Action – sklep, który nie ma sensu, jest szalenie popularny w całej Europie

Biznes Zakupy Dołącz do dyskusji
Action – sklep, który nie ma sensu, jest szalenie popularny w całej Europie

Nie każdy rozumie fenomen sklepów Action. Trzeba jednak przyznać, że format osiąga fenomenalne wyniki. Sieć pokazała liczby – i popularność Action naprawdę robi wrażenie – nie tylko nad Wisłą.

Po co się idzie do sklepu Action czy Dealz? Trudne pytanie, bo są to sklepy, które oferują wszystko i nic jednocześnie. A jednak – okazuje się, że odpowiadają na jakieś potrzeby klientów. Sieć Action właśnie podała swoje wyniki. I co?

Holenderski „dyskont niespożywczy” (tak sieć określa swój format) osiągnął sprzedaż netto w wysokości 11,3 mld euro w zeszłym roku. A to wzrost o 27,8% w porównaniu z 2022 r.

Firma ogłosiła też, że ubiegłym roku otworzyła 303 nowe obiekty, a każdego tygodnia Action odwiedza średnio 15,3 mln klientów.

Popularność Action. Polacy bynajmniej nie są największymi fanami sieci

Można pomyśleć, że w Polsce mamy sklep firmy Action na każdym kroku. Nie jest to tylko wrażenie – punktów pod tym szyldem mamy aż ponad 300. Są jednak kraje, w których sklepów firmy jest znacznie więcej – Niemcy mają ich ponad 500, a Francuzi – ponad 800. Austriacy mają z kolei 100 punktów Action. Łącznie firma ma ponad 2,5 tys. sklepów w 11 krajach. Ostatnio brand otworzył się w ojczyźnie Biedronki, czyli w Portugalii.

W każdym razie na pewno popularność Action będzie rosła w najbliższych latach – nie tylko w Polsce. „Dyskonty niespożywcze” może Biedronki nie dościgną, ale na pewno będzie ich coraz więcej. Ostatnio polskie szefostwo firmy zapowiedziało, że sieć zamierza się rozwijać przede wszystkim w dużych miastach, jak Warszawa, Poznań czy Wrocław. Jednocześnie firma przyznaje, że polski rynek jest już dosyć nasycony sklepami z logo Action. Jednocześnie firma deklaruje, że chce „utrzymać tempo rozwoju”. A to oznacza, że możemy się spodziewać rocznie 50-60 nowych sklepów.

Action na razie pozostaje poważnym graczem na rynku handlu offline. Niedocenianie ecommerce rzadko dobrze się kończy, ale „dyskonty niespożywcze” na razie jakoś bardzo na tym nie cierpią. Być może to zresztą tajemnica ich sukcesu – jeśli weszłyby szeroko do sieci, to konkurencja np. z Chin byłaby dla nich trudna do pokonania. A tak – mogą być takim trochę „offline’owym AliExpressem„.