Akcja #MeToo okazała się zapewne jednym z największych sukcesów w historii feminizmu. Może w Europie aż takim echem się nie odbiła, ale za Atlantykiem na pewno. Czy jednak przypadkiem Amerykanie nie wylewają dziecka z kąpielą? Okazuje się, że przez obawy o molestowanie w pracy firmy masowo odwołują imprezy świąteczne.
Firma HR-owa, która się nazywa Challenger, Gray and Christmas (ostatni człon nazwy wziął się od nazwiska założyciela) postanowiła sprawdzić, jak często korporacje w USA organizują imprezy świąteczne. Okazało się, że tylko 65 proc. firm organizuje takie wydarzenia – a to najgorszy wynik od 2009 r. Wtedy jednak amerykańska gospodarka zmagała się z kryzysem, teraz jest nieźle rozpędzona.
Dzisiejsze imprezy świąteczne, jak już się jednak odbywają, nie przypominają też tych sprzed kilku lat. Trzeba się pilnować na każdym kroku, bo wiadomo, #MeToo.
Imprezy świąteczne. „Bez dotykania, bez upijania się”
Na świątecznych eventach, co nie jest tajemnicą, często puszczają hamulce. A zwłaszcza menedżerom którzy po kilku głębszych postanawiają się zintegrować lepiej ze swoją ekipą – w różny zresztą sposób. Dlatego prawnicy i HR-owcy przygotowują specjalne listy co wolno, a czego nie wolno na takich spotkaniach.
Jedną z takich list opisuje „The Guardian”. Prawnicy przypominają w niej firmom, że menedżerowie są „w pracy” na takich spotkaniach. Nie powinno się więc zachęcać do pocałunków, nawet w ramach zabawy. Tańczyć można, ale „wulgarne” tańczenie jest już bardzo niewskazane. A tak najlepiej to tańczyć w takich sposób, by nie dotykać drugiej osoby. Prawnicy również przypominają, by bardzo ostrożnie korzystać z barku na takich imprezach.
Imprezy świąteczne w korpo? Millenialsi i tak ich nie lubią
HR-owiec Arin Reeves w rozmowie z „Guardianem” uważa, że trend rezygnowania firm z imprez bożonarodzeniowych jest widoczny już od kilku lat. Nie chodzi jednak tylko i wyłącznie o #MeToo i obawy o molestowanie. Coraz więcej osób pracuje zdalnie, więc takie eventy po prostu coraz trudniej zorganizować.
Poza tym, millenialsi nie lubią takich firmowych zgromadzeń, wolą nieformalne imprezy. Nie najlepiej się też czują też na spotkaniach ze znacznie starszymi osobami na znacznie wyższych stanowiskach – zaznacza Arin Reeves w „Guardianie”.
Wygląda więc na to, że coraz mniej jest chętnych na świąteczne imprezowanie w firmowym gronie. Wielu się pewnie ucieszy – bo suto zakrapiana impreza z całym menedżmentem to nie zawsze coś komfortowego dla szarego pracownika. Z drugiej strony pojawiają się głosy, że akcja #MeToo to trochę wylewanie dziecka z kąpielą. Najpierw została oskarżona, że przez nią Amerykanie uprawiają mniej seksu, a teraz wychodzi na to, że przez nią mieszkańcy USA boją się nawet imprezować w święta.