Za Uberem, delikatnie to ujmując, nie przepadają taksówkarze. Amerykańskiego giganta nie kochają też rządy. Na przykład ten polski chce przymusić firmę do rozliczania się nad Wisłą. Bo „Uber w Polsce nie płaci podatków”. Tyle że to nieprawda. Uber podatki jakieś płaci, gorzej z Polakami.
Jak donosi „Rzeczpospolita”, rząd chce przycisnąć nieco Ubera. W nowym projekcie ustawy o transporcie pojawił się w ostatniej chwili paragraf, wprowadzający obowiązek wpisu pośredników przy przewozach (zatem operatorów aplikacji) do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej lub też posiadania numeru w KRS. Interpretowane jest to jednoznacznie – Uber podatki i prowizje będzie musiał zostawiać u nas. Mogłoby się wydawać, że to niegłupie – firmy uciekające przed podatkami z krajów, w których działają, to dziś gigantyczny problem. Jak wielki, niech obrazuje case Eda Sheerana. Muzyk płaci w Wielkiej Brytanii więcej podatków niż Amazon. – No właśnie, niech Uber oddaje państwu tyle co my – wykrzyczy zaraz z entuzjazmem jakiś taksówkarz. Tyle że to bzdura. Może i Uber płaci u nas mniej niż powinien, ale jednocześnie płaci dużo więcej niż firmy taksówkarskie rodem z Polski.
Uber podatki. Przynajmniej Amerykanie są na plusie
Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej powiedziało sprawdzam – i wyszło, że z podatkami Ubera wcale tak źle nie jest. -Jak wynika z danych CALPE, w 2017 r. zysk netto Ubera raportowany w Polsce, będący podstawą opodatkowania, wyniósł 8,8 mln zł. Dużo, mało? Zobaczmy zatem, ile płacą polskie korporacje taksówkarskie.
W przypadku warszawskich korporacji Ele Taxi czy Sawa Taxi, było to odpowiednio ledwie 0,1 oraz 1,1 mln zł – wynika z danych CALPE.
Warto tu zaznaczyć, że taksówki z logo Ele czy Sawy są w stolicy na każdym kroku. Wynik finansowy, który jest podstawą do opodatkowania jest więc, powiedzmy, dość skromny. Jednocześnie wcale nie taki zły. Popatrzmy teraz na innych konkurentów. iTaxi miało na przykład 8,5 mln zł straty. A mytaxi w 2016 r. było nawet 15 mln zł na minusie.
Okazuje się, że żaden tego typu przewoźnik nie zostawia w Polsce większych podatków niż właśnie Uber.
Uber podatki. Amerykanin potrafi, ale Polak też
Fakt, że Uber i podobne korporacje techowe działają prężnie nad Wisłą, ale mają swoje centra bilingowe poza krajem, oczywiście specjalnie zdrowy nie jest. Amerykańskie firmy rodem z Doliny Krzemowej robią wiele, by podatków zostawiać jak najmniej i rozliczają się na przykład przez tanią dla nich Irlandię. Uber to jeden z przykładów – Facebook, Google czy Airbnb robią mniej więcej to samo.
Ale czy polscy przedsiębiorcy naprawdę tak bardzo kochają fiskusa, że odprowadzają wszystko z gorliwością? W branży taksówkarskiej raczej tak nie jest. Okazuje się, że korporacje rodem z Polski również nie wahają się powiedzieć fiskusowi „ale ten milionik to będę winny” albo „sorry, ale mam taką stratę, że nie mogę wydać”. Oczywiście zapewne wszystko jest tu w zgodzie z prawem. Ale tak samo jest przecież i z Uberem – przynajmniej póki nowe przepisy nie wejdą w życie.