Studenci nie wstawali wcześniej i nie pracowali dłużej, więc nie stać ich na mieszkania. Rozbili namioty i domagają się reakcji władz

Zagranica Dołącz do dyskusji
Studenci nie wstawali wcześniej i nie pracowali dłużej, więc nie stać ich na mieszkania. Rozbili namioty i domagają się reakcji władz

Właśnie ma miejsce protest studentów we Włoszech. Nie stać ich na mieszkania, więc rozbili namioty. Teraz domagają się reakcji władz. Mimo że wszystko odbywa się poza granicami naszego kraju, to polski student znajduje się w podobnej — jak nie gorszej — sytuacji.

Protest studentów we Włoszech

Jak donosi „RMF24.pl”, właśnie ma miejsce protest studentów w Mediolanie we Włoszech. Staje się on coraz większy, a jego przyczyną są wysokie ceny mieszkań. Studenci świadomi są swojej sytuacji, dlatego nie chodzi tutaj o to, że wille z basenem są poza ich zasięgiem. Uczących się nie stać już nawet na wynajem pokoi.

Całą akcję zapoczątkowała 23-latka z mediolańskiej politechniki, która studiuje inżynierię środowiska. Nie mogąc znaleźć lokum, rozbiła namiot na skwerze znajdującym się przed uczelnią. Po kilku dniach okazało się, że obok postawiono kilkanaście innych namiotów.

Kobieta wyjaśnia, że ceny najmu pokoi, to minimum 600 euro, czyli ponad 2700 złotych (w Warszawie około 1200-1700 zł bez wliczania dodatkowych opłat, czyli mniej więcej tyle, ile dokładnie wynosi minimalna krajowa przy pracy na pół etatu). Co więcej, ceny minimalne dotyczą często wynajmu nawet nie pokoi w mieszkaniach, a np. w piwnicach.

Jak tłumaczą protestujący studenci:

Nie można płacić 600-700 euro za pokój, czasem także bez okna i ze wspólną łazienką. To miasto jest nie do życia

Co ciekawe, protest popiera również rektorka mediolańskiej politechniki, Donatella Sciuto. Wprost wskazała, że Mediolan to miasto dla osób starszych lub zamożnych.

Polscy studenci też przeniosą się do namiotów?

Jak podaje „Il Messaggero”, Mediolan mieści największą liczbę studentów we Włoszech — ponad 200 tysięcy. Jedynie 11 tysięcy mieszka w akademikach. W obliczu mimo wszystko kryzysu, władze uczelni zostały poproszone przez lokalne władze o rozwiązanie problemu.

Sprawę komentują także inni studenci. Możliwe zatem, że protestować zaczną studenci w innych miastach. Podobne problemy mają miejsce także w innych miastach, w tym w Rzymie. Problem ze znalezieniem lokum mają również studenci uczestniczący w wymianach w ramach programu Erasmus.

A co ma na to powiedzieć polski student? Tutaj sytuacja jest dosyć złożona. W Polsce studentów jest więcej, niż kiedykolwiek. Dużo jest także uczelni — przede wszystkim niepublicznych. Przeciętny student — również „dzienny” — to przede wszystkim student pracujący, o ile ma taką możliwość.

Uczelnie państwowe dysponują pewną bazą akademików, ale jest ona niewystarczająca względem zapotrzebowania. Ktoś powie, studentów jest za dużo, należy pozamykać większość uczelni, na największych zorganizować selekcję, a obecne rozwiązania wówczas wystarczą.

To jednak niemożliwe, a chcemy mieć przecież jak najlepiej wykształcone społeczeństwo — bo trend studiowania nie jest przecież zły. Kryzys mieszkaniowy w Polsce dotyka jednak wszystkich, więc wsparcie studentów znajduje się daleko poza centrum dyskusji w tym zakresie.