Kuriozalny projekt zmian w rosyjskim prawie. Karą za protesty będzie przymusowe wcielenie do wojska i zsyłka do Donbasu

Zagranica Dołącz do dyskusji (87)
Kuriozalny projekt zmian w rosyjskim prawie. Karą za protesty będzie przymusowe wcielenie do wojska i zsyłka do Donbasu

Wcielenie do wojska za udział w proteście to nowy pomysł deputowanych Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji. To, o czym donosił ukraiński wywiad, najpewniej stanie się więc faktem. Reżim w sposób bezprecedensowy chce rozprawić się z własnymi obywatelami.

Wcielenie do wojska za udział w proteście

Jak w sposób najbardziej ohydny rozprawić się z protestującymi przeciwko wojnie? Zmusić ich do udziału w niej. Wcielenie do wojska za udział w proteście to rozwiązanie, które miało zostać zawarte w projekcie ustawy złożonym w Dumie Państwowej przez deputowanych nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji. Konkretnie przez Andrieja Ługowoja i Jarosława Niłowa, bo to oni złożyli ten projekt, o czym warto na przyszłość pamiętać.

O sprawie donosi „Onet”, powołując się na „RIA Novosti”, ale o takich rozwiązaniach donosił już wczoraj ukraiński wywiad. Projekt ma uderzyć w osoby, które „świadomie rozpowszechniają fałszywe informacje”.

Oczywiście głoszenie, że Federacja Rosyjska najechała Ukrainę nie jest żadnym fałszem, a prawdą. Niemniej rosyjska propaganda widzi sprawę – oczywiście – zupełnie inaczej.

Sankcją uderzającą w protestujących byłoby wcielenie do wojska i zsyłka do Donbasu. W uzasadnieniu ustawy napisano perfidnie, że:

Wydaje się, że takie osoby powinny na własne oczy zobaczyć, w co kijowski reżim zamienił terytoria tych republik

Przyjęto także ustawę ustanawiającą kary za rozpowszechnianie rzekomo fałszywych informacji, pod sankcją do 15 lat więzienia.

Protestujący będą mieli coraz gorzej

Ciekawe, że wysyłka protestujących miałaby się odbyć do Donbasu. Jest to jednak zupełnie rozsądne – i równie perfidne – posunięcie. Wysłanie protestujących na front regularnej wojny oznaczałoby, że ci raczej nie przyczyniliby się do zwycięstwa agresora. Donbas jest jednak kontrolowany przez Rosjan. Przymusowa służba oznaczałaby nic innego, jak indoktrynację i wspieranie „operacji wojskowej” w sposób uniemożliwiający ewentualne jej utrudnianie.

Władze Federacji Rosyjskiej bezwzględnie rozprawiają się z protestującymi. Zatrzymywane są nawet dzieci, a wszelkie głosy prawdy ucisza się, wprowadzając nieludzkie sankcje, mające na celu jedynie siłowe zamknięcie ust własnym obywatelom. Wystarczy przecież jedynie spojrzeć na to, jak wyglądają i funkcjonują rosyjska policja czy służby, a jak radzi sobie regularne wojsko.

Tego rodzaju zmian zapewne będzie jeszcze dużo. Wczoraj przewijały się też informacje – choć niepotwierdzone, więc należy je traktować jako pewne przypuszczenie – że sankcje za szeroko pojętą dezercję wyrażać się będą w dożywotnim pozbawieniu wolności. Kto wie, czy (jeżeli wejdą w życie) nie obejmą przymusowo wcielonych do służby protestujących, gdy ci choćby w symboliczny sposób odmówią podejmowania działań.

Trudno nie posługiwać się opiniami i stwierdzeniami ocennymi w kontekście sytuacji w Ukrainie, ale i tego, co dzieje się w samej Rosji. Sytuacja – w kontekście tego, co dzieje się w samej Federacji Rosyjskiej – staje się wręcz kuriozalna.