Sądny dzień dla plastikowych widelców, słomek i patyczków. Od dziś nikt nie ma prawa wprowadzać ich na polski rynek

Prawo Środowisko Zakupy Dołącz do dyskusji
Sądny dzień dla plastikowych widelców, słomek i patyczków. Od dziś nikt nie ma prawa wprowadzać ich na polski rynek

Stało się. Dziś weszły w życie przepisy zabraniające wprowadzania w obieg niektórych plastikowych produktów. Jednorazowe sztućce, talerze czy patyczki higieniczne jeszcze przez jakiś czas będziemy napotykać na sklepowych półkach, ale to tylko kwestia czasu zanim znikną na dobre. Można więc w pewnym sensie powiedzieć, że w Polsce od dziś plastik jest nielegalny.

Od dziś plastik jest nielegalny

Dziś kończy się proces, który Unia Europejska zapoczątkowała w 2019 roku. Co prawda większość krajów wspólnoty koniec plastikowych widelców ogłosiła już w 2021 roku, ale Polska nowe zasady zaimplementowała dwa lata później. Odpowiednia ustawa została opublikowana w Dzienniku Ustaw na początku maja i właśnie weszła w życie. Co to oznacza dla każdego z nas?

Zmian nie odczujemy na własnej skórze błyskawicznie. Wprowadzony zakaz dotyczy bowiem jedynie wprowadzania do obrotu niektórych plastikowych produktów. Zatem te, które do wczoraj zostały zakupione np. przez daną sieć sklepów, wciąż będą mogły trafić na półki. Jest jednak oczywiste, że te zapasy dość szybko się wyczerpią. I to właśnie wtedy zakaz plastikowych jednorazówek stanie się dla nas w pełni odczuwalny. Oczywiście w wielu miejscach – choćby kawiarniach – już od wielu miesięcy, a nawet lat, nie ma szans na dostanie plastikowej łyżeczki do kawy. Tam zmian nie musiała wymuszać unia, bo świadomość tego jak bardzo przez lata przesadzaliśmy z plastikiem, jest u wielu od dawna wysoka.

Co od dziś jest nielegalne?

Wymieńmy zatem produkty, które lada moment w sposób naturalny znikną ze sklepowych półek:

  • patyczki higieniczne (poza tymi stosowanymi do celów medycznych)
  • plastikowe sztućce
  • plastikowe talerze
  • słomki i mieszadełka
  • patyczki do balonów

Do tego zakaz wprowadzania na rynek obejmuje też pojemniki na żywność i napoje, ale tylko te wykonane z polistyrenu ekspandowanego. Nie znacie tej nazwy? To zapewne więcej powie wam bardziej powszechne określenie – styropian. Tak, on również rozkłada się bardzo długo. Jeśli ktoś, wbrew zakazowi, od 24 maja wpuści takie produkty na rynek, zapłaci karę w wysokości do pół miliona złotych.

Warto zaznaczyć, że nowe przepisy wprowadzają też kilka innych zmian. Między innymi, niestety dla naszych portfeli, chodzi o dopłaty do wyrobów z plastiku. Ma to być dodatkowa opłata – w wysokości maksymalnie złotówki – za część produktów jednorazowych wydawanych klientom przez przedsiębiorcom. Jasną stroną tej zmiany ma być obowiązek zapewnienia biodegradowalnej alternatywy dla takiego pojemnika. Do tego dochodzi dodatkowa opłata dla producentów wprowadzających na rynek produkty przechowywane w plastiku oraz obowiązek zamieszczenia informacji o wpływie na środowisko niektórych towarów.

Kosztowna zmiana na lepsze

Zapewne pojawią się głosy mówiące o tym, że oto jesteśmy de facto obciążani kolejnym podatkiem. Warto podkreślić, że tym razem wprowadza go nie PiS, a Unia Europejska, i że jest to podatek uzasadniony. Którego zresztą nie będziemy płacić kiedy już na dobre zrezygnujemy ze zwyczaju korzystania na co dzień z plastikowych przedmiotów. Tak, póki co te biodegradowalne są często droższe w produkcji. Ale to się w przyszłości zmieni wraz z rosnącym popytem na nie. A problem z górami i morzami plastiku jest do rozwiązania od zaraz.