwiek momencie stałaby się ona podejrzaną w całej sprawie. Z niewiadomych przyczyn funkcjonariusze uznali, że natychmiast trzeba zabezpieczyć jej laptopa i telefon, żeby dotrzeć do osoby, która mogła jej te tabletki poronne dostarczyć. Postępowanie, które może byłoby uzasadnione w przypadku poszukiwania, dajmy na to, dilera narkotyków, w tej sprawie jest szokujące, oburzające i absolutnie niedopuszczalne. Kobieta, która i tak była poddana traumie, została przez polskie państwo dodatkowo upokorzona. I o całej sprawie zapewne nie będzie mogła zapomnieć do końca życia.

Oto Polska w XXI wieku

I kogo jeszcze dziwi, że Polacy boją się mieć dzieci? Od 2020 roku, od wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zaczął w naszym kraju piekło kobiet, podobnych sytuacji wydarza się coraz więcej. Jedne kończą się tragicznie – zgonem z powodu zaniechania przez lekarzy dokonania aborcji, inne zostawiają kobiety w braku poczucia bezpieczeństwa, wsparcia i profesjonalnej pomocy. Legalne przerwanie ciąży zaczyna być traktowane przez lekarzy jako heroiczny czyn, choć coraz więcej z nich podkula ogon ze strachu przed odpowiedzialnością karną i zasłania się czy to klauzulą sumienia czy to odesłaniem kobiety z problemem do innego szpitala.

Wyobraźcie sobie teraz, że opisana powyżej szokująca historia może być tylko wstępem do tego, co się wydarzy. Bo za PiSu pani Joannie „tylko” kazano się rozebrać, robić przysiady i zabrano jej laptopa. A szykująca się do koalicyjnych rządów Konfederacja chce dodatkowo zakazać na przykład dokonywania aborcji z gwałtów. Już dziś świat słyszy o historiach z Polski i nie wie, czy czyta jakąś kontynuację „Opowieści podręcznej” czy newsy z Iranu czy Afganistanu. Tak, dramat kobiety z Krakowa powinien być czymś, o czym powinniśmy pomyśleć wrzucając w październiku kartę wyborczą do urny. A jeśli do tej urny w ogóle nie pójdziemy, szansa na to, że historie taka jak pani Joanny staną się codziennością, wzrośnie jeszcze bardziej.